Wydawca: Claroscuro
Data wydania: 28 lutego 2018
Liczba stron: 370
Przekład: Grzegorz Szymczak
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Obecność w pustce
To jedna z tych ambitnych i
wymagających książek, które pozostają na zawsze, nie dają się usunąć z pamięci.
To, co robi z językiem Siergiej Lebiediew, to sztuka umiejętnego zniewalania. „Granica
zapomnienia” jest bardzo intensywną, gęstą prozą. W obrębie jednej strony
sytuujemy się wobec bezkompromisowości otaczającego świata i bogatej wyobraźni
autora. To, co widzi, przekształcone jest w formie poetyckich wizji na to,
czego doświadcza. Lebiediew wychodzi
naprzeciw temu, o czym pisali między innymi Sołżenicyn i Szałamow. Portretuje jednak to, co pozostało
po narzędziach terroru, i opowiada o tym, jak współczesna Rosja wprawna jest w
zapominaniu, czym był jej totalitaryzm, a także czym jest, bo tkwi w świadomości,
również we krwi. Wypierany obraz okrucieństwa idzie w parze z wewnętrznym
przekonaniem autora, że pamięć jest imperatywem, tylko ona kształtuje
tożsamość. Ruszamy zatem w podróż po Rosji radzieckiej, ale znajdujemy się
także w krajobrazie uczuć i emocji opowiadającego. Wszystko w niezwykle
kameralnej tonacji – wokół dominują pustka i cisza, w zasadzie nic się nie
dzieje, obserwujemy martwy albo uległy wobec marazmu świat, w którym jednak
rozgrywa się niemy dramat. Dramat wypierania z pamięci tego, czym była
totalitarna Rosja, co pochłonęła i jakie są koszty bycia człowiekiem
postradzieckim z nieprzepracowanymi traumami i niezadanymi z lęku pytaniami o
czas przeszły.
Spektakularna
wizyjność tej powieści czyni ją mistyczną, ale tylko w znaczeniu siatki pojęć
podległych charakterystycznym dla narratora interpretacjom. Balansując na
granicy intymnego zwierzenia, bohater Lebiediewa opowiada nie tylko o narodzie
i państwie, ale także szokująco i sugestywnie przedstawia rozpad narodowej
tożsamości, uciekanie od niewygodnych faktów, trudnych interpretacji,
nierozsądnych porównań czasu przeszłego z tym, co dzisiaj.
Przeżywający świadomie rozpad Związku Radzieckiego bohater podąża potem ku
dalekiej Syberii, by tam przyjrzeć się, jak rozpadła się kolektywna wiara w
porządek i jak szybko zapomniane były opresyjne narzędzia tej wiary, które
pozbawiały człowieczeństwa, a potem życia. Dociera do miejsc, w których sam
musi odnaleźć jakieś punkty zaczepienia. Zadać pytania o to, co tu się
właściwie wydarzyło, co zostało odebrane tej dalekiej mroźnej krainie, na
jakich prawach wegetują dzisiaj jej mieszkańcy podporządkowani pracy i piciu,
co kryją w sobie bezgraniczna pustka i te groźne przestrzenie ozdobione drutem
kolczastym – dzisiaj wyznaczającym inny rodzaj porządku.
Historię rozpoczyna
sekwencja wspomnień z dzieciństwa. Bohater, wypoczywając z rodzicami na daczy,
poznaje charyzmatycznego sąsiada. W tej bezpiecznej przestrzeni relaksu i
ucieczki od codzienności pojawia się ktoś, kto w swej stanowczości i
wyobcowaniu każe zadawać pytania o czas przeszły. Drugi Dziadek, ślepy ogrodnik z sąsiedztwa, uosabia tajemniczą rosyjską
anonimowość – cechę dystynktywną społeczeństwa, ale i każdego człowieka, który
z racji wieku średniego musi pamiętać o czymś, o czym nie chce pamiętać. A
Drugi Dziadek jest starszy, musi pamiętać dużo więcej. Od początku widzimy,
że niezwykła postać wprowadzająca niepokój do sielskich wspomnień o wypoczynku
na daczy będzie mieć ogromny wpływ na dorastającego mężczyznę. Chłopiec
wydobywa się z dzieciństwa w miarę bezboleśnie, ale wspomnienie Drugiego
Dziadka jest pewnym niepokojącym śladem, który zdeterminuje jego późniejsze
działania. Poszukiwania prawdy. Poszukiwania wszystkiego, co tak łatwo
zapomniał człowiek radziecki, a dzisiaj nonszalancki Rosjanin bez kontaktu z
czasem przeszłym.
