Wydawca: Karakter
Data wydania: 15 września 2016
Liczba stron: 320
Tłumacz: Maryna Ochab
Oprawa: miękka
Cena det.: 32 zł
Tytuł recenzji: Pośród lęków i stereotypów
Oficyna Karakter w swojej
konsekwentnej polityce wydawniczej stara się nam przybliżyć problem, z którym
nie mierzymy się właściwie. Odrzucając kulturę muzułmańską i patrząc na islam
jak na zagrożenie, stale sytuujemy je w wyraźnej opozycji do tego, co europejskie.
Dzisiejsza Europa bacznie patrzy na ręce każdego muzułmanina. Terroryzm,
radykalizacja poglądów muzułmańskiej mniejszości i groźba wisząca gdzieś od lat
w europejskiej czasoprzestrzeni z łatwością powodują, że przestajemy przyglądać
się temu wszystkiemu z ciekawością innego, a zaczynamy okopywać się w strachu,
który wzmacniają stereotypy myślowe i medialne przekazy wciąż traktujące islam
jako monolit, coś wrogiego. O ile
książka Tahara Ben Jellouna „Co to jest islam?” dawała nam humanistyczną wykładnię
specyfiki religii i w charakterze podręcznika dla córki autora punktowała
tematy najtrudniejsze i najbardziej kontrowersyjne, o tyle publikacja Nilüfer
Göle ma socjologiczny charakter – opisuje pewne uwarunkowania w odbiorze islamu
przez pryzmat kontrowersji i tego, że społeczność europejska mimo wielu
zapewnień nie chce słuchać zintegrowanych muzułmanów Europejczyków, wciąż
podkreślając ich wykluczenie i odmienność, często traktowaną jako stygmat.
Göle stara się podkreślać ogromny trud porozumienia między mieszkańcami Europy
a jej obywatelami pochodzenia muzułmańskiego. Pokazuje, w jaki sposób tworzą
się opresyjne getta i jak łatwo myślowo zmanipulować dzisiaj Europejczyka
patrzącego na wyznawcę religii Wschodu. Autorka jednocześnie podkreśla w zakończeniu,
że przyszłość Europy i muzułmanów jest jak najbardziej możliwa. Kreśląc punkty
zapalne konfliktów i nieporozumień, portretuje jednocześnie prosty mechanizm
wyparcia oraz medialne bazowanie na lękach, które dziś łatwo wywołać, ale dużo
trudniej zracjonalizować i usuwać z mentalności.
Początek nie znamionuje
dobrej publikacji. Nilüfer Göle wydaje się wtórna, kreśląc tezy o różnicach i
polaryzacji Europy w taki sposób, że odnosi się wrażenie, iż to wszystko w
mniej lub bardziej klarowny sposób zostało już powiedziane. Uwaga wyostrza się
i koncentruje na spostrzeżeniach dopiero wówczas, gdy Göle zaczyna prezentować
efekty badań, w których brała czynny udział. Oparte one były na metodzie
debaty, którą przeprowadzano w tych wszystkich europejskich miastach, gdzie
pojawiły się liczne kontrowersje w obrazie i postrzeganiu muzułmanów i gdzie
echa dyskusji prowokowanych przez media zelektryzowały opinię publiczną,
uniemożliwiając wydanie opinii innych niż oczekiwane lub proponowane w
medialnym przekazie. Debatowano wszędzie tam, gdzie pewne akty wywoływały
publiczną dyskusję. Tam, gdzie muzułmańskie kobiety z różnych powodów nie
chciały zdejmować chust, gdzie pojawiły się pomysły stawiania minaretów przy
meczetach, gdzie modlono się publicznie albo w karykaturalny sposób obrazowano
Mahometa. To też dyskusje wokół kwestii obrzezania, liberalizowania pojęcia „halal”
czy sposobu odbierania szariatu przez samych muzułmanów oraz przeciwników
jakiejkolwiek radykalizacji islamu na kontynencie europejskim. Opisy badań i przebiegi dyskusji – często
zaskakujące, czasami pełne wewnętrznych niespójności, za każdym razem uczciwe w
nazywaniu tego, co opinia publiczna przejaskrawia albo niewłaściwie
interpretuje. Wszystko podporządkowane tezie, że dzisiejszy europejski
muzułmanin – mimo pełnej integracji, znajomości języka i osiągnięć zawodowych
bądź w sferze publicznej – zawsze będzie traktowany jako ktoś obcy. Ktoś,
kto na kredyt zaufania pracuje bardzo długo, i ktoś, kogo w jednej chwili można
zmarginalizować. To także opowieść o europejskiej furii, niesprawiedliwości
oraz agresji – tak często przypisywanych przecież wyznawcom islamu. Opowieść o
racjonalnych, pragmatycznych, tolerancyjnych i uporządkowanych muzułmanach,
którzy wyrażają zdziwienie tym, iż nikt nie widzi ich europejskiego statusu,
poszanowania i zaakceptowania europejskich zasad współżycia społecznego.
Ciekawa
jest figura błądzącego wędrowca, którym staje się muzułmański imigrant, wciąż
widzący na swojej drodze tabliczkę z napisem „wstęp wzbroniony”. Nilüfer Göle
stara się zbadać różne konteksty, z których wyłania się taki napis, i nakreślić
europejskie wątpliwości wyrastające z coraz wyraźniejszego dystansowania się do
muzułmanów. Widzimy, w jaki sposób laickość państw
europejskich staje się wybiórcza, będąc narzędziem egzekwowania dostępu do
interesu publicznego, a nie poszanowaniem wolności i intymności. Obserwujemy
zasymilowanych w Europie muzułmanów, dla których zawsze znajdzie się
specyficzna etykieta i którzy narażeni są na zupełnie nieuzasadnione szykany.
Sporo miejsca Nilüfer Göle poświęca problematycznym chustom. Zaskakująco
trafnie obrazuje, że zakrywanie głowy nie jest żadnym manifestem religijnym i
że wykluczenia muzułmanek w chustach mają często irracjonalne podłoże. „Muzułmanie
w Europie” to bowiem książka o tym, jak bardzo naciska się na elementy
stygmatyzujące muzułmanów, nakreślając definicje tych elementów jako
niezgodnych z europejskimi normami. Różnorodność oczekiwań i postaw wobec
europejskich norm to coś, z czego istnienia Europejczycy są dumni. Co dzieje
się jednak w momencie, w którym w tej różnorodności pojawia się kultura
muzułmańska atakowana nazbyt często i zupełnie irracjonalnie, a także
zdecydowanie wybiórczo wyjaśniana opinii publicznej szanującej różnice?
Nilüfer
Göle w swoich rozważaniach ukazuje podejmowane przez państwa europejskie
decyzje, za którymi czają się groźne nieposzanowanie demokracji i
niejednorodność wspólnoty będąca wynikiem manipulacji poglądami obywateli. To
Szwajcaria i Dania – ukazane w kontekstach kilku kontrowersyjnych posunięć. Tam
też toczą się najbardziej dynamiczne debaty. Göle pokazuje, że uczciwa rozmowa
i wysłuchanie argumentów interlokutorów są gwarantami porozumień, przynajmniej
w sferach będących sferami drażliwymi. Stara się podkreślić, jak często
muzułmanin staje się kimś gorszym w dyskusji i jak wyjątkowo rzadko udaje mu
się obronić własną tożsamość kulturową i religijną na kontynencie, gdzie
Europejczycy odwykli już od tego, że muszą bronić pryncypiów i wciąż na nowo
definiować innym swoją drogę życia po to, by osadzić ją w czytelnych normach.
Nieczytelna
jest ta europejska dwuznaczność w sprawie akceptowania i jednoczesnego
negowania statusu muzułmanina – obywatela Starego Kontynentu. Nilüfer Göle
oddaje głos tym, którzy od lat stoją na stanowisku swego rodzaju mediatora
kulturowego – jak Tariq Ramadan. Przywołuje także dyskursy krytyczne i słowa,
którymi nie tyle się rani, ile poszerza przestrzeń stereotypów.
Houellebecq i Fallaci mogą zrobić dużo złego w sposobie postrzegania
muzułmanina w Europie, podczas gdy wystarczy uczciwa, otwarta debata w małym
gronie, by odeprzeć agresywne tezy w dyskursie literackim, politycznym i
społecznym. Ta książka obrazuje także muzułmanina krytycznego względem własnej
kultury. Kogoś takiego, kto wyłania się ze świetnego reportażu Piotra Ibrahima
Kalwasa „Egipt: haram halal”. Ukazuje kondycję człowieka, który zrobił bardzo
wiele, by dostosować się do europejskich norm, a wciąż postrzegany jest jako
ten, który nadal od czasu do czasu widzi stygmatyzującą tabliczkę o wstępie
wzbronionym. Ta publikacja wielogłosowo oddaje rozczarowania i trudności
ujawniające zaskakująco silną dynamikę relacji między Europejczykami a
Europejczykami z kręgu kultury muzułmańskiej. Liberalna i wolna Europa potrafi
jednak dzielić i lubi podkreślać wyższość, kiedy ma do czynienia z czymś, co
nie jest łatwo sklasyfikować w oswojonej i być może nieco archaicznej siatce
wypracowanych pojęć służących do opisu rzeczywistości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz