„Pogranicze” to przykład książki, która może skutecznie zniechęcić do lektury już na samym wstępie, a potem zaskakuje, bo z ckliwych, sztampowych i pozbawionych wyrazu scen stwarza historię naprawdę intrygującą. Trudno powiedzieć, czy Thomas Kanger w swej kolejnej powieści o perypetiach szwedzkiej policjantki Eliny Wiik, bardziej bawi się konwencją powieści kryminalnej, czyniąc z niej punkt wyjścia do rozważań zupełnie innej natury, czy też kroi nam wysokiej klasy powieść sensacyjno-obyczajową, w której obok morderstw i śledztwa znajdzie się miejsce przede wszystkim na ciekawy, acz mało pogłębiony rys historyczny konfliktu bałkańskiego wraz z nakreśleniem wizerunku kata i ofiary oraz zgłębianiem istoty bestialstwa, z jakim Serbowie i Chorwaci wzajemnie się zwalczali. Jedno jest pewne – Kanger świetnie portretuje zderzenie dwóch kultur, dwóch różnych pojęć moralności. Dotyka jedynie problematyki wyobcowania i wrogości oraz tego, w jaki sposób wojna bałkańska wciąż żyje w ludzkiej świadomości, niemniej oferuje nam dużo więcej niż kryminalną opowieść o szwedzko-włosko-chorwackim dochodzeniu, które wiąże się z osobistym dramatem i próbą odpowiedzi na kilka pytań natury egzystencjalnej.
Pewna siebie, egocentryczna, bezkompromisowa i… papierowa postać Eliny Wiik z „Mężczyzny, który przychodził w niedzielę” tym razem wzbudzi w czytelniku nieco więcej emocji, bo i sprawa, jaką będzie się zajmować ma charakter niezwykle osobisty. Wiik przeżywa kryzys, znużenie dotychczasową pracą zawodową oraz pustką w życiu i postanawia wyjechać. Bohaterka tak bardzo rozpędza się w swej ucieczce przed codziennością, że dociera z chłodnej Szwecji aż na południowe wybrzeże Włoch. Tam wdaje się w płomienny romans, błyskawicznie zakochuje, snuje szereg rozważań egzaltowanej pensjonarki… po czym natrafia na trupa swego tajemniczego ukochanego, Alexa Niro.
Pozwalam sobie na streszczenie banalnego początku, bo generalnie można go sobie darować, gdyż powieść nabiera rumieńców dopiero wówczas, gdy Elina zaczyna poznawać przeszłość mężczyzny i czyni to z wielką żarliwością, bo owocem przypadkowego romansu jest Mina – dziewczynka, której Elina poświęca się całkowicie, zapewne kierowana wyrzutami sumienia po aborcji, o jakiej dowiadujemy się z pierwszej wydanej w Polsce książki Kangera.
Nie będę wyjaśniał dlaczego, ale Wiik dość szybko w swym prywatnym śledztwie przenosi się na obszar dla niej zupełnie nieznany. Bohaterka będzie poszukiwać śladów po Alexie Niro w Chorwacji, a dokładnie w rejonie Kraijny, bałkańskiego Pogranicza; miejsca, w którym okrutne zbrodnie wojenne uczyniły z sąsiadów wrogów, a z narodowości etykiety do rozpoznawania przeciwnika. Elina Wiik bardzo szybko uświadamia sobie, że powojenna Chorwacja to kraj, który na nowo odbudował politykę, sprawiedliwość i moralność, ale nadał im nowych znaczeń, którym towarzyszy wciąż żywa pamięć tego, w jaki sposób żyjący wspólnie Serbowie i Chorwaci stali się dość szybko śmiertelnymi wrogami. Doświadczenia Eliny na drodze policyjnego śledztwa to doświadczenia związane przede wszystkim ze słuchaniem i próbami zrozumienia. Coraz to nowe postacie odkrywają przed nią mroczne tajemnice z przeszłości i wszyscy ci ludzie dają Elinie Wiik możliwość pełniejszego zrozumienia takich przeżyć, z jakimi nigdy jako mieszkanka Szwecji się nie mierzyła. Myślę, że znamienne będą tutaj słowa wypowiadane przez młodziutką chorwacką przewodniczkę i tłumaczkę Wiik. Te słowa wskazują na ambiwalencję ludzkiej natury i stanowią dowód na to, że pogranicze Kangera ma dużo szersze znaczenie niż to się może wydawać na początku lektury. „Pewnie miną pokolenia, zanim zrozumiemy, że można być zarówno ofiarą, jak i katem, zanim dotrze do nas, że człowiek ma jednocześnie dwie strony, czarną i białą albo czerwoną i białą jak chorwacka flaga. Krew i niewinność. Ale właśnie dlatego trzeba to pojąć już teraz”. W rozwikłaniu zagadki śmierci Alexa pojawi się przed Wiik bardzo wiele znaków zapytania i ta wielowątkowa historia nieustannie będzie zadawać pytania o to, czy można postawić wyraźną granicę między zbrodniarzem a jego ofiarą, między krzywdzącym a krzywdzonym, między żywiołowością nienawiści i miłości…
Kanger buduje historię, w której wszyscy wciąż znajdują się na pograniczu. Historię coraz bardziej zaskakującą, coraz bardziej nieprzewidywalną i mocno niejednoznaczną. To nie jest opowieść o osobistej krzywdzie i chęci jej naprawienia. To książka o tym, jak zacierają się nie tylko geograficzne, ale przede wszystkim moralne granice rozumienia dobra i zła.
Wydawnictwo Czarne, 2010
Pewna siebie, egocentryczna, bezkompromisowa i… papierowa postać Eliny Wiik z „Mężczyzny, który przychodził w niedzielę” tym razem wzbudzi w czytelniku nieco więcej emocji, bo i sprawa, jaką będzie się zajmować ma charakter niezwykle osobisty. Wiik przeżywa kryzys, znużenie dotychczasową pracą zawodową oraz pustką w życiu i postanawia wyjechać. Bohaterka tak bardzo rozpędza się w swej ucieczce przed codziennością, że dociera z chłodnej Szwecji aż na południowe wybrzeże Włoch. Tam wdaje się w płomienny romans, błyskawicznie zakochuje, snuje szereg rozważań egzaltowanej pensjonarki… po czym natrafia na trupa swego tajemniczego ukochanego, Alexa Niro.
Pozwalam sobie na streszczenie banalnego początku, bo generalnie można go sobie darować, gdyż powieść nabiera rumieńców dopiero wówczas, gdy Elina zaczyna poznawać przeszłość mężczyzny i czyni to z wielką żarliwością, bo owocem przypadkowego romansu jest Mina – dziewczynka, której Elina poświęca się całkowicie, zapewne kierowana wyrzutami sumienia po aborcji, o jakiej dowiadujemy się z pierwszej wydanej w Polsce książki Kangera.
Nie będę wyjaśniał dlaczego, ale Wiik dość szybko w swym prywatnym śledztwie przenosi się na obszar dla niej zupełnie nieznany. Bohaterka będzie poszukiwać śladów po Alexie Niro w Chorwacji, a dokładnie w rejonie Kraijny, bałkańskiego Pogranicza; miejsca, w którym okrutne zbrodnie wojenne uczyniły z sąsiadów wrogów, a z narodowości etykiety do rozpoznawania przeciwnika. Elina Wiik bardzo szybko uświadamia sobie, że powojenna Chorwacja to kraj, który na nowo odbudował politykę, sprawiedliwość i moralność, ale nadał im nowych znaczeń, którym towarzyszy wciąż żywa pamięć tego, w jaki sposób żyjący wspólnie Serbowie i Chorwaci stali się dość szybko śmiertelnymi wrogami. Doświadczenia Eliny na drodze policyjnego śledztwa to doświadczenia związane przede wszystkim ze słuchaniem i próbami zrozumienia. Coraz to nowe postacie odkrywają przed nią mroczne tajemnice z przeszłości i wszyscy ci ludzie dają Elinie Wiik możliwość pełniejszego zrozumienia takich przeżyć, z jakimi nigdy jako mieszkanka Szwecji się nie mierzyła. Myślę, że znamienne będą tutaj słowa wypowiadane przez młodziutką chorwacką przewodniczkę i tłumaczkę Wiik. Te słowa wskazują na ambiwalencję ludzkiej natury i stanowią dowód na to, że pogranicze Kangera ma dużo szersze znaczenie niż to się może wydawać na początku lektury. „Pewnie miną pokolenia, zanim zrozumiemy, że można być zarówno ofiarą, jak i katem, zanim dotrze do nas, że człowiek ma jednocześnie dwie strony, czarną i białą albo czerwoną i białą jak chorwacka flaga. Krew i niewinność. Ale właśnie dlatego trzeba to pojąć już teraz”. W rozwikłaniu zagadki śmierci Alexa pojawi się przed Wiik bardzo wiele znaków zapytania i ta wielowątkowa historia nieustannie będzie zadawać pytania o to, czy można postawić wyraźną granicę między zbrodniarzem a jego ofiarą, między krzywdzącym a krzywdzonym, między żywiołowością nienawiści i miłości…
Kanger buduje historię, w której wszyscy wciąż znajdują się na pograniczu. Historię coraz bardziej zaskakującą, coraz bardziej nieprzewidywalną i mocno niejednoznaczną. To nie jest opowieść o osobistej krzywdzie i chęci jej naprawienia. To książka o tym, jak zacierają się nie tylko geograficzne, ale przede wszystkim moralne granice rozumienia dobra i zła.
Wydawnictwo Czarne, 2010
Biorąc książkę do ręki, nie przeczytałabym jej, jestem wzrokowcem, okładka jest okropna! Że też wydawnictwa, nie zastanawiają się nad tym, że to może być czynnikiem zakłócającym....
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Wszystkie okładki z Serii Ze Strachem są koszmarne... Ale ponoć nie ocenia się książki po okładce :-)
OdpowiedzUsuńO kurczę, rzeczywiście, okładka fatalna. Przypomina mi serie książek sensacyjnych z dużą dawką erotyki, które sprzedawano na łóżkach polowych na początku lat 90.
OdpowiedzUsuńE tam, estetyka jest ważna :)
OdpowiedzUsuńMylą się Ci, co ponoć okładka niewiele znaczy :)