Pages

2021-02-04

„Nikt ci nie uwierzy” Magda Knedler

 

Wydawca: Mando

Data wydania: 10 lutego 2021

Liczba stron: 384

Oprawa: twarda

Cena det.: 42,90 zł

Tytuł recenzji: Dwugłos rozpaczy

Świat uznał kiedyś, że został stworzony przez mężczyzn. Męskość się podziwia. Nawet wtedy, kiedy jest upiorna i mordercza. Można wspomnieć znane powszechnie postacie Charlesa Mansona czy Teda Bundy’ego, ale można również zastanowić się, czy taki psychopatologiczny wizerunek charyzmatycznej męskości nie ujawnia się wciąż na nowo, doprowadzając do kolejnych dramatów – a zwykle są to dramaty niszczonych kobiet. Magda Knedler postanowiła po raz kolejny wykorzystać kobiecy życiorys, aby opowiedzieć go z charakterystyczną dla siebie wrażliwością oraz dużą empatią. A właściwie chodzi o dwa życiorysy, dwa życia pewnych nastolatek, o których niewielu dziś pamięta. Dorothea Rohrbeck i Ursula Schade zostały postawione w dramatycznej konfrontacji dokładnie sto lat temu tylko dlatego, że na ich drodze stanął potwór płci męskiej. Człowiek, któremu wiele można było wybaczyć. Wiele zrozumieć. Był tuż po zakończeniu pierwszej wojny światowej inwalidą wojennym – szanowanym z powodu bohaterskiego wymiaru jego kalectwa i specyficznego uroku, który wokół roztaczał. Jednak Peter Grupen nie był charyzmatycznym adoratorem, lecz cynicznym i przebiegłym manipulantem. Tylko jemu nie należy się uwaga autorki. Nie on jest tu najważniejszy. Co więcej, Magda Knedler zarysowuje go wyrazistą, oczywistą i pełną czytelnej pogardy autorską kreską. Jej najnowsza powieść jest o tym, że sprawiedliwość i wolność są nam dane zwykle w inny sposób, a duży wpływ ma na to nasza płeć.

„Nikt ci nie uwierzy” to narracja zbudowana z dwóch monologów. Już od samego początku wiemy, że należą do szczególnie doświadczonych dziewcząt. Dörte i Ursel kierują swoje opowieści do siebie, a siła książki polega na tym, że choć widać w nich poczucie solidarności w nieszczęściu, każda z monologujących pozostaje ze swoim cierpieniem rozpaczliwie samotna. Ten niezwykły dwugłos, który uzupełnia się tym silniej, im trudniej dziewczętom zrozumieć dramat sytuacji tej drugiej, oddziałuje mocniej, bo zawiera w sobie pewien uniwersalny obraz tego, jak bardzo świat zdyskryminował kobiety, jak wiele im odebrał, jakże często kazał być cieniem dla drugiej, rzekomo lepszej, doskonalszej płci. Porusza również to, że poznajemy opowieści dziewczynek, które nie otrzymały oczywistych szans od losu, a już w swym nastoletnim życiu zrozumiały, co to znaczy przynależeć do mężczyzny. Nikczemnego i podstępnego człowieka, który w czasie powojennego deficytu mężczyzn szybko stał się głową rodziny nigdy przez niego nie współtworzonej.

Czy nastolatki mogą być tak bardzo świadome swoich przeżyć i widzieć je w tak wielu kontekstach? Oczywiście, że nie, ale chcę tu odeprzeć ewentualne zarzuty wobec tej powieści. Nastolatki mogą tak wiele przeżywać i rejestrować te przeżycia w różnych sytuacjach, a Knedler czuje się w pisarskim obowiązku uporządkować je i zaprezentować czytelnikom w taki sposób, aby były wiarygodne. Widać, że krótkie życiorysy obu dziewcząt wstrząsnęły autorką, bo w każdym czułym zdaniu o tym, jak bardzo nieczuły był dla nich świat, widać i artystyczną finezję pisania o cierpieniu, i jednocześnie hołd składany Rohrbeck i Schade, a może także przeprosiny za to, że ten świat nie umiał dostrzec ich cierpienia i uchronić ich przed tym, co się wydarzyło. Bo najbardziej doskwiera tu czytelnicze uczestnictwo w bezradności. Szeregu zazębiających się sytuacji, które stają się katastrofalne w skutkach, ale nim dojdzie do tego, co najokrutniejsze – odbierają nastolatkom dech w znaczeniu dosłownym i symbolicznym. Autorska rekonstrukcja zdarzeń doprowadzających do podwójnego dramatu to jednocześnie podwójne studium wyobcowania. To był czasu, gdy z powodu płci tkwiło się w matni. Bez możliwości walki o siebie. Nie mówiąc już o oczekiwaniu na sprawiedliwość czy wolność.

W tych dwóch uzupełniających się monologach fascynująco nakreślone są postacie drugiego planu – despotyczna i demoniczna babka (stale nazywana babcią) oraz coraz bardziej wycofana i bezwolna matka, która zdecydowała się przyjąć pod swój dach uwodzicielskiego Grupena. Człowieka, który zrujnował rodzinę, gdzie to kobiety zwykle najlepiej dawały sobie radę. O ile sylwetka babki nakreślona jest w sposób bardzo wyrazisty, o tyle będąca gdzieś w tle osoba zrujnowanej psychicznie kobiety gotowej zapomnieć w rozpaczy o swoich córkach wyzwala wiele niepokoju, bo trochę to wygląda tak, jakby Knedler opowiadała, kto wpuścił zło do swojego domu i pozwolił mu się na stałe rozgościć.

Doświadczenie zła w kategorii męskiej opresji jest tutaj wielopoziomowe i widać wyraźnie, że autorce nie chodziło jedynie o to, by odtworzyć dramatyczne okoliczności, w których Peter Grupen manipulował kobietami, osiągając kolejne korzyści i ostatecznie decydując się na eskalację swojej przemocy. Myślę, że „Nikt ci nie uwierzy” to opowieść o mężczyźnie  przekraczającym granice, których kobiety z różnych powodów nie potrafią stawiać. To nie jest historia dziewczęcej bezradności wobec opresyjnego człowieka gotowego zawłaszczyć wszystko, łącznie z ciałami nastolatek. Magda Knedler chce uzmysłowić, w jak piekielnie skomplikowanej sytuacji znalazły się obie dziewczynki. Narracja Ursuli jest chwilami nie do uniesienia, ale przerażająca opowieść o tym dziecku nie ma w zamiarze podkreślenia, że akurat Ursel miała gorzej niż Dörte. Obie zostały oszukane i wykorzystane przez człowieka, który powinien je chronić. Tymczasem szereg okoliczności historycznych oraz uwarunkowań społecznych dał zielone światło tej patologii. I jeśli czytelnicy odniosą wrażenie, że ten mechanizm sprzed stu lat już nie funkcjonuje, mogą być w dużym błędzie.

„Nikt ci nie uwierzy” to także powieść z ciekawym społecznym tłem obrazującym powojenną biedę, za którą stały jeszcze większe dramaty, kiedy człowiek stawał się nadzwyczaj podły, aby się z niej wydobyć. To również czas chaosu, w którym silne kobiety traciły poczucie siły oraz własnej wartości, bo wmawiano im, że taka jest ich rola, że to chwilowa niedyspozycja silnej męskości, która nazywa i określa świat. Peter Grupen najwidoczniej trafił na doskonały czas, by wykonać swój szatański plan i mieć po swojej stronie wszystkie okoliczności łagodzące, by deprawować, niszczyć i osaczać płeć przeciwną. Wstrząsająca opowieść Magdy Knedler dziejąca się przed wiekiem jest memento zniewolenia oraz mrocznej charyzmy. Historią dorastających kobiet i niewyobrażalnie mocno skrzywdzonych dziewczynek. Z tezą, że ta przejmująca historia sprzed lat może być pisana wciąż na nowo. Ale również o tym, że skrzywdzone bohaterki wcale nie są tu przegrane. Każda z nich walczyła o własną godność i każda poległa w nierównej walce. A „Nikt ci nie uwierzy” to jeszcze dodatkowo wstrząsająca opowieść tej, która ocalała z piekła rodzinnego. Dlatego Knedler pisze boleśnie i sugestywnie do ostatniego zdania. I jest to kolejna bardzo dobra powieść tej autorki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz