Wydawca: Marginesy
Data wydania: 12 stycznia 2022
Liczba stron: 328
Przekład: Aga Zano
Oprawa: miękka
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Widoczne i niewidocznie mroczne
Tak, przeczytaliśmy, usłyszeliśmy i obejrzeliśmy już wszystko na temat mrocznych stron mediów społecznościowych. Doskonale wiemy, jakie mechanizmy nimi kierują, poznaliśmy już wiele filmów, książek, ale i wypowiedzi ekspertów na ten temat. Naprawdę nie można z tego tematu wykrzesać niczego nowego. Nie można? No to przeczytajcie „Influencerkę”. Na dowód tego, jak bardzo ta książka nie pozwala się odłożyć, niech będzie fakt, że czytałem ją w noc sylwestrową i zupełnie nie zauważyłem, kiedy zaczął się nowy rok. Ale do rzeczy, bo kogo interesują emocjonalne zwierzenia. Poza tymi, którzy codziennie śledzą takowe, przeglądając setki kont facebookowych i instagramowych. Jak mówi przysłowie: co dwie głowy, to nie jedna. Pod pseudonimem Ellery Lloyd ukryło się brytyjskie małżeństwo. Ma to znaczenie tym większe, kiedy zorientujemy się, jak formalnie zbudowana jest ta powieść. Jeśli miałbym porównywać z najlepszymi w tym gatunku w Wielkiej Brytanii, to śmiało mogę uznać, że „Influencerka” przebija dokonania samej Alex Marwood. Konstrukcja intrygi nie da się porównać z innymi mocnymi thrillerami. Tym bardziej że rzecz jest trochę autotematyczną grą z samym pisaniem i jak wspomniałem, ważne jest również to, kto ją napisał i w jaki sposób skrył się w tym ponurym świecie przedstawionym.
Najciekawiej budowane są napięcie i poczucie zagrożenia. Ellery Lloyd proponują nietuzinkowy czarny charakter. Zwłaszcza że o tym, kto jest tu najgorszym czarnym charakterem, będziemy się dowiadywać stopniowo, a nasze sympatie i antypatie wobec bohaterów „Influencerki” będą się zmieniać praktycznie z każdą kolejną stroną. Mamy tutaj dwie zasadnicze narracje – wydarzenia relacjonowane są na przemian z punktu widzenia kobiety i mężczyzny tkwiących w małżeństwie podporządkowanym od jakiegoś czasu działalności żony na Instagramie. Ale jest też trzecia narracja, najważniejsza i najbardziej przejmująca. Narracja rozpaczy, gniewu i mrocznej bezkompromisowości. Świat stworzony przez londyńskie małżeństwo z dwójką dzieci musi się rozpaść. Ktoś nie tylko obserwuje działalność w mediach społecznościowych opowiadającą o trudach i radościach rodzicielstwa. Ktoś nie będzie tylko się przyglądał. Zacznie metodycznie planować zemstę. Ta powieść w najdrobniejszych, najbardziej przerażających szczegółach opowie o tym, że internetowy krytykant to nie tylko nick podpisujący obraźliwe komentarze. Ktoś może widzieć i działać. Niczego nie będzie pisał. Ale stanie się bardziej niebezpieczny niż jakiekolwiek zagrożenie, które mogłaby sobie wyobrazić Najnajmama, influencerka przyciągająca milion obserwatorek z całego świata.
Emmy weszła w świat mediów społecznościowych, kiedy załamała się jej kariera w tak zwanych mediach tradycyjnych. Postanowiła dzielić się ze światem wszystkim tym, co na co dzień przynosi macierzyństwo. Jest przekonana, że postępuje właściwie, umożliwiając wszystkim niewidzialnym na co dzień ze swoimi troskami matkom utożsamienie się z tym, co robi. Emmy podporządkowuje całe swoje życie temu, co i w jaki sposób opowiada na Instagramie. Jest gotowa na bardzo wiele, bo zdaje sobie sprawę z tego, że ta „kariera” może być krótka i jakiekolwiek potknięcie spowoduje, iż kobieta ponownie stanie się… zwykłą angielską mamą. A Emmy nie chce być zwykła. Jej bezkompromisowość będzie momentami przerażać. Ellery Lloyd znakomicie oddają w tej powieści narodziny i rozwój różnego rodzaju procesów myślowych u głównej bohaterki. Ta porażająca logika pozwalająca jej tak skutecznie istnieć w Internecie jest jednocześnie świadectwem cynizmu dzisiejszych gwiazd mediów społecznościowych. Ale jak wspomniałem, na ten temat powiedziano już wszystko. „Influencerka” opowiada zupełnie inną historię.
Ktoś z powodu Emmy przeżył największą życiową traumę. Ktoś chce zadośćuczynienia za to koszmarne przeżycie. Ktoś zupełnie na co dzień niewidzialny przygotowuje swój morderczy plan. Ale najciekawsze staje się to, że w pewnym momencie… będziemy przez chwilę kibicować właśnie temu komuś, a empatia uczyni z nas swoistych niewolników gry, która będzie miała bardzo nieoczywiste zasady. Stopniowanie napięcia idzie tutaj w parze ze wzbudzaniem ambiwalentnych uczuć wobec głównych bohaterów. Dan, mąż Emmy, pyta w pewnym momencie: „Czy jesteśmy okropnymi ludźmi?”. To pytanie będzie powracać do czytających kilka razy. Rozpocznie się znakomity spektakl angażujący wszystkie emocje i będzie to przede wszystkim thriller z naprawdę nieprzewidywalnym zakończeniem.
Wspomniany Dan jest tu sportretowany w taki sposób, abyśmy mogli ujrzeć z dystansu poczynania jego żony. Coraz mniej podoba mu się upublicznianie ich życia rodzinnego. Ale nie sprzeciw mężczyzny działa tu na emocje najbardziej. Jedna z najmocniejszych scen w powieści obrazuje zrozpaczoną czterolatkę, która w swej bezradności może się wyrazić tylko poprzez krzyk do matki. Krzyczy, by Emmy spojrzała na nią, nie w ekran telefonu. „Influencerka” będzie bardzo ciekawie wyglądać jako swoisty reportaż z życia patologicznej matki. Okaże się, że to określenie nie dotyczy już tylko matek krzywdzących, odrzucających swoje dzieci w sensie dosłownym. Ellery Lloyd proponują spojrzenie na macierzyństwo i w ogóle rodzicielstwo jako na potężny biznes przyciągający uwagę i wpływy. Emmy jest matką zadaniową, stworzyła samą siebie i na co dzień jest już kimś zupełnie innym niż przeciętna odbiorczyni, do której kieruje swój kanał na Instagramie. Emmy staje się współczesnym obrazem tego, jak mocno tkwimy w złudzeniach, jak bardzo w nie wierzymy i ile jesteśmy gotowi poświęcić, aby je utrwalać. Z drugiej strony – są tu groźne pomruki tak zwanego realnego życia. Bohaterka będzie musiała ponieść konsekwencje swoich życiowych wyborów. Ta matka zostanie ukarana, ale jaki będzie tu naprawdę wymiar winy i kary? I czy na pewno będziemy mówić o ukaraniu?
Warto od początku zwrócić
uwagę na to, kim jest mężczyzna w tym związku, jaki zawód wykonuje i jak bardzo
odmienne od tego, co robi, jest komunikowanie światu przez jego żonę, że jest
matką, którą warto obserwować i inspirować się jej działaniami. „Influencerka”
to bardzo ciekawa wiwisekcja związku, który na pewnym etapie wykoślawił się i
stał swoistym układem. To też książka z interesującymi wątkami pobocznymi. Na
przykład tym pokazującym relacji Emmy z jej matką. Mówiącym o nieumiejętności
odnalezienia się w macierzyństwie, która w drugim pokoleniu kreuje jakąś wizję
zastępczą. Powieść dynamizują krótkie rozdziały i pierwszoosobowe narracje.
Jednak najcenniejsze jest w niej to, że opowiadając o pozornie oczywistych
sprawach i dylematach, wciąga nas w naprawdę okrutną przestrzeń tego rodzaju
niedopowiedzeń, które zrozumiemy dopiero wówczas, gdy dotrzemy do ostatniego
zdania. Dlatego autorom należą się gratulacje, bo jest to powieść znakomita
w swoim gatunku, a jednocześnie ujawniająca sporo mrocznych sekretów tych,
którzy chcą swoje życie pokazywać innym, sugerując, że odbiorcy widzą samą
prawdę. Świetny thriller o dwóch rodzajach przejmującej desperacji oraz o tym,
co się stanie, kiedy się one ze sobą zderzą.
Czytam Pańskie recenzje książek z niesłabnącym zainteresowaniem:-)
OdpowiedzUsuń