Wydawca: Albatros
A. Kuryłowicz
Data wydania: 26 października 2016
Liczba stron: 400
Tłumacz: Magdalena Koziej
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 34,90 zł
Tytuł recenzji: Solidarność odrzuconych
Przyznam, że z dużą
niepewnością sięgałem po „Zabójcę z sąsiedztwa”. Unieść ciężar doskonałego
debiutu – a takim była powieść „Dziewczyny, które zabiły Chloe” – jest czymś
bardzo trudnym, bo na autorze ciąży spora presja i w kolejnej narracji może się…
rozsypać. Nic się nie rozsypuje, Alex Marwood znowu po mistrzowsku gra na nosie
czytelnikowi, zwodzi go bardzo długo i zaskakuje tym razem w innym stylu i za pomocą
innych środków wyrazu. To, co od razu
rzuca się w oczy, to specyficzny czarny humor, który będzie wisiał nad światem
przedstawionym „Zabójcy z sąsiedztwa” – książki chyba bardziej o wydźwięku
społecznym, choć też z elementami thrillera i klasycznie rozgrywaną intrygą
kryminalną. Trudno jest cokolwiek napisać o tej książce, bo każda analiza
szczegółu może sugerować pewną interpretację. Głowimy się bowiem nie tylko nad
tym, kto z mieszkańców pewnej londyńskiej kamienicy jest psychopatycznym
mordercą. Rozmyślamy nad zależnościami, w jakie wchodzą bohaterowie z
szemranymi biografiami. Ludzie gdzieś na marginesie życia, którzy znaleźli się
tam z bardzo różnych powodów. Lokatorzy bezlitośnie wykorzystywani przez
właściciela nieruchomości, który gotów jest szantażować i dopuszczać się innych
bezkompromisowych sztuczek, by wykorzystać sytuację, w której lokator nie ma
żadnych praw i można z nim zrobić, co się żywnie podoba.
Marwood
opowiada o ludziach, którzy z różnych powodów ukrywają się lub nieudolnie zacierają
po sobie ślady. Odnajdują namiastkę bezpiecznej przystani w domu, w którym
rządzą dzikie prawa rynku nieruchomości. Wynajmujący staje się
podległy wobec właściciela lokum. Groteskowo portretowany Kamienicznik jest
uosobieniem wszelkiego ludzkiego zła i postacią wywołującą jedynie gniew. Gniew
w bezsilności, albowiem lokatorzy jego kamienicy nie mogą zrobić niczego, by
ukrócić jego bezwzględność. Autorka sygnalizuje, w jak trudnym położeniu
znajdują się w Londynie ci, którzy z różnych powodów muszą godzić się na dyktat
i niegodziwości właścicieli posesji. To oni mogą wszystko i oni dyktują
warunki, na które zgodzić się trzeba, bo nie ma wyjścia. Czy mieszkańcy są
niejako poddanymi Kamienicznika? Nie spodziewają się, że w wyniku zaskakującego
zbiegu okoliczności będą mogli się od niego uwolnić. Od człowieka odbierającego
im godność. Deprecjonującego dodatkowo po tym, gdy dostali już od losu zbyt
wiele gorzkich razów. Alex Marwood napisze o pewnej solidarności wykluczonych.
O rodzącej się pomiędzy nimi empatii, która zaowocuje kilkoma spektakularnymi
akcjami, ale jednocześnie zwiąże ich ze sobą o wiele bardziej, niż mogliby
przypuszczać.
Współczesny
Londyn portretowany jest jako miasto bez empatii. Konglomerat wspólnot, których
podstawy są bardzo kruche. To miasto, którego mieszkańcy nie interesują się
losem drugiego człowieka, a inna dzielnica jest dla nich daleką galaktyką. W
Londynie Marwood można zatem zatrzeć po sobie ślady. To
także miejsce, w którym doskonale mogą radzić sobie mordercy i psychopaci. Nikt
nie chce wiedzieć niczego o sąsiadach, znajomych. Anglicy są obojętni nie tylko
wobec obcokrajowców, ludności napływowej. W „Zabójcy z sąsiedztwa” są
zatomizowaną społecznością, gdzie jakikolwiek akt zainteresowania drugim
człowiekiem uchodzi za kuriozum. W takich warunkach ci najbardziej wykluczeni
gotowi są sobie pomagać. Ci, których porzucają inni, których degraduje życie, a
system usuwa gdzieś poza nawias. To właśnie im ze specyficzną empatią przyjrzy
się autorka, to im odda głos i to ich czynami udowodni, że ludzka solidarność
jest możliwa nawet w najbardziej nieludzkich warunkach. Nawet wówczas, gdy
skrywamy przed światem swoje tajemnice, bezpiecznie wchodzimy w anonimowość
aglomeracji. Gdy mimo wszystko potrzebujemy kogoś, kto będzie z nami dzielił
nasze brzemię. Zrozumie skomplikowaną sytuację, która sprowadza na nas
nieszczęście i każe się ukrywać.
Świetnie sportretowane są tu
kobiety w trzech pokoleniach, które muszą z różnych powodów trzymać się z dala
od głównego nurtu życia. Anonimowe, samotne w wielkim mieście. Sędziwa Vesta,
która ze smutkiem odkrywa swoje wyobcowanie. Staruszka poruszona nieszczęściami
swoich współlokatorów, wzbudzająca ich sympatię i skłaniająca do zwierzeń.
Vesta pozostała sama ze swoimi wspomnieniami, zakurzonymi bibelotami, poczuciem
niedopasowania i zagubienia w tym, co do tej pory przeżyła. Bilans jej długiego
życia jest fatalny. Vesta zmaga się ze specyficznym rodzajem wyobcowania.
Dostrzega je w Lisie, która mogłaby być jej córką, oraz w młodziutkiej Cher –
ta z kolei mogłaby być wnuczką Vesty. Lisa podjęła ryzyko ucieczki przed
bandytą, który ściga ją nie tylko dlatego, że widziała scenę egzekucji, ale
również z powodu przywłaszczenia sobie sporej gotówki. Marwood doskonale
obrazuje stan psychiki kobiety osaczonej – Lisa boi się wszystkiego, strach
jest jej codziennością, wspomnienia nie pozwalają zasnąć, niechęć do policji
proponującej ochronę świadka wciąż narasta, a dodatkowo bohaterka szuka resztek
bliskości z umierającą matką. Cher matkę już pożegnała. Podobnie jak kolejny
dom opieki, z którego uciekła. Żyje z polowania na frajerów. Jest butna i
arogancka, ale jednocześnie poszukuje ciepła. Znajduje je u Vesty. Tak jak
Lisa, która postanawia zwierzyć się staruszce ze swoich problemów. Te postacie będą
w powieści najważniejsze. Dlaczego? To już kwestia misternej konstrukcji tej
powieści. Wielbiciele intrygi kryminalnej westchną z zawodem, gdy poznają
tożsamość mordercy już w połowie książki. Nie o niego chyba będzie chodzić. Nie
on – mimo spektakularności swych okrutnych czynów – będzie spiritus movens „Zabójcy z sąsiedztwa”.
Alex Marwood opowiada o
ludziach, którzy kontestują system i potrafią zagrać mu na nosie. Prowadzi nas
przez świat życiowych nieudaczników mogących radzić sobie w trudnych sytuacjach
zaskakująco dobrze. Motyw seryjnego
mordercy przydaje narracji dodatkowych kolorów, jednak powieść nie jest
klasycznym thrillerem. Pokazując, czym stajemy się po śmierci, zapychając rury
kanalizacyjne, udowadnia, na co stać nas za życia. Na walkę o własną godność
wbrew temu, że świat odmawia tej godności. Wycofanie z życia nie oznacza
bezwolności i bierności. Lokatorki Kamienicznika wezmą sprawy w swoje ręce nieoczekiwanie
i z wszelkimi tego konsekwencjami. Są obok nich także mężczyźni i jeden z nich
zabija kolejne ofiary. Stają się one jednak tłem dla zmagań bardzo wiarygodnych
bohaterek pierwszego planu. „Zabójca z sąsiedztwa” to książka zaskakująca na
wiele sposobów. Opowiada o wyobcowaniu z równą wrażliwością jak o solidarności
i chęci walki z tym, co w życiu niesprawiedliwe. Marwood po raz kolejny
udowadnia, że jej książki to wyzwania czytelnicze. Nokautuje nas i zaskakuje.
Nie mamy pojęcia, za co się bierzemy, odwracając pierwszą stronę. Nie
spodziewamy się tego, co przyniesie ostatnia. Kolejna wyborna rozrywka na
wysokim poziomie i jednocześnie książka z wyraźnym wydźwiękiem społecznym,
która piętnuje niesprawiedliwości i absurdy. Dużo grozy, sporo wnikliwych
obserwacji socjologicznych, świetny wizerunek psychopaty pośród zwłok oraz
dynamiczne tempo, które niejednemu czytelnikowi każe zarwać noc przy „Zabójcy z
sąsiedztwa”.
Nie przepadam za tego typu literaturą. Może jednak kiedyś się skuszę. Swojądrogą tytuł podobny (z samego brzmienia oczywiście) do dziewczyny z sąsiedztwa :P choć gatunek i forma zdecydowanie nie ta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam na mój pierwszy książkowy konkurs https://www.strefatrelaksu.pl/aktualne/