Wydawca: Agora
Data wydania: 15 czerwca 2022
Liczba stron: 464
Przekład: Dobromiła Jankowska
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 46,99 zł
Tytuł recenzji: Nie nasze grzechy
Nie wiem, który to już dobitny dowód na to, że amerykańscy pisarze skupiają się przede wszystkim na opowiadaniu pasjonującej historii. W USA są zwykle otoczeni opieką agentów literackich, kończą zajęcia kreatywnego pisania, są doceniani i gotowi frapująco opowiadać. Tak czyni też Mary Beth Keane. Autorka proponuje nam narrację o tym, że jesteśmy sumą doświadczeń naszych rodziców, ich wszystkimi wzlotami i upadkami, ich fantazjami oraz mrocznymi stronami, ale przede wszystkim o tym, że społeczeństwo często oczekuje od nas odpowiedzialności za tych, za których poczynania wcale nie powinniśmy być odpowiedzialni. Jednak bierzemy na siebie ten ciężar, często brzemię naprawdę trudne do udźwignięcia. Główni bohaterowie tej książki są wszystkim tym, co projektowali na nich ich rodzice, jednak istnieją intensywniej przede wszystkim wówczas, gdy realizują zupełnie inne niż zamierzone przez opiekunów drogi. „Poproś jeszcze raz” zadaje pytania o to, czy łatwiej nam być powtórzeniami losów swoich rodziców i czy naprawdę dużej samoświadomości potrzeba do tego, by przestać być kalką, stworzyć życie w opozycji, oderwać się od dręczących oczekiwań i przerwać pokoleniową sztafetę przekazywania sobie tego, co niewygodne albo bolesne.
Mam wrażenie, że wciąż jest mało naprawdę dobrych książek o tym, w jak dużej mierze nasze dorosłe życie kreuje się w związku z tym, co zaproponowali nam rodzice. O tym, że częściej dopadają nas i przenikają jakieś negatywne wzorce. Coś, co usiłujemy zapomnieć, a co rozrasta się w nas, determinując wiele działań, nierzadko rujnując osobowość. Keane opowiada o naprawdę trudnych problemach rodzinnych w taki sposób, że jest to po części proza, do której ilustracje można byłoby malować w pastelowych kolorach. Autorka stawia na wyeksponowanie problemu, ale nie opowiada go za pomocą zbyt drastycznych środków wyrazu. A ta opowieść jest momentami niezwykle drastyczna. I bardzo ciekawie niuansowana. Największe nawet dramaty mają tu jakąś pozytywną stronę. Dlatego czyta się tę powieść z dużą satysfakcją: jest w niej groza wraz z niepokojem egzystencjalnym, lecz również wyraźnie rysowane okoliczności ekspiacji. Keane jest mroczna i optymistyczna jednocześnie. Pisze w takim stylu, że przepada się w tym świecie przedstawionym na dobre, bo jest on sugestywny i przemawiający do każdego.
„Poproś jeszcze raz” to przykład książki, która udowadnia mi, iż wcale nie jestem czytelniczym twardzielem. Że mogę się jeszcze wzruszyć, a przekonuję się o tym w zaskakujący sposób. Dorastający Peter, chłopiec zbyt szybko zmuszony do tego, by stać się mężczyzną, jest dzieckiem, którego los rozczula tak silnie jak na przykład życie bohatera powieści „Shuggie Bain” Douglasa Stuarta. Tutaj mamy nastolatka, który przygląda się rozpadowi życia rodzinnego. Jest niemym i akceptującym wszystko świadkiem tego, jak rodzice oddalają się od siebie bez możliwości powrotu. Peter staje tu w obronie rodziców, których praktycznie nic nie usprawiedliwia. Skonfrontowany z okrucieństwem odrzucenia przez najbliższych wciąż jest wobec nich lojalny – bez względu na to, ile krzywd mu wyrządzają, jak bardzo pokazują, że jest im obcy, jak ostatecznie w bardzo dosłownym sensie odtrącają. Tak, ta postać wzrusza. Zwłaszcza gdy obserwuje się, jak naznaczony bolesnymi doświadczeniami chłopiec staje się mężczyzną usiłującym za wszelką cenę stworzyć swoim bliskim dom, którego nigdy nie miał. Mary Beth Keane opowiada o dziecku przekonanym, że jest w pełni odpowiedzialne za swoich rodziców. I o rodzicach, którzy najpierw się oddalają, a potem stanowczo odcinają od syna. To jedna z historii w tej powieści, ale najmocniej poruszająca. Reszta jest sprawnie stworzonym kolażem zbiegów okoliczności, które powodują, że rodziny dwóch policjantów połączy dużo więcej niż posiadanie domów w sąsiedztwie.
Francisa i Briana poznajemy w 1973 roku jako nowojorskich żółtodziobów, którzy podejmują wspólnie pracę i po pewnym czasie stają się partnerami. Obaj są na dorobku i obaj marzą o tym samym – znalezieniu własnej przestrzeni z dala od miejskiego zgiełku. Kiedy zamieszkują obok siebie, nie mają świadomości tego, w jak silne związki wejdą ich rodziny. Keane od wspomnianego 1973 roku prowadzi nas do niedalekiej przeszłości. Będzie to zatem opowieść o dwóch pokoleniach ludzi, których połączyły wspólne tajemnice, dramatyczna okoliczność antagonizująca rodziny i bliskość dwójki dzieci, które przez lata udowadniają, że najważniejsza do szczęśliwego życia jest po prostu miłość. Czy wystarczy ona, aby odczarować to, co bolesne i przerażające? Czy w jej blasku jeszcze ktoś znajdzie drogę do pojednania i wybaczenia?
Dwie rodziny naznaczone niezwykle bolesnymi doświadczeniami stają się jednocześnie mikrospołecznościami kryjącymi w sobie wszystko to, co wstydliwe dla ich członków usiłujących żyć po swojemu, nie wedle wytycznych czy fantazji najbliższych. Napięcia między widoczne są od samego początku, a ich najciekawszymi wyrazicielkami stają się kobiety: żony i matki. Dwie skrajnie różne od siebie postacie, które jednak coś połączy. To będą również dwie rodziny otrzymujące od losu zupełnie inną przyszłość. Kto i za co jest tu odpowiedzialny? Czy jeden życiowy dramat rozegrany na granicy stref prywatności obu familii naznaczy je na zawsze fatalizmem, od którego nie będzie można się uwolnić? Mary Beth Keane proponuje nam historię o tym, że zabieramy ze sobą w drogę najbardziej wstydliwe sekrety bliskich. Ale tutaj ważne jest odsłanianie tychże sekretów i opowiadanie za ich pośrednictwem wspólnego życia pary, która nigdy nie chce mieć przed sobą żadnych tajemnic. Kolejne dekady zacieśniającej się relacji między córką Francisa a synem Briana są w „Poproś jeszcze raz” portretowane w taki sposób, że mijające wydarzenia nakładają się tylko dyskretnie na to, z czym muszą się mierzyć bohaterowie. Dlatego bardzo podoba mi się subtelność autorki, która wprowadza retrospekcje w nienachalny i nienarzucający interpretacji sposób. Bohaterowie przestają być goryczą pamięci, kiedy ustalają nowe priorytety. Keane opowiada o tym, że życie to świadoma ewolucja dopiero wówczas, gdy zrozumiemy, na co mamy wpływ i z czym możemy się pożegnać. Dlatego ta książka jest piękną opowieścią zarówno o pamiętaniu, jak i zapominaniu. A także przejmującym studium wyobcowania egzemplifikowanego tu przez jedną z głównych bohaterek, do której i tak nie będziemy mieli bliższego dostępu.
Opowiadając w ten sposób i
używając wspomnianych technik obrazowania, Mary Beth Keane proponuje nam
lojalną wobec bohaterów i czytelnika opowieść o tym, kim stajemy się,
zaczynając świadomie decydować o sobie. To również książka o ludziach,
którzy w wielu wymiarach tracą poczucie przynależności. O odtrąceniu i
oddaleniach, ale również o nadziei powracania. Jedna z tych krzepiących
amerykańskich powieści, które udowadniają, że można przeżyć katharsis razem z
bohaterami. Że można się mocno przywiązać do kilkuset drukowanych stron.
Zwłaszcza że Keane w naprawdę sugestywny sposób pisze o pojednaniu.
Chętnie po nią sięgnę ❤️
OdpowiedzUsuń