Wydawca: Czarne
Data wydania: 6 sierpnia 2014
Liczba stron: 208
Oprawa: twarda lakierowana
Cena det: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Tymczasowość i przywiązanie
Wydawnictwo Czarne lubi
zabierać w środku lata do mroźnych krain. Ubiegłoroczny sierpień dał nam poznać
fragment Syberii w znakomitym reportażu "Jakuck. Słownik miejsca",
którego autorem jest Michał Książek. W tym roku odwiedzamy Spitsbergen wraz z
Iloną Wiśniewską, która postanowiła opowiedzieć swoją historię życia gdzieś
daleko na północy. "Białe" opowiada o wspólnocie tymczasowej, ale
silnie ze sobą zżytej. O ludziach, którzy są przewodnikami nie po swojej ziemi.
Znajdziemy się w miejscu, w którym nie
można się urodzić ani umrzeć, a pobyt tam warunkuje zdolność do tego, aby
zadbać o siebie, bo w Longyearbyen, stolicy Svalbardu, mogą żyć jedynie
sprawni, odporni na trudne warunki atmosferyczne i zdeterminowani, by tworzyć
społeczność wielokulturową w miejscu, gdzie wszystkich jednoczy białe.
Ilona Wiśniewska
opowiedziała o miejscu, do którego nie należy, ale z którym związała ją silna
więź oraz poczucie, iż właśnie tu - pośród polarnych nocy i wiecznego słońca w
porze letniej - można odnaleźć nie tylko własną tożsamość, ale zrozumieć potrzeby
i pragnienia wciąż konfrontowane z wiecznymi niedoborami, bolesnymi brakami.
Longyearbyen przyjęło ludzi z prawie pięćdziesięciu krajów. Żyją zgodnie i
szanują się, bo mają świadomość, w jakich warunkach dane jest im egzystować. To
miejsce jest gdzieś poza czasem. Kiedy zapada noc trwająca tutaj długie
miesiące, ufność trzeba pokładać w zegarze, bo czas - ten rzeczywisty i ten
skryty, biologiczny - płynie inaczej, pochłania i obezwładnia, pozwala stawiać
czoło wyzwaniom albo obojętnie stać obok nich. Tam, gdzie przebywa autorka
reportażu, nie można jednak poddać się senności, zwątpieniu i własnym
słabościom. Dzika natura tuż obok i surowe warunki atmosferyczne od razu
weryfikują, kto nadaje się do mroźnej symbiozy, a kto powinien poszukać sobie
innego miejsca do życia. Do Longyearbyen przybywają rzesze turystów sezonowych.
Robią zdjęcia, oglądają, dziwią się mieszkańcom i odpływają po spełnieniu
wszelkich turystycznych powinności, z pozostawieniem na Svalbardzie sporych
pieniędzy włącznie.
Autorka "Białego"
chce nas oprowadzić po Spitsbergenie zupełnie inaczej. Wędrujemy wśród
opowieści, bo przecież jest ich mnogość - różne nacje, rozmaite zwyczaje,
odmienne sposoby adaptacji do trudnych warunków i historie świadczące o
zakorzenieniu tam, gdzie przecież jest się na chwilę. Wiśniewska oddaje głos ludziom ze swojego otoczenia, ale przede
wszystkim opowiada o niezwykłej miłości do miejsca, które jej nie odwzajemnia.
Miejsca akceptującego przybyłych na bardzo surowych warunkach. "Białe"
to świadectwo determinacji i pokory jednocześnie; wielu ludzi z rozmaitymi
biografiami, którzy Longyearbyen traktują jak raj, krótki przystanek w dalszej
drodze, miejsce rozejmu po walce z losem oraz przystanek, gdzie pośród śniegu
można żyć z gorącym sercem.
Tam, gdzie jesteśmy,
czytając ten reportaż, można być w zasadzie każdym i wejść w różne role. Nie
można jednak udawać. Północna surowość każe spojrzeć na siebie z innej
perspektywy. Jeśli to miejsce jest tylko
namiastką prawdziwego świata, dlaczego tak wielu odkrywa w nim prawdę o sobie?
Co jest magicznego w miejscu, w którym trudno jest mierzyć się z samotnością i
ciemnością? Gdzie wszystko powinno być podwójne... To taka podwójność
rzeczy, spraw, uczuć i relacji. Można być samotnikiem na lodowatym odludziu i
Ilona Wiśniewska opowiada o kimś takim, ale w większości trzeba w czymś lub
kimś mieć oparcie. Jest się z jednej strony osobnym i postawionym wobec potęgi
natury, z drugiej zaś - rozpaczliwie chwilami trzeba się czegoś lub kogoś
uczepić. Opowieści rozmówców autorki nie są opowieściami samotników. Każdy z
czegoś wyrósł, do czegoś tam dojrzał, z czymś się mierzył i czegoś nowego o
sobie dowiedział. Bo Longyearbyen jest
miastem specyficznego doświadczenia. Wiśniewska zabiera nas tam na rok. W
rytmie zmieniających się leniwie pór roku i warunków atmosferycznych próbujemy
zrozumieć motywacje tych, dla których Spitsbergen to właściwe miejsce. Tam
nie odnajdą się niezdecydowani, poszukujący. Tam trzeba się konkretnie
określić. Trzeba być hardym i silnym. Jednocześnie świadomym tego, iż tkwi się
w miejscu wyjątkowo silnie sprawdzającym odporność - nie tylko na trudne
warunki atmosferyczne.
"Białe" to zbiór
pasjonujących opowieści. Poznajemy miasto widmo, które kiedyś było chlubą
Rosjan. Jesteśmy w polskiej stacji badawczej, zbliżamy się do Banku Nasion,
obchodzimy różnorodne święta i wchodzimy w rytm dwóch pór. Ta naznaczona
słońcem wydaje się łatwiejsza i przyjemniejsza do przetrwania, ale co dzieje
się w momencie, kiedy po miesiącach mroku przychodzi witać światło słoneczne
pozostające już na stałe? Żeby zrozumieć tamto miejsce, trzeba pojąć pewne
sprawy. Choćby taka hytta - to nie
tylko określenie domku, lecz także stanu umysłu. Ludzie - wciąż ci sami obok,
trzeba się z nimi dobrze ułożyć, ta mikrospołeczność wymaga harmonii jak dzika
natura wokół. Oznaką szacunku do niej jest myślistwo. Rytuał oprawiania
zabitego renifera na oczach pięciolatków to norma. Dziwić nie może nic, co
zaszczepia w nas daleki świat, bo Spitsbergen rządzi się swoimi prawami i
bezwzględnie każe dopasować siebie do rzeczywistości.
Ilona Wiśniewska stara
się odpowiedzieć na pytanie o to, co kieruje człowiekiem skłonnym zamieszkać na
dalekiej Północy, gdzie przede wszystkim trzeba nauczyć się być samemu ze sobą
i uśmiechać się do siebie w lustrze. Czy Longyearbyen to miejsce przeznaczenia?
Może punkt mierzenia się ze swoimi słabościami? A może jest to skrawek świata,
w którym można zrozumieć, czym jest pokora i twórcza samotność? "Białe" tworzy panoramę punktową
- sami wybieramy sobie z tych opowieści to, co może być nam bliskie i do nas
przemówić. Biel ma zbawczą moc, ale i niepokoi, nie daje spać, harmonijnie
i zaskakująco może skierować ku odrętwieniu i marazmowi. Świat, jaki poznajemy
w tym reportażu, jest światem licznych konfrontacji. Miejscem, gdzie człowiek
staje się mały, ale jednocześnie niesamowicie silny, bo udaje mu się wytrwać.
Tymczasowość jest paradoksalnie zaletą, nie wadą. Z Longyearbyen nie można się
związać na zawsze w takim znaczeniu, by pozostać w mieście do śmierci.
Wiśniewska pokazuje inne, równie silne i wieczne związki z miejscem, którego
biel może być błogosławieństwem. To opowieść o związku człowieka z naturą i o
ludzkiej naturze każącej szukać czegoś intensywnie i z pasją tam, gdzie oddech
zastyga i gdzie życie toczy się w innym, specyficznym rytmie. "Białe"
pozwala nam oswajać to, czego nie mielibyśmy odwagi oswoić naprawdę.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja. Książka fascynująca, pociagajaca skrajnie odmiennym od naszego światem, ale i nostalgiczna, osobista, emocjonalna. Książka do której chce się wracać.
OdpowiedzUsuń