Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 13 marca 2019
Liczba stron: 416
Przekład: Magdalena Koziej
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 42,99 zł
Tytuł recenzji: O zniewoleniu
Powieść Rachel Kushner jest bardzo mroczna i
bezkompromisowa. Z jednej strony to oskarżenie, gdy kreuje przestrzeń więzienia
i metaforycznie określa ją dużo szerzej niż w bladoróżowym labiryncie
beznadziei. Oskarżenie społeczeństwa, wymiaru sprawiedliwości, lekkomyślnych i
pozbawionych głębszych refleksji wyroków. Oskarżenie współczesnego świata więżącego
w sobie tych, którym proponuje tylko nieszczęśliwe zbiegi okoliczności. Kushner
prezentuje panoramiczną powieść o zniewoleniu. Historię, której dramatyzm
podkreśla wszechobecny niespokojny duch tez Teda Kaczynskiego i pozornie
łagodzi filozofia wizji Thoreau. Ale
z drugiej strony ta proza to również sposób poszukiwania zrozumienia dla
wszystkich bohaterów, których nie chciano zrozumieć. „Mars Room” to powieść o
uwikłaniach i skomplikowanych kontekstach, a potem o prostym wydawaniu sądów. Nie ma u Kushner żadnych uproszczeń. Jest
rozpisana na kilka nieszczęśliwych historii symboliczna opowieść o tym, co
niewoli, odbiera podmiotowość i nigdy nie pozwala na to, by wyrazić zarówno
ból, jak i frustrację z powodu takiego, a nie innego startu życiowego.
Zawsze musi być jakiś
początek drogi do piekła. Jakieś miejsce lub jakieś okoliczności, które
przechylą szalę i zmuszą do stania się życiowym wyrzutkiem. Osobą
nieakceptowaną społecznie, skazaną na banicję, zbędną, bez żadnych praw i
możliwości zmiany wyroku. Początkiem piekła Romy Hall, którą poznajemy, gdy
przemierza trasę do kolejnego więzienia między innymi w towarzystwie
brzemiennej nastolatki czy dzieciobójczyni, jest tytułowy klub, w którym
pracowała jako tancerka erotyczna. Mars
Room to początek, ale jednocześnie i koniec całego życiorysu Romy. Bohaterka
nie ma już własnego życia, jej życie jest wyrokiem. Otrzymała podwójne
dożywocie, nie będzie miała możliwości jakiejkolwiek konfrontacji z normalnym
funkcjonowaniem. Tyle że to życie na wolności dalekie było od normalności.
Czy Romy jest ofiarą, czy też świadomą kreatorką swojego losu? Wrastała w
patologię i życiowy margines, by związać się z nimi na tyle silnie, że inna
perspektywa, inny styl życia, jakiekolwiek inne możliwości nie były jej dane.
Nieudane związki. Nietrafione wybory. Brak edukacji. Jeden z klientów, dla
którego staje się obsesją. W jej życiu nie ma niczego, za czym mogłaby tęsknić.
Niczego poza synem. I wspomnieniem perspektyw, które z różnych powodów tylko
nimi pozostały.
Dynamiczne retrospekcje
ukazują szereg uwikłań, z którymi Romy nie mogła sobie poradzić. Ale nie tylko
ona. Kushner zagląda do więziennych cel
i głów uwięzionych. Obrazuje, jakie zbiegi okoliczności uczyniły jej bohaterów
ludźmi zbędnymi dla świata. Pokazuje, że nie tylko teraz są zniewoleni. Byli
tacy zawsze. Nic już nie mogą stracić, bo wszystko stracili wcześniej.
Pojawia się jednak pytanie o to, czy cokolwiek byli w stanie zyskać. Czy czas i
okoliczności dały im możliwość takiego życia, o jakim by marzyli. A przecież
nie mieli wybujałych marzeń. Coś poszło nie tak. Z ich losami, z rozprawami
sądowymi, z wydanymi wyrokami. „Mars Room” obrazuje, z jaką łatwością można
człowieka skazać na drodze sądowej. Rachel Kushner nie poprzestaje jednak na
tym, bo śmiało i sugestywnie portretuje także, kto i kiedy skazuje ludzi
wolnych na życie, którego kształt i sens dalekie są od poczucia wolności
osobistej.
Obok absurdalnych scen
obrazujących niewydolność systemu prawnego pojawiają się wyjątkowo zapadające w
pamięć sceny więzienne. Między innymi scena porodu wspomnianej już nastolatki.
Bezkompromisowość zamkniętej przestrzeni podkreśla sugestywny sposób jej opisu.
„Mars Room” to jednak książka o
zbrodni bycia niedopasowanym w pozornie wolnym świecie niedającym ani
możliwości, ani sensu trwania wbrew wciąż coraz trudniejszym okolicznościom.
Rachel Kushner obrazuje Dolinę Kalifornijską jako przestrzeń opresji, w której
relacje międzyludzkie uwikłane są w toksyczne zależności. Dla Romy San
Francisco to miasto przeklęte. Jego kontury toną we mgle, w której pozostaje
niesmak po używkach i kolejnym niespełnionym wieczorze. Ale całe życie Romy to
niespełnienie. Poza posiadaniem syna. Kogoś, kogo system
także potrafi odebrać.
„Mars Room” obrazuje nie
tylko straty. Stara się pokazać, jak do nich dochodzi, i jednocześnie udowodnić,
że nie ma możliwości cofnięcia czasu, za każdy fatalny czyn lub zbieg
okoliczności trzeba surowo odpowiedzieć. W tej powieści przykuwa uwagę nie
tylko mistrzowsko nakreślona więzienna przestrzeń opresji. Ważny jest też ten
duszny, klaustrofobiczny klimat opowiadania o tak zwanym wolnym świecie, do
którego większość bohaterek książki nie będzie już miała dostępu. Kushner obrazuje kobiety fatalne i silne
jednocześnie. Świadome tego, że nie istnieją już dla społeczeństwa, ale
jednocześnie istniejące bardzo żywiołowo, mające swoje emocje i miotające się
pośród tych skrajnych. To książka przede wszystkim o kobietach, które nie
potrafią wydobyć się poza schemat uprzedmiotowienia, ale jest w niej także
ważny mężczyzna. Ktoś empatyczny, próbujący zrozumieć. Jako jedyny stawiający
sobie pytania o moralność i odpowiedzialność skazywania kogoś na pozbawienie
wolności do samej śmierci. Tworzy się w tej powieści kilka interesujących
ścieżek interpretacyjnych. W każdej widzimy świat, wobec którego człowiek jest
bezbronny. Ale to jednocześnie ludzie stwarzają sobie i warunki, i okoliczności,
by wolność stała się tylko sferą projekcji wyobraźni. W świecie Kushner nikt
już nie jest wolny. Życie to wyrok, a wspomnienia naznaczają jedynie poczucie
osamotnienia, poza które nie wychodzi się od narodzin aż po śmierć.
Amerykańska
autorka opowiada o ludziach w sidłach przemocy, ale pokazuje ich bezradność –
zwłaszcza wtedy, kiedy przemocą muszą odpowiedzieć na przemoc. Snuje
przejmujące fantazje o tym, kim staje się człowiek bez poczucia sensu tego, co
robi, i zrozumienia, że istnienie ma nakreślać możliwości, a nie frustrować ich
brakiem. Kushner znajduje okoliczności łagodzące w opowieściach o
ludziach, z którymi nikt nigdy nie liczył się z taką czułością i empatią.
Proponuje ciekawą metaforę więzienia, ale przede wszystkim manifest kobiecej
niesprawiedliwości i krzywdy. To też opowieść o tym, że kobiety takie jak Romy
zmuszone są iść przez życie ze stygmatami, jakich nie muszą się wstydzić
wówczas, gdy utracą wolność. Kto jednak w tym świecie i na jakich zasadach jest
wolny? O czym jest ta książka? O złych ludziach czy złym świecie, który rządzi
się wyjątkowo okrutnymi prawami? O funkcjonowaniu w przestrzeni zakładu karnego
czy o świecie będącym więzieniem, w którym nieliczni mają szansę na wybór i
zmianę? Świetnie zdynamizowana, ale przede wszystkim wielowątkowa opowieść o
konfrontacji świadomych wyborów z fatalnymi zbiegami okoliczności. Zapada w
pamięć.
Zainteresowała mnie ta pozycja. Z chęcią zapisuję na listę i rozejrzę się za nią.
OdpowiedzUsuń