Wydawca: Sonia
Draga
Data wydania: 30 października 2019
Liczba stron: 264
Oprawa: twarda
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Morderstwo i mit
Ten reportaż to czytelnicza
bomba, bo nie można się od niego oderwać, ale po przeczytaniu pozostaje w
głowie bardzo długo. Może dlatego, że Cezary Łazarewicz wykonał naprawdę
doskonałą reporterską robotę, tropiąc ślady i
wskazując tezy dotyczące morderstwa w Republice Południowej Afryki, które
wstrząsnęło tamtejszą opinią publiczną. Odnieść można wrażenie, że autor nie
pozwolił na to, by czyjś głos w tej sprawie uszedł jego uwagi. Proponuje podróż
po skomplikowanych relacjach społeczno-politycznych kraju, w którym wciąż na
nowo narastają antagonizmy, a ich istota jest bardzo złożona. Przyznam, że
bardziej zniuansował tę skomplikowaną problematykę Wojciech Albiński w „Soweto – my love”, ale celem Łazarewicza nie jest stworzenie obrazu RPA i trudnej
państwowości tego miejsca, w którym apartheid nieustannie dzieli i komplikuje rzeczywistość. Opowiadając
o Januszu Walusiu, który 10 kwietnia 1993 roku zastrzelił lidera partii
komunistycznej Chrisa Haniego, chce opowiedzieć o destrukcyjnym wpływie plag
wspominanych już we wstępie, gdzie autor przywołuje znany cytat Ryszarda
Kapuścińskiego o nacjonalizmie, rasizmie i fundamentalizmie religijnym. Ale
również skierować uwagę czytelnika na polski aspekt tego spektakularnego
morderstwa. Tu mam trochę wątpliwości, gdy Łazarewicz już na wstępie narzuca
pewien rodzaj interpretacji, i z dużym dystansem patrzę na trochę naciągane
łączenie sprawy Walusia z odradzającymi się w Polsce ruchami nacjonalistycznymi
i konserwatywnymi. Tak, zajrzałem na wskazany w reportażu facebookowy fanpage,
przejrzałem zawartość, rozmyślałem nad tym, w jaki sposób w naszym kraju tworzy
się z mordercy bohatera, ale odnoszę wrażenie, że cała sprawa dotyka przede
wszystkim złożonej struktury funkcjonowania Republiki Południowej Afryki i
pokazuje ją z różnych perspektyw, w dużo mniejszym zaś przedstawia wieczną
polską skłonność do mitologizowania działań i gloryfikowania w roli bohaterów
postaci co najmniej niejednoznacznych.
Bo Janusz Waluś nie jest
mordercą, którego można łatwo zdefiniować. Moc tej książki opiera się właśnie
na jego silnej osobowości. Na specyficznym rodzaju radykalizacji oraz
konsekwencji w działaniu i poglądach. Rozmowy ze skazanym początkowo na śmierć,
do dzisiaj odbywającym wyrok pozbawienia wolności, dodają na pewno całej
sprawie sporo kontrowersji i pewnie słuszne jest działanie Łazarewicza, który
podejmuje temat ponownie sześć lat po Michale Zichlarzu publikującym „Zabić
Haniego”. W całej tej sprawie pojawiło się w międzyczasie sporo różnych tropów.
Po latach to zabójstwo jest odbierane i komentowane tak, jak nikt nie
przypuszczałby wówczas, gdy miało miejsce. „Nic osobistego” to opowieść o
zbrodni, która stała się punktem odniesienia do rewizji własnych poglądów na
sprawę państwa i społeczeństwa, ale też zbrodni polaryzującej – dawniej i
dzisiaj – opinię publiczną. Waluś przez wielu nazywany jest bohaterem. Sam
uznaje, że to, co zrobił przez laty, było wykonaniem jakiejś misji dziejowej.
Pośród wielu punktów widzenia, które brzmią tu w niepokojącej polifonii, nie
można zapominać o tym, co jest istotą tej książki. A to opowieść o człowieku,
który z zimną krwią zamordował drugiego człowieka tylko dlatego, że miał inne
poglądy polityczne.
Tu warto nawiązać do tytułu –
moim zdaniem świetnie dobranego. Waluś sam określa zabójstwo Haniego jako
zlecenie, zadanie do wykonania. Nie zabijał człowieka, zabijał jego poglądy. To
nie są absurdalne wyjaśnienia, jeśli weźmie się pod uwagę to, jak szeroko ten
mord rezonował pośród wielu zwolenników działań Walusia. Mamy tu do czynienia z
banalizacją zbrodni, co przypomina tłumaczenia Niemców obsługujących obozy
koncentracyjne. Dla Walusia jego zbrodnia to zadanie, które miał wykonać.
Ofiara nie miała ludzkiej tożsamości, była obiektem do eliminacji. Całe lata
skazany powtarza, że nie czuje się więźniem kryminalnym, lecz politycznym.
Łazarewicz stara się pokazać – i wychodzi mu to doskonale – w jaki sposób
morderstwo pierwszego stopnia można usankcjonować ideologią. To niebywałe,
ile teorii spiskowych stawiano potem za tym, co zrobił bohater tego reportażu.
I nie mam na myśli tych najbardziej absurdalnych – a do wszystkich odnosi się
autor – lecz te związane z usuwaniem ze świadomości faktu, iż jeden mężczyzna
morduje drugiego mężczyznę. Zabójstwo Haniego stało się rzeczywiście sprawą
polityczną i w takim kontekście wciąż było rozpatrywane. To także polityka nie
pozwoliła na zwolnienie warunkowe Walusia. Jest on jednym z najdłużej
odsiadujących karę więźniów w Republice Południowej Afryki. Pytanie Łazarewicza
odnosi się do tego, czym jest ta kara, ale przede wszystkim – za co została zasądzona.
Jak wspomniałem, autor nie
zostawia żadnego tropu w tej sprawie. Rozmawia z ludźmi, którzy w czasie
zbrodni nadali jej status i określili się wobec niej, ale także z tymi, dla
których Janusz Waluś przez lata stał się postacią niemal ikoniczną. Człowiekiem,
za którego działaniem miała stać potężna ideologia. Kimś, kto dopiero po fakcie
zrozumiał, czym była zbrodnia. I że ta zbrodnia przestaje nią być w naturalnym,
oczywistym znaczeniu. „Nic osobistego” to bowiem odważny i wielowątkowy
reportaż o istocie rasizmu oraz o stojących za nim dalszych uprzedzeniach.
O tym, w jaki sposób RPA rozwija państwowość w cieniu wiecznych konfliktów
rasowych, w które doskonale wpisuje się polityka. Łazarewicz nie przygląda się
tylko temu, jak Walusia odbierają inni ludzie. Koncentruje się także na życiu
samego Haniego, jedzie do jego rodzinnej miejscowości, rozmawia z rodziną,
obrazuje niekonwencjonalną relację jednej z jego córek, która zbliża się do
mordercy ojca.
Ale myślę, że najbardziej
zapadają w pamięć dwa opisane tutaj spotkania. Jedno z kolegą z młodości
Walusia manifestującym niezrozumienie tego, jak człowiek może zabić drugiego
człowieka, a potem przytaczającym argumenty świadczące o tym, że… rozumie
sytuację swojego znajomego, jego potrzebę wyjścia na wolność, słuszność tej
potrzeby, oczywistość takiego obrotu spraw, takiej sprawiedliwości. Druga
zajmująca uwagę bohaterka tego reportażu to żona Clive’a Derby-Lewisa,
parlamentarzysty skazanego w procesie razem z Walusiem, z pełnym przekonaniem
opowiadająca o wyższości białego człowieka nad czarnym. W całym skomplikowanym
obrazie portretowanej sprawy zacierać się może to, że w tej zbrodni chodziło
także o rasizm. Rozmowy ze wskazaną kobietą każą wrócić do tego, co jest istotą
tej książki i jej ostrzeżeniem. Duże wrażenie robią również monologi samego
Walusia. Komentarzami do nich są dyskusje o tym, jak jego czyn był i jest
postrzegany zarówno w RPA, jak i w Polsce.
„Nic osobistego” to historia o
tym, jak może być odbierana i rozumiana zbrodnia – przez samego zabijającego i
ludzi, który gotowi są interpretować oraz oceniać jego zachowanie. Łazarewicz
opisuje niebezpieczny mechanizm wypierania zasadniczej istoty bezkompromisowego
odbierania życia człowiekowi przez człowieka albo oddalania się od niej. Zbrodnia
staje się tutaj manifestem, początkiem ideologicznych debat, punktem wyjścia do
rozważań o trudnej państwowości, w końcu mitem, dzięki któremu można przekonać
samego siebie, że konserwatywne uprzedzenia i idiosynkrazje są zasadne. To
także fascynujący wizerunek zbrodniarza – bardzo niejednoznaczny, budowany z
jego przemyśleń i wspomnień, ale przede wszystkim przemyśleń ludzi, którym kiedyś
był bliski, którzy są w stanie część jego postępowania usprawiedliwić.
Uciśniony przez polski komunizm nieszczęśliwy człowiek, który w imię nienawiści
do systemu zdecydował się na radykalne działanie? A może ktoś, komu polska
komuna nic nie zrobiła, oddała tylko samochody do zabawy i rozbijania, a
morderstwo stało się pochodną wyjątkowej podatności na sugestie? Jakkolwiek
ujrzymy w tym reportażu Janusza Walusia, to ważny tekst o tym, że między ideą a
działaniem może być bardzo cienka granica. To może być granica zła, do którego
później możemy dobrać dodatkową ideologię i łatwo je usankcjonować.
Na ten temat polecam "Zabić Haniego" Michała Zichlarza. Nie jest napisany pod jakąkolwiek tezę, może dlatego, że autor zajmował się dziennikarstwem sportowym.
OdpowiedzUsuń