„Przestępstwo” to książka jedyna w swoim rodzaju. Autor, znany niemiecki adwokat, szereg dylematów, z jakimi się spotyka w swojej pracy potrafi zamknąć w literackie formy kilkunastu krótkich przypowieści, dla których punktem wspólnym jest niewątpliwie próba zrozumienia, czy sportretowanych ludzi trzeba całkiem obarczyć odpowiedzialnością za popełnione czyny. A może jednak było inaczej? Może warto podpatrzeć tych, którzy dopuszczają się przestępstwa i zrozumieć ich motywy działania?
Autor we wstępie wskazuje cel napisania swej książki, używając takiego symbolicznego porównania: „Przez całe życie tańczymy na cienkim lodzie, pod nim jest zimno i szybko się umiera. Pod niektórymi lód pęka i zaczynają tonąć. Ten moment mnie właśnie ciekawi”. Nie musi bowiem dojść do utonięcia. Możemy uratować i siebie, i tego kogoś, z kim właśnie tańczymy. Ferdinand von Schirach w swych przewrotnych opowiadaniach ukazuje nie tylko trud pracy adwokata broniącego z urzędu, co sam skomplikowany proces, który zwykło się nazywać dochodzeniem do prawdy. Autor stara się pokazać, że zawsze istotny jest dowód, nie zaś to, iż komuś lub czemuś się wierzy. Czy my, laicy prawa karnego, pragnący być jedynie karmieni jakimiś sensacyjnymi fabułkami uwierzymy w to, co przeczytamy? Myślę, iż warto przede wszystkim zbiorek tych niezwykłych tekstów przemyśleć. Zadać samemu sobie pytanie o to, czym naprawdę jest przestępstwo.
Poznamy doprawdy rozmaite historie i wraz z von Schirachem stawiać sobie będziemy wiele pytań. Dlaczego 72-letni lekarz ćwiartuje siekierą swoją żonę, a potem natychmiast oddaje się w ręce wymiaru sprawiedliwości? Kim jest milczący mężczyzna, który na dworcu kolejowym kilkoma wprawnymi ruchami morduje atakujących go chuliganów? Czym wyjaśnić samobójczą śmierć młodej wiolonczelistki? Dlaczego wcześniej morduje brata? I dlaczego na wieść o jej śmierci zabija się także jej ojciec? Koszmarne naczynia połączone dźwiękiem wiolonczeli…
Jeśli to za mało, będziemy głowić się nad tym, dlaczego partner pewnej prostytutki podejmuje się makabrycznego ćwiartowania zwłok jej klienta. Zadamy sobie pytanie, czy urojenia natury schizofrenicznej mogą popchnąć nastolatka do morderstwa. Pomyślimy nad tym, dlaczego młodociani przestępcy oddają skradzione z sejfu pieniądze oraz niezwykłą czarkę pewnemu Japończykowi. W końcu będziemy świadkami tego, jak autor stara się odwieść swego klienta od tego, by… nie zjadł swojej partnerki w dowód miłości.
Von Schirach operuje słowem bez rozmachu, lecz precyzyjnie. Opowiadania tworzą krótkie, rwane notki, przypominające suche zapisy w kronice policyjnej. Pisząc o ofiarach i zbrodniarzach, autor snuje także refleksje o własnej roli w procesach karnych. Nie wszyscy znają pewną prawdę. „Między obrońcą w procesie karnym a jego klientem panuje szczególna relacja. Adwokat nie zawsze chce wiedzieć, co się naprawdę stało. (…) W innych przypadkach adwokat musi znać prawdę bezwarunkowo”. W opowiadaniach z „Przestępstwa” autor lokuje się właśnie w tych dwóch skrajnie różnych od siebie pozycjach. Mimo wszystko ocenę opisywanych postaci pozostawia czytelnikowi. I pewnie dlatego można się podczas lektury poczuć śledczym prowadzącym sprawę, w której jest wiele niewiadomych. Trudno także nie zrozumieć, dlaczego książka ta szybko stała się w Niemczech bestsellerem.