Lebiediew traktuje pamięć w
bardzo specyficzny sposób. „Pamiętać – to znaczy być w związku z realnością
albo samemu być tym związkiem”. Jego bohater usilnie próbuje wskrzesić z pustki
i monotonii wszystko to, co kiedyś było żywe, naznaczało tragizm pojedynczego
człowieka, ale i całego pokolenia. Chce z pustki i ciszy wokół wydobyć krzyk
przeszłości. Wędruje jednak po świecie przypominającym trochę oniryczną
przestrzeń zapomnienia. Szuka śladów przeszłości Drugiego Dziadka, lecz
przecież nie tylko o niego chodzi – chodzi o całą tę skomplikowaną strukturę
umiejętnego odżegnywania się od krzywdy, dzięki któremu kaci i ofiary mają się
dzisiaj tak samo, nikt nie chce wyznaczać ról, rozliczać z cierpień, pamiętać o
odbieraniu godności. Tymczasem
podróżujący po Syberii bohater książki mierzy się z prywatnymi demonami, ale
też z wieloma wątpliwościami natury egzystencjalnej. Chce znaleźć drogę
wskazującą to, z jakich kontekstów wydobyły się naród rosyjski i współczesna
Rosja. Chce wiedzieć, co pchnęło ludzi ku okrucieństwu, ale równie ważne jest
to, co spowodowało narodową amnezję. Doskonale widać ją w prowincjonalnym
miasteczku zbudowanym na wiecznej zmarzlinie, na opuszczonym cmentarzu, w
starym kamieniołomie…
I tu pojawia się kolejny
aspekt rozważań o pamięci. Bohater Lebiediewa jest żałobnikiem straty, której
nikt właściwie nie nadał znaczenia. Aby iść naprzód i żyć zgodnie z samym sobą,
musi zrozumieć, skąd wydobyło się rosyjskie niepamiętanie, a jednocześnie –
skąd pochodzi ta silna więź, która ukształtowała tak wprawne w porządku
okrucieństwa społeczeństwo. Z jednej strony jest więc „Granica zapomnienia” specyficzną
powieścią inicjacyjną, z drugiej jednak – próbą wnikliwej diagnozy stanu
mentalności narodu, która wydobywa się z tego, że nienazwane miejsca,
niezrozumiałe zdarzenia, niepokojące gesty i słowa trochę obezwładniają, trochę
jednak nadają śmiałości, by pytań, wątpić.
Siergiej
Lebiediew tworzy powieść zaznaczającą pewne fantazje o obecności w pustce.
Zniewala plastycznym stylem, niepokojącymi zdaniami, porywającymi dygresjami
budującymi jednak spójną opowieść o poszukiwaniu, goryczy konfrontacji z
niedopowiedzeniem oraz o ogromnej determinacji każącej pamiętać za innych,
odpowiadać za innych, definiować kształt świata w oparciu o rozumienie
przeszłości. To też książka niebywale sugestywnych
opisów. Nigdy nie sądziłem, że tak mnie zelektryzuje opis upału czy tego, co
widzi się przez okno pociągu podczas podróży. Lebiediew zapisuje się w pamięci
każdym niepokojącym i wieloznacznym zdaniem. Chce spojrzeć w twarz zła
totalnego, czyli uczynić coś, na co nikt nie ma odwagi w tym narodzie
zachowawczo zapominającym prawdę. Tak pisze się wielką literaturę współczesną.
Tak opowiada się o kraju, który się kocha – bez względu na to, czy ten kraj
kiedykolwiek pokochał swego obywatela.
Uwielbiam wszystko, co rosyjskie, i nie postrzegam Rosji jako wroga.
OdpowiedzUsuńKupiłem, przeczytam. Liczę na małe arcydzieło!
OdpowiedzUsuń