Wydawca: Wydawnictwo
Literackie
Data wydania: 9 listopada 2017
Liczba stron: 352
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Kim będziemy?
Paulina Wilk potraktowała
miasto jako pewien konstrukt myślowy. Miejsce wyrażające specyficzną filozofię.
Teren, na którym ludzkość formuje się w swoistym szyku bojowym, by odeprzeć
wyzwania przyszłości. Futurologiczna opowieść o metropoliach jest jednocześnie
fantazją na temat tego, kim staniemy się jako ludzkość. Wilk wyraźnie podkreśla, że wizje jutra mówią nam bardzo wyraźnie o
tym, kim jesteśmy dzisiaj. Portretowane miejsca to różnego rodzaju opcje dla
zbiorowości – autorka opisuje je jednak z perspektywy pojedynczego, zdziwionego
i zaskoczonego człowieka. Jest obserwatorką uważną i czułą na detale. Wędrujemy
z nią po subiektywnie wybranych miejscach, ale w taki sposób, że nie jesteśmy w
stanie dotknąć ich naprawdę, poczuć rytmu ulicy czy zrozumieć sposobu myślenia
mieszkańców. Ta surowość w obrazowaniu odwiedzanych miejsc jest czymś
wyjątkowym. Paulina Wilk sporadycznie oddaje głos tubylcom. Jest w miejscach,
które budują tłumy, ale koncentruje się głównie na topografii, zaskakujących
kontrastach, cechach dystynktywnych i na kształtach – są bowiem miasta
rozrastające się wzdłuż, są też te rozrastające się wszerz. A także do
wewnątrz. Miasta, do których przyszłość już zapukała i nie odpuści, każe
modelować życie w nowych, nieoswojonych jeszcze formach. „Pojutrze” to
interesująca forma odpowiedzi na pytanie o to, ku czemu zmierzamy jako
zbiorowość i komu – naturze czy sobie – robimy większą krzywdę ekspansywnością,
chęcią zdobywania terenu, kształtowania go w specyficzny sposób. Bo to książka
nie tylko o sztucznych lądach zapełnianych ludzkością, ale także historia o
tych jej formach istnienia, które mocno wgryzły się w ląd istniejący, odbierając
mu czasem siłę, czasami tożsamość.
Migracje do przestrzeni
miejskiej to symbol nowoczesnego życia. Chcemy być w większej społeczności, ale
paradoksalnie właśnie w niej oczekujemy silnej anonimowości. W taki właśnie
anonimowy sposób, ale niepozbawiony zręczności filozofowania i dostrzegania w
miejscach ich rytmu rozwoju, Paulina Wilk oprowadzi nas po wielkich miastach
tego świata, w których ludzie ulokowali się na kilka sposobów. Tymczasowo i na
stałe, ale zawsze ze świadomością myślenia o tym, co będzie w przyszłości.
Dlatego tytuł tej książki jest wyjątkowo wymowny, bo autorka próbuje
przeskoczyć gdzieś dalej poza fantazjowanie tych, którzy projektują miasta i
szukają w nich przestrzeni wolności. Albo tę przestrzeń negują w imię pewnej
umowy społecznej, jak ma to miejsce w Singapurze. Wilk rozmyśla o kontekstach, które jeszcze się nie przydarzyły.
Jednocześnie uważnie analizuje, skąd i w jaki sposób wydobyły się miasta
opowiadające o świecie nadmiaru, w którym coraz częściej musimy dokonywać
selekcji bodźców. Stąd też w wyborze autorki są miejsca nieustająco
zmieniające się. Bardzo ekspansywnie jak Bombaj czy Dubaj, ale również nieco
kameralnie, choć konsekwentnie – jak Kopenhaga. Ciekawe są refleksje
podróżnicze autorki, bo poza wspomnianą duńską stolicą nie ma na mapie
odwiedzanych miejsc żadnych europejskich. Ruszamy na kilka kontynentów, bo
tylko dzięki temu będziemy mogli wraz z Pauliną Wilk zarejestrować szereg
kontrastów i w pełni zrozumieć różnorodność w kontekście planów ludzkości na
to, by ułożyć sobie pojutrze życie jeszcze bardziej wygodnie i bardziej
przewidywalnie.
O Bombaju i Kopenhadze
autorka pisze, zdradzając swe emocje i silny związek z miastami. To
interesujące, ale przełamuje nieco surowość publikacji, która właśnie w swym
zdystansowaniu i chłodzie od początku do końca byłaby bardzo dobra. Wilk nie
opisuje świata z wyraźną konsekwencją, ale potrafi opowiedzieć miasto w bardzo
wyjątkowy sposób. Tkanki miejskie mają wyrażać rodzaje modelowania
rzeczywistości. Pokazać, jak trudne jest zbilansowanie potrzeb ludzkości i
natury. Wskazać, w których miejscach i kiedy można dostrzec takie wewnętrzne
pożeranie się metropolii, zapadanie w nicość przy braku alternatywy idei. Bo
niektóre miasta są idealistyczne i dopiero powstają – jak emiracki Masdar czy
koreańskie Songdo – a inne uformowały się już w pełni, czekając na docenienie i
stygnąc bez pragnień, bez poczucia potrzeby jakiejkolwiek zmiany (Singapur,
Kampala).
„Pojutrze”
jest specyficzną rozprawą z tym, co spotyka się między lękiem a poczuciem
wyższości ludzkości. Miasta stają się wyrazicielami wszelkich emocji, o których
ludzkość nie jest w stanie już opowiadać. Zmierzamy ku przyszłości, w której
ważne będzie projektowanie następnego jutra. Budowanie przekonania, że
prawdziwy czas zacznie się dla nas niebawem. A miasta mają
podążać ku temu, co będzie. Dziś każde robi to na swój sposób. Dubaj to „pomnik
niemożliwego”, punkt stwarzania specyficznego świata przyszłości, miasto dla
wszystkich, którym rzeczywistość doskwiera i chcą marzyć, planować,
projektować, żyć tylko czasem przyszłym. Seul zmierza ku jednorodności.
Przerażającej i fascynującej jednocześnie. To taka urbanizacja kolektywu, który
będzie definiował codzienność jutra w sposób zorganizowany i tylko w pierwszej
osobie liczby mnogiej. Kampala wydobyła się z dżungli, a gdy już ją zniszczyła,
zaczyna niszczyć samą siebie. Chaos i bieda rozwijają się w zastraszającym
tempie i Kampala przyszłości to metropolia wiecznego niedoboru. Masdar,
ekomiasto, wciąż jest eksperymentem i niewiadomą. Podobnie jak wyzute z duszy
Songdo, po którym można się poruszać jak w grze planszowej. Niejednoznaczna
jest przyszłość peruwiańskiej Limy, która dynamizuje się poprzez rozwarstwienia
społeczne, ale widzi przyszłość jako dalszą formę chaosu. Dla Singapuru czas
przyszły to zastygnięcie w rzekomo doskonałej formie. To miasto już się
uformowało, skończyło. Nie potrzeba w nim tak intensywnie wytężonych zmysłów
jak w różnorodnym Bombaju. I Kopenhaga, która dziś i pojutrze będzie oferować
tę specyficzną formę otwartości i łagodności.
Czym będą portretowane
miasta i kim będą zasiedlający je ludzie? Jak bardzo różnorodne wizje
przyszłości stoją za tkankami miejskimi, które dzieli bardzo wiele, ale łączy
przede wszystkim żywy puls? Miasta
przyszłości mogą być groźne i dwuznaczne. Ludzie czas przyszły chcieliby
zasiedlić już teraz. W tym znaczeniu „Pojutrze” jest o fantazjowaniu, gorzkich
rozczarowaniach, ale także nieustannym niepokoju, mrocznym przebodźcowaniu.
Paulina Wilk portretuje miasta, które naprawdę żyją, i takie, którym ludzkość
podłączyła respirator. Wszystkie nas opowiadają i nas projektują. W tym
globalnym wołaniu o lepszą przyszłość uważna podróżniczka, koncentrująca się na
topografii w bardzo szczególny, emocjonalny sposób. „Pojutrze” to interesująca
fantazja o tym, czym jest metropolia w sensie mentalnym, i frapująca opowieść o
przyszłości z istotnym apendyksem – historią miasta pierwszego, początku
rozwoju ludzkiej zbiorowości. Książka stawia wiele mrocznych pytań
retorycznych. Sama jest pytaniem. Odpowiedzi nie uzyskamy, dopóki nie nastąpi
jutro. A po nim jeszcze coś, czego nie rozumiemy, czując się bezpieczniej razem
w wielkich miastach.
kupiłam! :)
OdpowiedzUsuń