Pages

2017-07-28

„Tylko Lola” Jarosław Kamiński

Wydawca: W.A.B.

Data wydania: 26 kwietnia 2017

Liczba stron: 480

Oprawa: twarda

Cena det.: 39,99 zł

Tytuł recenzji: Kobiety i system

Po lekturze trzeciej powieści późnego debiutanta bez wahania mogę stwierdzić, że mamy do czynienia z jednym z najlepszych polskich prozaików współczesnych! Jarosław Kamiński napisał powieść o kobietach, którą powinny przeczytać wszystkie polskie pisarki. Niebywała wrażliwość autora pozwoliła mu stworzyć tak sugestywną historię kobiecych namiętności i zdrad, że śmiało można nazwać „Tylko Lolę” powieścią modelową – o tym, w jaki sposób opisywać to, co w kobiecie najbardziej intymne. Historia Kamińskiego opowiada o fascynacji i życiowej obsesji. O tym, że bliska znajomość kobiet ruszających w świat w poszukiwaniu prywatnej republiki wolności przeradza się potem w pewien konstrukt myślowy, któremu podporządkowane jest całe życie tej, która podążała, obserwowała, chłonęła i żyła w imaginacji doskonałości egzemplifikowanej przez tę drugą, odważną, bezkompromisową, tę zawsze silną, zdeterminowaną i gotową do poświęceń. Tylko Lola” to już drugie po debiutanckiej „Rozwiązłej” świadectwo tego, w jak niebywale dokładny i wyczulony na każdy niuans sposób Jarosław Kamiński potrafi odsłaniać to, z czym kobiety boją się lub wstydzą wyjść światu naprzeciw. Bohaterom tej książki można byłoby stworzyć sugestywną wystawę twarzy podobną do tej z drugiej powieści autora, „Wiwarium”. „Tylko Lola” stawia jednak na słowo, nie na obraz. Powieść jest doskonała językowo. Rwana, kaleka fraza jednej z bohaterek wyraża jej bezradność wobec własnych emocji. Za tą frazą podąża się z zaangażowaniem i to ona jest fundamentem książki. Opowieści złożonej z dwóch uzupełniających się narracji, z których wyłania się mimo wszystko wiele niedopowiedzeń. Pośród nich obraz Polski – absurdalnej krainy wykluczenia, podejrzliwości, wiecznego strachu i konformizmu. Nie dla wszystkich jednak.

Prolog konstruuje już ten wyraźny kontrast, który będzie potem nabierał kształtów. Lidia usiłuje uporządkować słowa. Dla Niny nie są one ważne, gdy wyraża zachwyt swobodną przestrzenią Nowego Jorku, która ze swą różnorodnością i nieuporządkowaniem jest dla niej wymarzonym rajem. Tymczasem Nina musiała dorastać w kraju, gdzie jakakolwiek odmienność była stygmatem. W miejscu, które porządkowało status człowieka niezgodnie z jego wolą, a czasem na przekór. Tożsamość Niny zaczęła rodzić się pośród polskich absurdów, kiedy dowiadywała się na przemian, kim jest i kim ma być. Lidia tymczasem zastygła i dostosowała się. Wspominając nastoletnią podróż ku wolności u progu koszmaru drugiej wojny światowej, zachowuje w niej obraz Loli – tej, która na chwilę pozwoliła jej poczuć, czym jest przestrzeń swobody. Lidia odmówiła jej sobie, stając się zachowawczym trybikiem olbrzymiej maszyny ideologicznej. Dopiero Nina uświadomiła jej autentyczne pragnienia sprzed lat. I dopiero wówczas Lidia zrozumiała, że nie ma siły, by o nie walczyć, że ma inną konstrukcję psychiczną i że zmuszona jest osiąść w wyznaczonych przez system polityczny ramach.

To powieść o kobietach w szponach polityki, systemu i kluczowych dla przyszłości wydarzeń, do których w tych dwóch narracjach się tylko zbliżamy. Kamiński nie opowiada, co wydarzyło się w Polsce w 1968 czy 1989 roku. On dyskretnie do tych dat zbliża nas ze swoimi bohaterkami, które odczuwają oddech zmian, ale same daty dla nas, czytających, w tej narracji nie istnieją. „Tylko Lola” odczytywana w takim znaczeniu staje się powieścią badania nastroju sprzed punktu kulminacyjnego. Nie będziemy mieli do czynienia z jakimś klasycznym katharsis – choć takowe chce zafundować sobie Nina, wracając po latach do Polski – ale z punktowaniem tego, w jaki sposób narasta napięcie, nieznośna niemożliwość poradzenia sobie z emocjami. Świat chwieje się w posadach, ale dla Kamińskiego konsekwentnie najważniejszy jest pejzaż emocjonalny bohaterek. To w świecie ich doznań rozegrają się największe dramaty. Nina zrozumie, czym jest manipulacja i zdrada. Lidia uświadomi sobie, że nie jest gotowa na inny model życia niż ten związany z dopasowaniem się. Że tylko Lola wyzwoliła ją na chwilę z opresyjnej przestrzeni ograniczeń. Że ona jedna jest czymś niezdobytym, nieosiągalnym, a jednocześnie bardzo czytelnym punktem odniesień do wszystkiego, co Lidia w swoim zachowawczym życiu robi.

Nina rozpoczyna karierę dziennikarską w telewizji dzięki protekcji Lidii. Chciałaby choć przez chwilę ujrzeć świat jej oczyma, by zrozumieć jego bolesne granice. Dla Niny nie ma granic. Przekracza te faktyczne, ale wciąż na nowo definiując siebie, poszukuje – jak Lidia podążając za Lolą przed laty – tego, co można nazwać wolnością. Prawdziwym wyzwoleniem. Musi je osiągnąć, by uniezależnić się od ojca. Tak, powieść Jarosława Kamińskiego to nie tylko wnikliwe studium kobiecych działań i emocji, ale także doskonały wizerunek człowieka w milczeniu. Ojciec Niny ma tajemnice, którymi nie może podzielić się z córką. Jego tożsamość zdaje się kompletna, a jednocześnie przesycona jakimś fatalizmem, niemocą. Czy na pewno? Decyzje ojca nie wydają się córce zrozumiałe. Bliskość znajduje z nim Lidia. Ale ten osamotniony mężczyzna egzemplifikuje pewną siłę i niezależność, którą zbudował w zupełnie inny sposób niż portretowane poszukujące bohaterki. Skomplikowane relacje rodzinne Niny dodają tej powieści kolorytu, bo pozwalają widzieć uderzającą w bohaterów Historię w jeszcze innym, bardzo subiektywnym świetle.

To ojciec mówi Ninie o tym, że najważniejsze to wiedzieć, co się przeżywa. Kamiński wydobywa swoje bohaterki z matni niepewności uczuć. Każda z nich staje u początku drogi rozumienia własnej tożsamości. Czytając o ich losach, odnosimy wrażenie, że „Tylko Lola” to bardzo wnikliwa narracja o tym, że trzeba uporządkować własną pamięć, by pożegnać demony. Jest to też książka o pewnej duchowej ekspiacji, która ma różne oblicza i dzięki temu Kamiński konstruuje powieść bardzo wielu odczytań. Mamy tu do czynienia także z pewnym portretem socjologicznym epoki, w której porządkowanie rzeczywistości szło w parze ze stygmatyzowaniem ludzi. Ten wszechobecny strach i poczucie zależności od systemu Jarosław Kamiński portretuje znakomicie właśnie dzięki temu, że z przestrzeni publicznej przenosi nas do skrytych pragnień i oczekiwań zwyczajnych ludzi. Uznających się za niezależnych albo świadomie tę niezależność odrzucających jako coś trudnego, nie do uniesienia.

Językowa sprawność autora powoduje, że powieść absolutnie przykuwa uwagę, zawłaszcza i czyni z czytającego niewolnika dalszego ciągu. Nina i Lidia to dwa bieguny. Dwa różne sposoby dekonstruowania chaosu świata. Metoda kontrastu nie służy tu tylko temu, co usiłuje pokazać wielu twórców, stosując narracje symultaniczne. Kamiński sięga dużo głębiej, bo pokazuje – mimo wszystko – łączność między tymi odmiennymi kobietami. Te punkty czasu i przestrzeni, w których ich kobiecość definiowała pewne sprawy w taki sam sposób, ale inaczej kazała się wobec nich zachować. „Tylko Lola” to nie tylko egzystencjalne studium ludzkiej siły i bezwolności. To opowieść – jak poprzednie autora – zanurzona w polskości, której czas przeszły wciąż domaga się nowych definicji, oryginalnych odczytań. Doskonała pod każdym względem powieść powinna stać się dla innych wzorem warsztatu pisarskiego. Czytelnikowi da przyjemność estetyczną i uwięzi w sobie na tyle, że będzie się szło z tą narracją przez życie. Tak jak z obsesyjną pamięcią Loli idzie przez swe trudne i odmienne od ideałów przyjaciółki ta przegrana, Lidia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz