Wydawca: Prószyński
i S-ka
Data wydania: 10 września 2015
Liczba stron: 422
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 36 zł
Tytuł recenzji: Przeszłość i prywatne demony
Trzecia powieść kryminalna
Mateusza M. Lemberga idzie w stronę sensacji z wyraźnie nakreślonymi wątkami
obyczajowymi obecnymi już we wcześniejszych książkach. Czytając "Mennicę", odnoszę wrażenie, że dwie poprzednie
narracje były jedynie przygrywką do tej trzeciej. Pojawia się myśl, iż autor "Zasługą nocy" oraz "Patronem" torował sobie drogę do
zaskakującej opowieści trzeciego tomu cyklu. Żywo powracają wspomnienia i
postacie z tamtych książek, opisywane wtedy relacje układają się w pewną spójną
całość, a śledztwo dodatkowo komplikuje się i toczy wielotorowo. Już nie ma
policyjnej sztamy między Witczakiem, Tymańskim i Cyną. Każde radzi sobie na
swój sposób z osobistymi demonami, każde ma nad wyraz skomplikowaną aktualną
sytuację osobistą i każde odegra inną rolę w opowieści o pamięci i zemście. Tak
w dużym uproszczeniu można określić "Mennicę", ale to książka
wymagająca wyjątkowej czujności czytelniczej i poprowadzona ku zakończeniu w
taki sposób, że możemy, niestety, odnieść wrażenie, iż to już koniec fascynującego
cyklu zapoczątkowanego "Zasługą nocy".
Formalnie powieść uwiera i
kieruje na manowce. Na początku Lemberg stosuje zabieg antycypacji. Z
ciekawością wyprzedzamy zdarzenia, ale ich nie rozumiemy. Wiemy jedynie, że
Witczak nie jest już policjantem w czynnej służbie i że wplątał się w sieć
mrocznych zależności między innymi przez swe dolegliwości psychiczne, które
mocno przybrały na sile. Kiedy autor zrównuje czas zdarzeń, w których bierze
udział Zero, z losami Cyny i Hifa, ponownie zaburzona zostanie konstrukcja
książki, bo zaczną mieć znaczenie liczne retrospekcje. Okazuje się, że aktualna intryga ma związek z wydarzeniami sprzed
kilkunastu lat. Z czasem, w którym miało miejsce coś, co na zawsze naznaczyło
Witczaka i zmieniło układ sił w jego życiu osobistym oraz wywołało skrywane
latami pragnienie zemsty. Tymczasem Agnieszka Cynowska boryka się z
depresyjnym nastrojem i ciążą, śladem po wieloletnim oprawcy. Zdecydowana na
zabieg zmiany płci, otrzymuje czytelny komunikat, że po nim nie będzie już mogła
powrócić do czynnej służby. Tymański zaś tkwi w sieci zależności od dwóch
kobiet życia i boryka się z krnąbrną córką oraz chorobą synka. Odnosi się
wrażenie, że w takich stanach emocjonalnych bohaterowie nie są w stanie
skutecznie działać w śledztwie. A jednak mamy do czynienia i z determinacją, i
z przekonaniem o słuszności swoich działań. Wszystko pośród krytej gdzieś
złości i niechęci do świata, którego kształt dawno różni się od oczekiwanego
przez policjantów po przejściach.
Schizofrenia
i transseksualizm - to bolesne i kontrowersyjne tematy, z jakimi Lemberg mierzy
się w trzeciej swojej książce w sposób dość radykalny.
Witczak znajduje schronienie u rodziny Saksów. Alina Saks też przeżywa katusze,
a kontakt z nią ma wyprowadzić Zero na prostą. Sytuacja jest poważna, bo do
omamów słuchowych dochodzi także postać Starca. Witczak czuje jego stałą
obecność, a toczące się wydarzenia wyjaśnią, skąd bierze się ta postać. Cyna
nie jest już Agnieszką, lecz Maksem. Wymusza na otoczeniu zmianę form
gramatycznych przy zwracaniu się do niej. Cierpi w dwójnasób - z powodu
uwięzienia samej siebie w niewłaściwym ciele oraz z powodu płodu wciąż
przypominającego o tej wstydliwej kobiecości, z którą Cyna chce się pożegnać.
Ona tak jak Witczak cierpi w samotności. Oboje mierzą się ze swymi demonami w
pojedynkę, choć przy nim są przyjaźni mu ludzie, a obok Cynowskiej współczująca
matka. Ta dwójka zostanie jednocześnie zrzucona przez Lemberga na drugi plan,
bo w pełnej gotowości do podjęcia zadań stanie Hif, doświadczony nieco inaczej
Tymański, poznający mroczną przeszłość Witczaka i zmuszony do konfrontacji z
podejrzeniem o zawodową zdradę, która mogła mieć miejsce przed laty i powtarza
się właśnie teraz.
Intryga zaczyna się od
przypadkowego odkrycia zwłok młodej dziewczyny w młodniku, nieopodal którego
Tymański oddaje się swojej pasji - polowaniu. Okazuje się, że to nie jedyny
trup zakopany w lesie. Tkwią tam również cztery szkielety, które świadczą o
nieodkrytej zbrodni. Czy pogrzebana niedawno kobieta ma związek z ofiarami
sprzed lat? Dlaczego Witczak podejmuje się ryzykownej pomocy Janowi Saksowi
wprowadzającemu go w sieć zależności, od której nie można się uwolnić bez
oskarżeń ze strony stróżów prawa?
Zdarzenia
toczą się bardzo szybko. Znów jesteśmy wbici w ich wir i możemy wypaść z tego
biegu, jeśli nie skupimy się dostatecznie. Lemberg bowiem wnikliwie łączy ze
sobą kilka spraw i oddaje głos tym, którzy nie mogą już niczego powiedzieć na
swoją obronę. Pojawiają się międzynarodowe wątki,
gangsterzy z Belgii i z Włoch. Kilka spraw zazębia się w morderczym tyglu i
ostatecznie nie jesteśmy w stanie wskazać, kto i jak bardzo angażuje się w
dramatyczne zdarzenia, które autor umieszcza w okolicach malowniczych
Międzyzdrojów. Nieprzypadkowa jest metafora polowania zaakcentowana już na
wstępie. W "Mennicy" krąg myśliwych znacznie się rozszerza. Ktoś
poluje na kogoś, kto staje się ofiarą osoby trzeciej. Mateusz M. Lemberg
brawurowo prowadzi swych bohaterów przez zdarzenia, które na zawsze pozostawią
w nich ślad. Wątek fałszerzy pieniędzy służy jedynie za tło rysu
skomplikowanych relacji między Witczakiem, Tymańskim i Cyną, którzy nie są
przekonani, czy stoją po jednej stronie barykady.
"Mennica" - jak wspomniałem na wstępie - odważnie kroczy
ku dynamicznej sensacji. Tym razem książka niekoniecznie będzie czytelna bez
znajomości poprzednich narracji. Uderza w niej poczucie zagubienia, które
pożera od wewnątrz, wyzwalając jednocześnie dodatkowe siły, by walczyć z
organizacjami przestępczymi. Mnogość wątków przypomina trochę pisanie Katarzyny
Bondy i kto wie, czy Lemberg nie za bardzo się zapatrzył w jej technikę
konstruowania narracji. Szczęśliwie wszystkie tropy zostają wyjaśnione, a
zakończenie sugeruje, że układ sił z poprzednich powieści rozpada się i uniemożliwia
tryb oraz formę pracy, do której przyzwyczaiły nas dwie pierwsze powieści o
perypetiach stołecznych policjantów naznaczonych domowymi traumami i osobistymi
dramatami bez prostego ich rozwiązania.
Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuń