Pages

2022-06-22

„Bagno” Przemysław Piotrowski

 

Wydawca: Czarna Owca

Data wydania: 29 czerwca 2022

Liczba stron: 448

Oprawa: miękka

Cena det.: 44,99 zł

Tytuł recenzji: Mroczny kraj

Przemysław Piotrowski nie ustaje w zaskakiwaniu swoich czytelników. O ile jego poprzednia powieść, „Zaraza”, była już śmiało publicystyczna politycznie i przechodziła od klasycznego mrocznego thrillera do powieści zaangażowanej społecznie, o tyle „Bagno” jest już przykładem typowej literatury political fiction. Można zastanawiać się nad tym, czy potrzebne nam są po raz kolejny pełne dydaktyzmu wizerunki tego, jak rozkładają się siły polityczne w Polsce, i czy po filmie Patryka Vegi ktoś może nam opowiedzieć na ten temat coś więcej. Kiedy jednak zrozumie się, że wszelkie hiperbole i przejaskrawienia są tu celowe, można ujrzeć to, co Piotrowski chce albo ukryć, albo uczynić bardziej kameralnym. I to coś powinno mocno poruszyć uważnego czytelnika, albowiem autor opowiada nam o apokalipsie państwa zarządzanego przez wszelkiej maści obrzydliwych dyletantów. Jednak poprzez postawę Igora Brudnego sugeruje, że tak naprawdę uratować ten kraj może jedynie ludzka przyzwoitość, która pozwala przez cały czas trzymać się wskazań kompasu moralnego i być nieustępliwym – jakkolwiek kontrowersyjne stają się okoliczności działania zgodne z jednym i drugim. Mówiąc wprost: Przemysław Piotrowski nie chce powtarzać obiegowych opinii i trzymać się utartych schematów myślowych. Zależy mu na tym, by pokazać, że w Polsce jakakolwiek przemiana na lepsze musi rozpocząć się przede wszystkim w każdym z nas. W naszej uczciwości, wychodzeniu naprzeciw społecznej polaryzacji, w naszym uciekaniu od stereotypizowania i przede wszystkim w odejściu od antagonizmów, uraz i wyrażanych wprost pretensji, które przerzucane na innych tworzą nam przestrzeń codziennego istnienia. A w tym znaczeniu tytułowe bagno będzie mieć naprawdę wiele znaczeń.

To, co zaskakuje w tej powieści, to niejednoznaczna opozycja między złoczyńcą a stróżami prawa, którzy muszą wejść w układ z partią rządzącą, aby śledzić poczynania specyficznego psychopaty. Zaczyna się zacierać granica między osobistymi emocjami a zawodowymi powinnościami. Przekraczamy linię oddzielającą to, co prywatne, od tego, co staje się publiczne – jak choćby policyjna przysięga, by bez względu na wszystko tropić w Polsce złoczyńców. Igor Brudny podejmuje bardzo trudną decyzję. Wchodzi we współpracę, której się brzydzi. Co więcej: jako osoba publiczna zostaje napiętnowany za to, dla kogo i z kim działa. Bo „Bagno” proponuje nam bardzo nieoczywistą sytuację wyjściową: mamy oprawcę, którego można dopingować, trzymać za niego kciuki i wspierać w tym, co robi. Nie byłoby to może niczym nadzwyczajnym literacko, gdyby nie fakt, że morderca z tej powieści staje się swoistym celebrytą, a stosowane przez niego okrutne tortury transmitowane na żywo w Internecie ściągają uwagę milionów widzów. A potem otrzymują ich pełną aprobatę.

Jakkolwiek oczywiste jest, dlaczego opinia publiczna trzyma z psychopatą, to nie ma jednak żadnej oczywistości w tym, jak Piotrowski obrazuje polskie społeczeństwo. Do naszego kraju wkracza chaos. Nikt nie wie, jak za chwilę będzie wyglądać Polska, w której zdemoralizowani politycy muszą wyjść ze swoich stref komfortu. A społeczeństwo wrze. I są to bardzo negatywne emocje. „Bagno” jest fantazją na temat tego, kim się stajemy i jak łatwo możemy relatywizować zło, gdy poddawani jesteśmy podziałom, gdy argumentem w dyskusji i kategorią poznawczą staje się wybór polityczny, głosowanie na konkretną partię. W tym festiwalu okrucieństwa rozgrywanym przez niejakiego Sędziego na oczach widzów najbardziej przejmuje wizja zaangażowania w to, co się ogląda. Brutalnie torturowane osoby publiczne ucieleśniające wszelkie demoralizujące zachowania i wielokrotnie działające ponad prawem dla swoich korzyści będą niczym średniowieczne ofiary palone na stosie ku uciesze publiczności.

A w tym wszystkim Igor Brudny i wspierająca go Julia Zawadzka. Para, która znowu zostanie poddana próbie, kiedy służby bezpieczeństwa przedstawią Brudnemu propozycję nie do odrzucenia, a Zawadzka da upust swojej nienawiści do obecnego systemu władzy. Tu wchodzi w grę specyficzna motywacja. Piotrowski zmusi swojego bohatera, by spojrzał na własne działania z wielu stron. Igor myśli o sobie z pogardą, ale mimo wszystko działa konsekwentnie. Dlaczego? Co tak naprawdę chce osiągnąć? Czy tym razem tropi złoczyńcę z pełnym przekonaniem, że to zły i zepsuty człowiek, którego trzeba odizolować od społeczeństwa? Wspomniany Sędzia odgrywa trzy przerażające spektakle dzięki technologiom informacyjnym, w których czuje się jak ryba w wodzie. Nikt nie zakłóci transmisji z zabijania. Do każdej kolejnej dołącza coraz więcej widzów. Coraz bardziej można odnieść wrażenie, że te przejmujące makabry są usankcjonowane społecznie, bo to dowód niezwykłej i skutecznej zemsty na całym przepełnionym hipokryzją i obrzydliwością świecie politycznym, bo nie dostaje się tu tylko partii rządzącej, choć „Bagno” jest zasadniczo książką hołdującą nienawiści do tych, dla których państwo staje się swoistym folwarkiem.

To, co jeszcze zwraca uwagę, to fakt, że z układanki zdarzeń, które stworzyły pierwsze powieści o Igorze Brudnym, Piotrowski wyjmuje co rusz coś nowego jak z magicznego kapelusza: kolejną przerażającą opowieść, kolejną mroczną biografię. Na bazie przeszłości, która nie została zamknięta. Wspomnienie klasztoru, gdzie dochodziło do okrucieństw na zawsze traumatyzujących Brudnego oraz jego ówczesnych rówieśników, budować może kolejne przejmujące narracje. Czas przeszły, w którym Brudny musiał bezkompromisowo walczyć o życie i godność, staje się dla twórcy swoistą puszką Pandory. „Bagno” udowadnia, że z tamtych wydarzeń i zakończonych już opowieści narodzić się może kolejna historia pełna fatalizmu. To dlatego, że Przemysław Piotrowski jest autorem bardzo inteligentnym i twórczym. Może wciąż sięgać do tematycznej bazy, którą sobie wykreował, i wydobywać stamtąd kolejne przerażające elementy. Igor Brudny w tej powieści bardziej mierzy się z dylematami teraźniejszości, ale na kartach książki dojdzie do kolejnych konfrontacji z tymi, którzy wraz z nim przeżyli koszmar w klasztorze upiornej siostry Gwidony.

Ta książka opowiada o tym, że empatia dla szaleńca, za którym stoi tylko przemoc, nie jest żadną aberracją. Co więcej: portretowany tutaj kraj cechuje jeszcze więcej zaskakujących i przerażających rzeczy, które bardzo szybko stały się normą, a przecież od początku są zaburzeniem i dysfunkcją. Mroczny klimat „Bagna” może obezwładnić, jednak warto przyjrzeć się postawie Brudnego i jego działaniom, które tutaj być może trochę rozpraszają mrok. To na pewno książka odważna i bezkompromisowa. W przeciwieństwie do jednowymiarowego filmu Vegi, o którym wspomniałem na początku, znajdziemy w „Bagnie” dużo więcej nieoczywistych i ciekawych sugestii. Jakkolwiek byłoby nam źle, mamy szansę na to, by zmienić siebie i ten kraj. Czy Piotrowski słusznie idzie w stronę political fiction i czy nakreślone tu działania Igora Brudnego są zasadne i się sprawdzają? Warto samodzielnie odpowiedzieć na to pytanie. Pewne jest to, że Przemysław Piotrowski po raz kolejny serwuje czytelnikom lekturę podnoszącą poziom adrenaliny. I nie daje żadnych szans, by przewidzieć, o czym będzie jego kolejna książka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz