Pages

2023-08-11

„Pomroka” Agnieszka Jeż

 

Wydawca: Wydawnictwo Luna

Data wydania: 23 sierpnia 2023

Liczba stron: 336

Oprawa: miękka

Cena det.: 44,90 zł

Tytuł recenzji: Prowincja i zbrodnia

Czytelnicy moich omówień literackich wiedzą, że pisarka literatury środka, którą zawsze jestem gotów polecić w ciemno, to Magda Knedler. Ale jest też druga twórczyni, o której mogę napisać to samo. I zresztą napisałem, recenzując jedną z wcześniejszych powieści Agnieszki Jeż. To również autorka, po której książki zawsze sięgnę z przyjemnością i wiem, że bez względu na podjętą tematykę będą po prostu bardzo dobrze napisane. I choć nie czytam Jeż może tak regularnie jak Knedler, bo prawdopodobnie nie każdy jej utwór to moja czytelnicza działka, „Pomroka” po raz kolejny udowodniła mi, że absolutnie się nie mylę: Agnieszka Jeż wie, jak tworzyć znakomitą literaturę środka, lecz poza tym umie coś, z czym ja bym sobie jako pisarz nie poradził. Tworzy po prostu bardzo ciekawe i wielowątkowe kryminały, w których miejsca również są bohaterami. Po tym, jak na przykład w „Odpłacie” Jeż przeniosła nas na Podhale, o mentalności jego mieszkańców pisząc bezkompromisowo i zajmująco, i po tym, jak udało jej się dotrzeć bliżej do intymności Beskidu Niskiego w powieści „W cieniu góry”, tym razem trafiamy w pobliże miasta, z którego raczej się ucieka, niż do niego przybywa. To Wałbrzych, ale nie tam będzie się toczyć akcja „Pomroki”. Książki koncentrującej się przede wszystkim na zjawisku wypierania – ze świadomości osobistej, ale też lokalnej czy społecznej – zła, po którego doświadczeniu można normalnie funkcjonować, bo ono przestaje istnieć w pamięci. Jednak się wydarzyło. W nowej powieści Jeż dzieje się bardzo wiele złego. Jednocześnie po raz kolejny otrzymujemy od tej autorki rasowy kryminał znakomicie połączony z powieścią obyczajową o ważnej tematyce społecznej.

Na marginesie, który nie powinien się tu może pojawiać, zaznaczę, że to niezwykłe doświadczenie przeczytać o samym sobie, a raczej o swojej drodze życia i życiowych wyborach, które zainspirowały pisarkę na tyle, by poświęcić mi kilka akapitów. Ale to tylko świadectwo tego, że Agnieszka Jeż jest autentyczna w każdej swojej książce, ponieważ jej inspiracjami zawsze są rzeczywiste zdarzenia, problemy, relacje i emocje. „Pomroka” to również książka, która odsłania oblicze pewnej tragedii sprzed lat w nowy, niecodzienny sposób. Bo też nieprzypadkowo główna bohaterka fascynuje się twórczością Olgi Tokarczuk i wspomina jej słowa o tym, że literacka opowieść to dawanie życia temu, co nieopisane być może mogłoby umrzeć w pamięci. Tutaj mamy do czynienia zarówno z dramatyczną historią brutalnego odebrania życia nastolatce, lecz również o tym, że pamięć ludzka tak naprawdę niczego nie usuwa na stałe. I dlatego cenne jest to, jaki nadano tej książce tytuł. Bo Jeż opowie o niesamowitej sile wypierania, ale również wieloaspektowo ukaże dramat przypominania sobie różnych zdarzeń. Lub procesu, który bierze na siebie ktoś inny. Na przykład dociekliwa policjantka.

Po sierżant Wierze Jezierskiej czas na nową postać. Będzie nią komisarz Sonia Kranz. Kobieta w średnim wieku, która znalazła się na życiowym zakręcie. A w zasadzie ma go za sobą i z różnych powodów nie udało jej się wyjść na prostą w dalszym życiu. Kranz obejmuje opiekę nad prowincjonalnym komisariatem policji i nad nastoletnią córką. A okaże się, że zabita nastolatka była w wieku osoby najbliższej prowadzącej śledztwo kobiecie, która musi rozpaczliwie miotać się między emocjami matki a profesjonalizmem policjantki na tropie zabójcy. W tym tkwi siła „Pomroki”: w zmuszeniu czytelnika do obserwowania, w jaki sposób z najsilniejszymi emocjami radzi sobie matka, która spotyka się z tą drugą – tracącą bezpowrotnie swoje dziecko. Nie chodzi tylko o złożony wizerunek emocjonalnego zapętlenia Kranz wyobrażającej sobie, że na miejscu zabitej mogłaby być istota, którą kocha ponad życie. To również fascynujący obraz konfrontacji dwóch matek, z których jedna jest bezgranicznie wdzięczna losowi za to, że jej córka nadal żyje, a druga nie może unieść rozpaczy, kiedy traci wszystko. Jak prowadzić śledztwo w sposób profesjonalny, skoro jest się tak mocno zaangażowaną emocjonalnie w nie kobietą, która poza obowiązkami ma przede wszystkim ogromne pokłady empatii dla cierpienia z powodu utraty dziecka?