Wydawnictwo W.A.B., 2011
Autor we wstępie wskazuje cel napisania swej książki, używając takiego symbolicznego porównania: „Przez całe życie tańczymy na cienkim lodzie, pod nim jest zimno i szybko się umiera. Pod niektórymi lód pęka i zaczynają tonąć. Ten moment mnie właśnie ciekawi”. Nie musi bowiem dojść do utonięcia. Możemy uratować i siebie, i tego kogoś, z kim właśnie tańczymy. Ferdinand von Schirach w swych przewrotnych opowiadaniach ukazuje nie tylko trud pracy adwokata broniącego z urzędu, co sam skomplikowany proces, który zwykło się nazywać dochodzeniem do prawdy. Autor stara się pokazać, że zawsze istotny jest dowód, nie zaś to, iż komuś lub czemuś się wierzy. Czy my, laicy prawa karnego, pragnący być jedynie karmieni jakimiś sensacyjnymi fabułkami uwierzymy w to, co przeczytamy? Myślę, iż warto przede wszystkim zbiorek tych niezwykłych tekstów przemyśleć. Zadać samemu sobie pytanie o to, czym naprawdę jest przestępstwo.
Poznamy doprawdy rozmaite historie i wraz z von Schirachem stawiać sobie będziemy wiele pytań. Dlaczego 72-letni lekarz ćwiartuje siekierą swoją żonę, a potem natychmiast oddaje się w ręce wymiaru sprawiedliwości? Kim jest milczący mężczyzna, który na dworcu kolejowym kilkoma wprawnymi ruchami morduje atakujących go chuliganów? Czym wyjaśnić samobójczą śmierć młodej wiolonczelistki? Dlaczego wcześniej morduje brata? I dlaczego na wieść o jej śmierci zabija się także jej ojciec? Koszmarne naczynia połączone dźwiękiem wiolonczeli…
Jeśli to za mało, będziemy głowić się nad tym, dlaczego partner pewnej prostytutki podejmuje się makabrycznego ćwiartowania zwłok jej klienta. Zadamy sobie pytanie, czy urojenia natury schizofrenicznej mogą popchnąć nastolatka do morderstwa. Pomyślimy nad tym, dlaczego młodociani przestępcy oddają skradzione z sejfu pieniądze oraz niezwykłą czarkę pewnemu Japończykowi. W końcu będziemy świadkami tego, jak autor stara się odwieść swego klienta od tego, by… nie zjadł swojej partnerki w dowód miłości.
Von Schirach operuje słowem bez rozmachu, lecz precyzyjnie. Opowiadania tworzą krótkie, rwane notki, przypominające suche zapisy w kronice policyjnej. Pisząc o ofiarach i zbrodniarzach, autor snuje także refleksje o własnej roli w procesach karnych. Nie wszyscy znają pewną prawdę. „Między obrońcą w procesie karnym a jego klientem panuje szczególna relacja. Adwokat nie zawsze chce wiedzieć, co się naprawdę stało. (…) W innych przypadkach adwokat musi znać prawdę bezwarunkowo”. W opowiadaniach z „Przestępstwa” autor lokuje się właśnie w tych dwóch skrajnie różnych od siebie pozycjach. Mimo wszystko ocenę opisywanych postaci pozostawia czytelnikowi. I pewnie dlatego można się podczas lektury poczuć śledczym prowadzącym sprawę, w której jest wiele niewiadomych. Trudno także nie zrozumieć, dlaczego książka ta szybko stała się w Niemczech bestsellerem.
Wydawnictwo W.A.B., 2011
Może się mylę, ale powiedział Pan zbyt dużo na temat treści.A gdzie "tajemnica" utworu, której pozbawił Pan czytelnika??? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie lektury "Przestępstwa" i przyznaję, że nie spodziewałam się aż tak mocnej książki... Właściwie, to ktoś mógłby mnie zapytać: 'a czego się spodziewałaś, delikatnego chuligaństwa, lekkich przewinień...?', a ja odpowiedziałabym, że TAK - spodziewałam się czegoś na tę nutę. Mimo to nie czuję się zawiedziona, raczej mocno zaskoczona i zszokowana niektórymi fragmentami opowiadań.
OdpowiedzUsuń