Wydawca: Burda
Książki
Data wydania: 9 maja 2018
Liczba stron: 452
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Wbrew uprzedzeniom
Nie jest dzisiaj łatwo
debiutantowi kryminalnemu. Aby się wyróżnić, często nadmiernie dramatyzuje lub
komplikuje swój świat przedstawiony. Klaudiusz Szymańczak – były policjant –
debiutuje w stylu, który można byłoby nazwać klasycznym. Bardzo dobrze
debiutuje. Powieść jest przemyślana, niezwykle spójna, napisana bardzo dobrym
językiem i niestawiająca przed czytelnikiem sztucznie wydumanych zagadek.
Naprawdę rasowy kryminał, jak głosi tekst na okładce. Co mi się jeszcze podobało? Równowaga między tym, co okrutne, a
wszystkim będącym do okrucieństwa w kontrze. Dwie świetnie poprowadzone
historie kryminalne, które potem autor łączy jedną zgrabną myślą. Konstrukcja
głównego bohatera i to, że jego życie nie jest kolejnym ciągiem traumatycznych
doznań charakterystycznych dla wielu policjantów z powieści kryminalnych.
Niby nic nowego, a jednak jest w tym wyraźna świeżość i przede wszystkim
poczucie, że ta powieść została napisana z lekkością, przy jednoczesnym dbaniu
o detale i wykorzystaniu wszystkiego, co Szymańczakowi bliskie. Są więc
miejsca, rzeczy, wspomnienia, ale także światopogląd. Nietrudno się domyślić,
że agent specjalny FBI John Slade myśli to co autor. Dodatkowym atutem powieści
są dwa ciekawe wizerunki miast. Bardzo czułe portretowanie Nowego Jorku idące w
parze z przyglądaniem się Warszawie oczyma obcokrajowca. A przecież to polska
powieść kryminalna. Tyle że zabierze nas za ocean, by zbudować pewien pomost
między Polską a Stanami Zjednoczonymi spojony mrocznym memento. Przesłaniem o
tym, że wciąż tkwimy w nienawiści i uprzedzeniach, przejmując część z nich po
przodkach, a częścią tworząc destrukcyjną siłę, bo przecież jedno i drugie
uderza w gruncie rzeczy w nienawidzących i uprzedzonych.
John Slade właśnie kończy
rozpracowywać siatkę amerykańskiego koncernu farmaceutycznego, która wpływa na
polskich lekarzy, i przygotowuje się na powrót do USA z Polski, gdzie pracuje
na zlecenie amerykańskiej ambasady. Okazuje się jednak, że będzie zmuszony
pozostać w Polsce dłużej, albowiem odkryto właśnie w kanale powieszone na
łańcuchu nagie zwłoki syna wiceambasadora USA. Młody denat wiódł uporządkowane życie u boku ojca, który narzucił mu
zarówno styl, jak i treść funkcjonowania w obcym kraju. Slade musi wesprzeć
polskich policjantów w działaniu, ale to tajna misja. Okazuje się, że
amerykański agent FBI odkryje dużo więcej niż polscy śledczy i jednocześnie wskaże,
jak wielki potencjał w nich tkwi. Bo wokół Johna Slade’a wciąż kumuluje się
pozytywna energia. Mężczyzna wolny jest od uprzedzeń, stereotypowego myślenia i
negatywnych emocji na co dzień. Pomaga rozładować napięcie wokół siebie i
tworzy atmosferę wzajemnego zaufania. A jednocześnie to jedna z jego wielu trudnych
spraw, które zawsze w mniejszym lub większym stopniu koncentrują się wokół
uprzedzeń ujawniających zło ludzkiego postępowania.
Druga
narracja Szymańczaka to tocząca się rok później historia zapoczątkowana
znalezieniem zwłok w pewnym hostelu w Harlemie. Tym razem Slade znajduje się w
mieście, które doskonale zna i kocha. Z tym większym bólem dostrzega
antagonizmy oraz spiralę nienawiści stojące za zamordowaniem pewnego
prowincjonalnego latarnika z Wisconsin. Bohater udaje się w jego
rodzinne strony, by odkryć mroczną tajemnicę zabitego. Zrozumieć motywy
postępowania mordercy, ale przede wszystkim przyjrzeć się różnicom w
mentalności Amerykanina z wielkiego miasta i tego z peryferii USA.
Każdą różnicę w ludzkich
charakterach – czy to w Polsce, czy w Stanach Zjednoczonych – Slade
skrupulatnie odnotowuje, analizując przede wszystkim motywy postępowania. Bo
Klaudiusz Szymańczak zaznacza w tej powieści, że działamy wedle pewnych
określonych schematów. Droga dobra czy zła wytyczana jest nam bardzo podobnie.
Jesteśmy odpowiedzialni za swoje czyny, ale sporo bagażu emocjonalnego niesiemy
za naszych przodków. Dlatego „Negatyw” brawurowo rozpięty między dwoma krajami
i odmiennymi mentalnościami świetnie obrazuje mroczne podobieństwa, opowiadając
przesyconą smutkiem oraz melancholią opowieść o ojcach i synach. Także o tym,
że wciąż od nowa podsycana nienawiść ma się bardzo dobrze pod każdą szerokością
geograficzną.
Podoba
mi się to, że nawet gdy Szymańczak kieruje się w stronę dydaktycznego tonu,
robi wszystko, by zachować złoty środek między kolejnymi piętrami intryg
kryminalnych a ich wykładniami. Opowiada o emocjach, przeżyciach i
doświadczeniach ludzi, rekonstruując ich losy i osadzając w kontekstach. Jednocześnie
wskazuje, czym naprawdę jesteśmy od wieków i jak trudno jest nam porządkować
świat bez bazowania na zabójczych stereotypach. „Negatyw” to bardzo czytelna i
rozważnie napisana powieść o rasizmie, ksenofobii, ale także o wszelkiego
rodzaju uproszczeniach i uprzedzeniach, które powodują, że widzimy świat bez
jego barw i różnorodności. Klaudiusz Szymańczak nie tworzy moralitetu, nie
stara się narzucać swego punktu widzenia. Sympatyzując jednak z ugodowym i
nieskłonnym do manipulacji Slade’em, widzimy pewien wycinek rzeczywistości,
który dany jest tylko tym, co żegnają się z łatwymi podziałami. A jednak
człowiek w tej powieści zdaje się istotą na zawsze naznaczoną skłonnością do
prostych rozróżnień. Ta powieść pokazuje, w jak różny sposób ta skłonność może
być zgubna. Opowiada o tym, z jaką łatwością tworzymy proste podziały i
dokładamy do nich równie prostą ideologię, by – paradoksalnie – nadać życiu
sens wówczas, gdy staje się całkowicie bezsensowne.
To nie tylko świetny
kryminał z dwoma idącymi w różnych kierunkach intrygami. To przede wszystkim
powieść ostrzeżenie. Szymańczak
obrazuje, jak łatwo podlegamy dychotomiom i jak niełatwo wydobyć się z
uproszczonego sposobu widzenia świata. Takiego, który prowadzi do łatwej
zbrodni. Zbrodni absurdalnej albo przypadkowej. Najgorszej, bo wydobytej ze
spaczonego światopoglądu. Jest w „Negatywie” pewna prostota w pytaniu o to,
dlaczego tak doskonali jesteśmy w „sztafecie nienawiści”, bo przecież każda
forma nietolerancji i stereotypizowania ma najczęściej absurdalne pobudki.
Autor wydobywa z perypetii swego amerykańskiego agenta FBI o polskich
korzeniach pewną oczywistą lekcję, której zbyt wielu z nas nie odrobiło,
dorastając. Marzy mu się świat bez prostych i złowrogich podziałów. Wie jednak,
że czasem o to, by ludzie byli lepsi, trzeba powalczyć. A Slade nie jest
idealny ani doskonały. Czyta się tę powieść z narastającym poczuciem dobrze
skonstruowanego świata przedstawionego i czytelnie postawionych tez. Nie
takich, które prowokują, lecz tych podkreślających, w czym na co dzień jesteśmy
w stanie się zagubić. Jak łatwo możemy mieć czyjąś krew na rękach przez
zwyczajne uproszczenie. Pozycja wartościowa i inteligentna.
Właśnie szukam dobrego kryminału...Pozdrawiam wieczornie !
OdpowiedzUsuń