U Agnieszki Jeż nic nie jest zwyczajne, choć czasem autorka wychodzi od sytuacji, które mogą wskazywać na pewną przewidywalność. Na przykład na to, że w „Pomroce” główna bohaterka straci zawodową czujność albo poprowadzi swoje działania śledcze niezgodnie z protokołem. Oczywiście, że tak będzie. Wydarzy się jedno i drugie, jednakże Jeż wcale nie proponuje przewidywalnych rozwiązań fabularnych. W dodatku umieści akcję swojej powieści w miejscu, w którym ludzie doświadczali dramatów przesiedleń. W miejscu, gdzie przeżywano najboleśniejsze życiowe zmiany i gdzie sama Sonia Kranz wciąż doświadcza czegoś nowego. I dowiaduje się nowych rzeczy o tajemnicach ukrywanych nie tylko przez lokalną społeczność, której członkowie albo sporo pamiętają, albo równie dużo usiłują zapomnieć. Pisarka opowie o tym, jak wiele ludzkich emocji należy ukryć lub ujawnić i jak bardzo obydwa procesy mogą być bolesne. A poza tym jesteśmy we wręcz sielankowym świecie. Na prowincji, na której żyje się spokojnie i bezboleśnie. Gdzie życie przejawia się na wiele sposobów. Gdzie życie zostaje nagle odebrane.

Kiedy recenzowałem „Odpłatę”, wspomniałem o czymś, o czym Jeż pisze ponownie. Tutaj męskość to pewna fatalna siła, a mężczyzna jest źródłem opresji. Tyle tylko że w przeciwieństwie do „Odpłaty” jest tu również mężczyzna, który fascynuje i przyciąga. Bohaterka „Pomroki” zderzy się nie tylko z dylematami związanymi z tym, że tropi zabójcę dziewczyny, która mogłaby być jej córką. Kranz z jednej strony odkrywać będzie coraz bardziej mroczne aspekty bycia dominującym mężczyzną, a z drugiej – wbrew zdrowemu rozsądkowi będzie zbliżać się do mężczyzny, dla którego jest gotowa coś poświęcić, a może przede wszystkim coś zmienić. Bo Jeż opowiada o tym, jak bardzo jesteśmy skłonni przekazywać sobie z pokolenia na pokolenie apatię lub lęk przed jakimikolwiek zmianami. Że w imię społecznie usankcjonowanego spokoju gotowi jesteśmy zapomnieć bardzo wiele. „Pomroka” to historia w zasadzie trzech relacji łączących matki i córki. Najtrudniejsza jest chyba ta, która stanowi tutaj tło. Myśli o matce przysparzają Kranz wiele bólu. A Agnieszka Jeż pokaże, że matka nie musi być w żaden sposób demoniczna, by traumatyzować. Czasami do końca życia pamięta się opresyjny charakter polecenia, by łączyć kropki. I Sonia Kranz to pamięta – teraz jako policjantka, skoncentrowana na swoim zadaniu, a jednocześnie zdekoncentrowana z powodu tego, co podpowiadają jej pamięć oraz wyobrażenia na temat okoliczności zbrodni popełnionej na młodziutkiej ofierze. Musi połączyć kropki inaczej. Tym razem po to, by znaleźć zabójcę.

O czym jeszcze jest ta książka? O nieoczywistości zbrodni. O tym, co może zaskoczyć i zaskakuje nawet samego zabijającego. Agnieszka Jeż opowiada przejmującą historię o kilku kameralnych dramatach, które łączą się w coraz bardziej intrygującą historię. Bo im dalej od schwytania złoczyńcy jest główna bohaterka, tym bardziej interesująca jest fabuła tej powieści. A później autorka nie bierze jeńców i stawia na niebanalne rozwiązania fabularne. „Pomroka” to świetnie skonstruowany kryminał, ale również książka, która na każdym kroku i w każdym detalu stara się pokazać, że nie jest to gatunek tak oczywisty, jak mogłoby się wydawać, kiedy pomyśli się o tym, ile takich powieści już napisano i jak wiele razy je zepsuto. Jeż jest po prostu bardzo dobrą autorką. Zaangażowaną w to, co opisuje. Wbrew pozorom zmyślającą najmniej jak to możliwe. „Pomroka” to fikcja literacka, lecz również niewątpliwie odbicie rozmyślań i przeżyć, których Jeż doświadczyła z dużą intensywnością. Dlatego napisała tę książkę z sercem i bez żadnych jednoznacznych elementów, bo przecież Sonia Kranz zastanawia się także nad problemem ostracyzmu wobec zbrodniarza zamiast możliwości resocjalizacji, o której się z różnych powodów nie myśli. Będzie zatem kolejny piękny polski zakątek, do którego wedrze się to, czemu daleko do piękna. Zło, którego wykładnię Agnieszka Jeż jak zawsze odsłoni niebanalnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz