Wydawca: Karakter
Data wydania: 2 marca 2017
Liczba stron: 240
Przekład: Małgorzata Szczurek
Oprawa: miękka
Cena det.: 35 zł
Tytuł recenzji: Bez uprzedzeń
Bardzo sobie cenię wysiłki
Wydawnictwa Karakter zmierzające ku temu, by zastępować lęki, fobie,
ograniczenia stereotypów i zwyczajne kłamstwa na temat uchodźców i islamu. Dwa
lata temu ukazała się książka Tahara Ben Jellouna „Co to jest islam?”. Prosta
formuła tej publikacji otworzyła oczy tym, którzy tę religię kojarzyli jedynie
z przemocą i radykalizmem. Rok później wydano niezwykle ważną rzecz – „Muzułmanie w Europie” Nilüfer Göle, która nie odsłania może tak wiele z tego, co
niewiadome, ale w mistrzowski sposób portretuje skomplikowane relacje
przybyłych do Europy muzułmanów z tymi Europejczykami, którzy noszą w sobie
wiele uprzedzeń i niszczą te relacje w wielu sferach. W tym roku Karakter
ponownie – jak w przypadku Ben Jellouna – proponuje swoisty poradnik. Książkę
do czytania wielokrotnego, do cytowania i do wzbudzania dyskusji. „Migranci, migracje” sferę opinii i
uprzedzeń przeciwstawiają czytelnym faktom i rzetelnym ich analizom. To
publikacja wychodząca naprzeciw generalizowaniu, zgrabnie zredagowana. W
pięćdziesięciu tekstach autorstwa socjologów, politologów, geografów i
antropologów pojawiają się argumenty, nad którymi niewygodnie jest się
zastanawiać, bo wymagają znajomości kontekstu oraz historii. Ta książka ma skłonić do tego, by
zorientować się w problemie migracji bardzo szeroko. Ujrzeć ów problem w
innej perspektywie. Nie tej opartej na emocjach, obiegowych opiniach i
powielaniu niesprawiedliwych sądów.
Hélène
Thiollet zebrała teksty, których autorzy starają się przede wszystkim
udowodnić, że straszenie nasileniem migracji w Europie to tylko pewien
konstrukt myślowy wygodny dla konkretnych stron i szerzących go autorów.
Migracje odbywały się zawsze, nie są żadną anomalią, nie nasilają się w takiej
skali, o jakiej się mówi, strasząc i uprzedzając. Ciekawe są rozważania o tym,
jak wielu współczesnych Europejczyków migruje wewnątrz strefy Schengen i jak
przy europejskich migracjach wewnętrznych wyglądają liczby dotyczące uchodźców –
wciąż mylonych z migrantami. Autorzy podkreślają, że nasilenie migracji w
wyniku konfliktów zbrojnych zawsze intensyfikuje ruchy tych, którzy po prostu
uciekają przed zagładą, a ciężar ich przyjęcia w znakomitej większości spada na
kraje sąsiadujące z terenem konfliktu zbrojnego, bo uciekinierzy zakładają, że
jednak wrócą, nie są długodystansowymi wędrowcami z zacięciem rozpoczynania
życia w nowym kraju. Ci, którzy zbudowali je na nowo, w ogromnej większości
zasymilowali się i funkcjonują tak, że nie wpisują się w kontekst
populistycznych i radykalistycznych rozważań o całym złu, jakie rzekomo
przynosi Europie migracja.
Ta książka ma za zadanie udowodnienie
tego, jak łatwo ludzie zapominają o całej światowej historii migrowania. Mówi się o inwazji migracyjnej, nie sięgając wstecz,
kiedy wędrówki ludzkie miały znacznie szerszy i bardziej intensywny charakter.
Migracja to nie jest także problem XXI wieku, bo to naturalna i oczywista
strona ludzkości. Wielu nie godzi się z tym, że ma ona charakter strukturalny.
Wielu widzi ją wybiórczo. Zadaje więc pytania, które stają się tytułami
szkiców. Tekstów odpowiadających za pomocą faktów, konkretnych wyliczeń,
sensownych analiz. Nawet jeśli w niektórych argumentacja nie zawsze jest
przekonująca, mają skłonić do dyskusji. Bo „Migranci, migracje” to publikacja,
wokół której powinno się dyskutować bardzo intensywnie. Autorzy tez wychodzących naprzeciw krzywdzącym stereotypom sami
zaznaczają, że nie zawsze mogą obronić własne stanowisko i że opisywane
problemy są niezwykle skomplikowane. Chcą jedynie udowodnić, że wszelkie próby
uproszczeń są dużo bardziej groźne niż szukanie odpowiedzi na pytania, które
czasem mogą być pytaniami retorycznymi. Hélène Thiollet zredagowała rzecz o
charakterze poradnika, ale przede wszystkim coś, co powinno skłaniać do
zajrzenia gdzieś głębiej w problematykę odrzucaną jako niewygodna.
Szkoda,
że nie do końca wyszło autorom to, co zaznacza się we wstępie – pokazanie
międzynarodowego kontekstu problemu migracji ludzkich. I chociaż w rozważaniach
znajdują się liczne nawiązania historyczne oraz ważne z punktu widzenia tych
rozważań śledzenie dróg emigracji Europejczyków do USA, autorzy koncentrują się
bardzo mocno na perspektywie francuskiej. Świetny jest suplement, kilka tekstów
o tym, jak problem migracji wiąże się z Polską i jak w naszym kraju funkcjonuje
postrzeganie migranta oraz lokowanie go w życiu społecznym. Francuskie
rozważania pokazują złożoność wielu problemów. Ostatnie ataki terrorystyczne
zdają się zaprzeczać założonej przez Francuzów tezie, że proces integracji
migranta odbywa się i zamyka w obrębie jednego pokolenia. Nie chce się wierzyć
argumentom obalającym lęk przed wyparciem rdzennej ludności Europy przez
przybyszy z innych rejonów, kiedy np. Niemcy czy Włochy walczą z ujemnym
przyrostem naturalnym, uzależniając się od napływu migrantów. To nie jest
przecież tak, że lektura tej książki ma od razu szerzej otworzyć oczy, a
wskazywana argumentacja w pełni dotrzeć po kilku minutach czytania jednego
krótkiego tekstu. Nie. Autorzy usiłują
jedynie przełamać niechęć do dyskusji o migracji europejskiej XXI wieku i
zastąpić faktami wszystkie krzywdzące opinie. Dlatego rozpatrują migrację w
bardzo wielu kontekstach. Rozważania dotyczą między innymi gospodarki,
ekonomii, sfery życia publicznego, a także dylematów etycznych, dyskursu w
świecie polityki. Najwięcej jest jednak socjologizowania, wartościowego i
zaprezentowanego w bardzo przystępnej formie. Migrant zyskuje podmiotowość.
Uchodźca należną mu uwagę. Groteskowo wygląda świat, który dzisiaj dokonuje
ogromnych selekcji i uniemożliwia uciekającym przed prześladowaniami
rozpoczęcie normalnego życia, podczas gdy kiedyś przyznawał wszelkie prawa
każdemu, kto przybywał z ważnego ideologicznie kraju, który całościowo
opatrywano komentarzem „pokrzywdzony”. Dziś Europa stosuje wyszukane i
skomplikowane mechanizmy, które zmuszają do absurdalnego czasem udowadniania
swego prześladowania. A takie selekcje to już znamiona zupełnie innego problemu…
Hélène Thiollet i inni autorzy tej
książki usiłują nie tyle przestrzec przed uleganiem wygodnym dla nas samych
opiniom, ile przede wszystkim pokazać pewien relatywizm moralny i hipokryzję
największych przeciwników migracji – ludzi nieświadomych tego, czym naprawdę
jest ten proces, i niemogących zrozumieć, jak bardzo jest dzisiaj
skomplikowany. „Migranci,
migracje” to opowieść o tym, co naprawdę determinuje ludzkie wędrówki, oraz o
tym, co blokuje nas w zrozumieniu przybysza. Wartościowa publikacja także o
problemie polityki imigracyjnej. Nie znajdzie się chyba pytania związanego z
migracją, na które nie zostanie udzielona odpowiedź.
Jeszcze jedna lewicowa bajeczka dla leniwych! Warto pojechać do Szwecji i zobaczyć jak muzułmanie integrują się z mieszkańcami np. Sztokholmu? Warto też czasem czytać między wierszami! Publikacja sponsorowana przez Sorosa "The International Crisis Group"
OdpowiedzUsuń