2016-10-12

"Muzułmanie w Europie. Dzisiejsze kontrowersje wokół islamu" Nilüfer Göle

Wydawca: Karakter

Data wydania: 15 września 2016

Liczba stron: 320

Tłumacz: Maryna Ochab

Oprawa: miękka

Cena det.: 32 zł

Tytuł recenzji: Pośród lęków i stereotypów

Oficyna Karakter w swojej konsekwentnej polityce wydawniczej stara się nam przybliżyć problem, z którym nie mierzymy się właściwie. Odrzucając kulturę muzułmańską i patrząc na islam jak na zagrożenie, stale sytuujemy je w wyraźnej opozycji do tego, co europejskie. Dzisiejsza Europa bacznie patrzy na ręce każdego muzułmanina. Terroryzm, radykalizacja poglądów muzułmańskiej mniejszości i groźba wisząca gdzieś od lat w europejskiej czasoprzestrzeni z łatwością powodują, że przestajemy przyglądać się temu wszystkiemu z ciekawością innego, a zaczynamy okopywać się w strachu, który wzmacniają stereotypy myślowe i medialne przekazy wciąż traktujące islam jako monolit, coś wrogiego. O ile książka Tahara Ben Jellouna „Co to jest islam?” dawała nam humanistyczną wykładnię specyfiki religii i w charakterze podręcznika dla córki autora punktowała tematy najtrudniejsze i najbardziej kontrowersyjne, o tyle publikacja Nilüfer Göle ma socjologiczny charakter – opisuje pewne uwarunkowania w odbiorze islamu przez pryzmat kontrowersji i tego, że społeczność europejska mimo wielu zapewnień nie chce słuchać zintegrowanych muzułmanów Europejczyków, wciąż podkreślając ich wykluczenie i odmienność, często traktowaną jako stygmat. Göle stara się podkreślać ogromny trud porozumienia między mieszkańcami Europy a jej obywatelami pochodzenia muzułmańskiego. Pokazuje, w jaki sposób tworzą się opresyjne getta i jak łatwo myślowo zmanipulować dzisiaj Europejczyka patrzącego na wyznawcę religii Wschodu. Autorka jednocześnie podkreśla w zakończeniu, że przyszłość Europy i muzułmanów jest jak najbardziej możliwa. Kreśląc punkty zapalne konfliktów i nieporozumień, portretuje jednocześnie prosty mechanizm wyparcia oraz medialne bazowanie na lękach, które dziś łatwo wywołać, ale dużo trudniej zracjonalizować i usuwać z mentalności.

Początek nie znamionuje dobrej publikacji. Nilüfer Göle wydaje się wtórna, kreśląc tezy o różnicach i polaryzacji Europy w taki sposób, że odnosi się wrażenie, iż to wszystko w mniej lub bardziej klarowny sposób zostało już powiedziane. Uwaga wyostrza się i koncentruje na spostrzeżeniach dopiero wówczas, gdy Göle zaczyna prezentować efekty badań, w których brała czynny udział. Oparte one były na metodzie debaty, którą przeprowadzano w tych wszystkich europejskich miastach, gdzie pojawiły się liczne kontrowersje w obrazie i postrzeganiu muzułmanów i gdzie echa dyskusji prowokowanych przez media zelektryzowały opinię publiczną, uniemożliwiając wydanie opinii innych niż oczekiwane lub proponowane w medialnym przekazie. Debatowano wszędzie tam, gdzie pewne akty wywoływały publiczną dyskusję. Tam, gdzie muzułmańskie kobiety z różnych powodów nie chciały zdejmować chust, gdzie pojawiły się pomysły stawiania minaretów przy meczetach, gdzie modlono się publicznie albo w karykaturalny sposób obrazowano Mahometa. To też dyskusje wokół kwestii obrzezania, liberalizowania pojęcia „halal” czy sposobu odbierania szariatu przez samych muzułmanów oraz przeciwników jakiejkolwiek radykalizacji islamu na kontynencie europejskim. Opisy badań i przebiegi dyskusji – często zaskakujące, czasami pełne wewnętrznych niespójności, za każdym razem uczciwe w nazywaniu tego, co opinia publiczna przejaskrawia albo niewłaściwie interpretuje. Wszystko podporządkowane tezie, że dzisiejszy europejski muzułmanin – mimo pełnej integracji, znajomości języka i osiągnięć zawodowych bądź w sferze publicznej – zawsze będzie traktowany jako ktoś obcy. Ktoś, kto na kredyt zaufania pracuje bardzo długo, i ktoś, kogo w jednej chwili można zmarginalizować. To także opowieść o europejskiej furii, niesprawiedliwości oraz agresji – tak często przypisywanych przecież wyznawcom islamu. Opowieść o racjonalnych, pragmatycznych, tolerancyjnych i uporządkowanych muzułmanach, którzy wyrażają zdziwienie tym, iż nikt nie widzi ich europejskiego statusu, poszanowania i zaakceptowania europejskich zasad współżycia społecznego.

Ciekawa jest figura błądzącego wędrowca, którym staje się muzułmański imigrant, wciąż widzący na swojej drodze tabliczkę z napisem „wstęp wzbroniony”. Nilüfer Göle stara się zbadać różne konteksty, z których wyłania się taki napis, i nakreślić europejskie wątpliwości wyrastające z coraz wyraźniejszego dystansowania się do muzułmanów. Widzimy, w jaki sposób laickość państw europejskich staje się wybiórcza, będąc narzędziem egzekwowania dostępu do interesu publicznego, a nie poszanowaniem wolności i intymności. Obserwujemy zasymilowanych w Europie muzułmanów, dla których zawsze znajdzie się specyficzna etykieta i którzy narażeni są na zupełnie nieuzasadnione szykany. Sporo miejsca Nilüfer Göle poświęca problematycznym chustom. Zaskakująco trafnie obrazuje, że zakrywanie głowy nie jest żadnym manifestem religijnym i że wykluczenia muzułmanek w chustach mają często irracjonalne podłoże. „Muzułmanie w Europie” to bowiem książka o tym, jak bardzo naciska się na elementy stygmatyzujące muzułmanów, nakreślając definicje tych elementów jako niezgodnych z europejskimi normami. Różnorodność oczekiwań i postaw wobec europejskich norm to coś, z czego istnienia Europejczycy są dumni. Co dzieje się jednak w momencie, w którym w tej różnorodności pojawia się kultura muzułmańska atakowana nazbyt często i zupełnie irracjonalnie, a także zdecydowanie wybiórczo wyjaśniana opinii publicznej szanującej różnice?

Nilüfer Göle w swoich rozważaniach ukazuje podejmowane przez państwa europejskie decyzje, za którymi czają się groźne nieposzanowanie demokracji i niejednorodność wspólnoty będąca wynikiem manipulacji poglądami obywateli. To Szwajcaria i Dania – ukazane w kontekstach kilku kontrowersyjnych posunięć. Tam też toczą się najbardziej dynamiczne debaty. Göle pokazuje, że uczciwa rozmowa i wysłuchanie argumentów interlokutorów są gwarantami porozumień, przynajmniej w sferach będących sferami drażliwymi. Stara się podkreślić, jak często muzułmanin staje się kimś gorszym w dyskusji i jak wyjątkowo rzadko udaje mu się obronić własną tożsamość kulturową i religijną na kontynencie, gdzie Europejczycy odwykli już od tego, że muszą bronić pryncypiów i wciąż na nowo definiować innym swoją drogę życia po to, by osadzić ją w czytelnych normach.

Nieczytelna jest ta europejska dwuznaczność w sprawie akceptowania i jednoczesnego negowania statusu muzułmanina – obywatela Starego Kontynentu. Nilüfer Göle oddaje głos tym, którzy od lat stoją na stanowisku swego rodzaju mediatora kulturowego – jak Tariq Ramadan. Przywołuje także dyskursy krytyczne i słowa, którymi nie tyle się rani, ile poszerza przestrzeń stereotypów. Houellebecq i Fallaci mogą zrobić dużo złego w sposobie postrzegania muzułmanina w Europie, podczas gdy wystarczy uczciwa, otwarta debata w małym gronie, by odeprzeć agresywne tezy w dyskursie literackim, politycznym i społecznym. Ta książka obrazuje także muzułmanina krytycznego względem własnej kultury. Kogoś takiego, kto wyłania się ze świetnego reportażu Piotra Ibrahima Kalwasa „Egipt: haram halal”. Ukazuje kondycję człowieka, który zrobił bardzo wiele, by dostosować się do europejskich norm, a wciąż postrzegany jest jako ten, który nadal od czasu do czasu widzi stygmatyzującą tabliczkę o wstępie wzbronionym. Ta publikacja wielogłosowo oddaje rozczarowania i trudności ujawniające zaskakująco silną dynamikę relacji między Europejczykami a Europejczykami z kręgu kultury muzułmańskiej. Liberalna i wolna Europa potrafi jednak dzielić i lubi podkreślać wyższość, kiedy ma do czynienia z czymś, co nie jest łatwo sklasyfikować w oswojonej i być może nieco archaicznej siatce wypracowanych pojęć służących do opisu rzeczywistości.

Brak komentarzy: