Wydawca: Wydawnictwo
Literackie
Data wydania: 4 kwietnia 2018
Liczba stron: 144
Oprawa: twarda
Cena det.: 29,90 zł
Tytuł recenzji: Konfrontacje
Każdy, kto pomyśli o tej
książce jako o wyrazie zaskakującego w formie ekshibicjonizmu, powinien mieć na
uwadze, jak ważna jest to publikacja dla tych wszystkich ludzi, którzy nie
odważyli się do tej pory nawet na krok kontrolowanego leczenia uzależnienia,
nie mówiąc o całym cyklu terapeutycznym, o którym Katarzyna T. Nowak opowiada z
wyjątkową szczerością, odwagą i pewną bezkompromisowością. Nie widzę w „Roku na
odwyku” chęci komercyjnego zarobienia na własnym nieszczęściu i nie dostrzegam
też niestosowności bardzo osobistych zwierzeń. Widzę tu przede wszystkim rzecz, która bardzo wielu ludziom pomoże,
ośmieli ich w działaniach mających na celu walkę z prywatnymi demonami, ale
przede wszystkim książkę, która strukturalnie – za pomocą celowych powtórzeń,
charakterystycznej frazy i dzięki skupieniu na wydobyciu własnego dramatu
poprzez ujrzenie go w kontekście – oddaje specyfikę ludzkiego uzależnienia.
Jest mroczną kroniką najtrudniejszej z możliwych walk – walki z samym sobą. Bo
oswojenie nałogu w sobie to przede wszystkim jego zaakceptowanie, a to nigdy
nie odbywa się bez wielu prywatnych bitew. Wielu bitew przegranych. Nowak
doskonale dobrała podtytuł tej publikacji. To kronika powrotu do samej siebie.
Odnalezienia drogi do porozumienia z tym, czego nie dostrzegała. Do zawiązania
sojuszu z niespokojnymi emocjami. Do początku wygranej walki, choć jakiekolwiek
uzależnienie będzie tą walką wiecznie.
To
bardzo ważna książka, bo definiująca status społeczny kobiety uzależnionej.
Kogoś, komu wybacza się wpadanie w szpony nałogu dużo trudniej niż mężczyznom.
Kogoś, kto dużo częściej niż mężczyzna tkwi w bezradności i wstydzie oraz
tuszuje swą nieporadność. „Piją, biorą leki w ukryciu między
praniem a gotowaniem. Do czasu kiedy w domu wszystko lśni, a jedzenie jest na
stole, mało kto się orientuje. Spuchniętą, czerwoną twarz przysłaniają
makijażem”. Tak, Nowak wypowiada się za wszystkie te kobiety, którym z różnych
powodów trudno jest mówić o swej lekomanii czy alkoholizmie. Być może dotrze do
wielu z nich, które nigdy nie odważyłyby się powalczyć o siebie, zmagając się
ze społecznym odium, bo społeczeństwo nie tak łatwo akceptuje kobiece
zagubienie w groźnym nałogu. Autorka opowiada o różnego rodzaju wycofaniach
pacjentek oddziału odwykowego, o ich niezdolności do prawdziwej walki o siebie.
O jakimiś społecznym zakodowaniu tego, że pijana czy będąca pod wpływem leków
kobieta jest kimś gorszym niż mężczyzna znajdujący się w podobnej sytuacji.
Jest w tych zapiskach wiele goryczy wobec świata, który nie rozumie istoty
uzależnienia, ale ta gorycz – charakterystyczna nie tylko dla pozostawionej
samej ze swym nałogiem kobiety – przeradza się w specyficzną siłę do walki. W
ciekawość tego, co można osiągnąć i jak wygląda ten inny, wypracowany w sobie
lepszy świat. Świat, którego kontury widzi się wyraźnie. Bez butelki alkoholu
czy kuszącego szelestu blistra.
Katarzyna
T. Nowak tworzy coś na kształt pamiętnika przetrwania. Ma on swój
charakterystyczny rytm dostosowany do kolejnych przeżyć w zamkniętej
przestrzeni, do której trzeba się dostosować, aby sobie pomóc. Wszystkie
wrażenia, emocje i przeżycia są mocno spotęgowane poprzez miejsce, w którym
autorka się znajduje. Tam dociera do niej, że nie chodzi tylko o odzyskanie
jasności myślenia i pójście na kompromis ze skłonnościami do nadużyć. Tam
uświadamia sobie, że dużo trudniejszą konfrontacją niż ta z przydzielonym
terapeutą jest konfrontacja z własnymi emocjami. To emocje trzeba nazwać,
określić, uporządkować. Tylko w ten sposób odzyskuje się kontakt ze sobą.
Bolesne są to próby i naznaczone niepowodzeniami. Nowak opowiada o ludziach z
jej otoczenia, którym się z różnych powodów nie udało, musieli pożegnać się z
oddziałem i proponowaną przez niego opieką. Ona przetrwała i wytrwała.
Nawiązała kontakt nie tylko ze swym wnętrzem, ale także z towarzyszami niedoli,
którzy uświadomili jej, że cierpienie uzależnionego nie jest niczym unikatowym.
Nie powinno być gloryfikowane, lecz widziane w szerszym kontekście. Tych,
którzy mają wspólne problemy i wspólnie nakreślony cel – zerwać z nałogiem.
„Rok
na odwyku” to także odważna próba zmierzenia się z rodzinną przeszłością i
nakreślenia symptomów dysfunkcji, które wdzierały się między bliskich sobie
ludzi, uwierając ich i wywołując skłonność do różnego rodzaju ucieczek.
Katarzyna T. Nowak uciekała w leki i alkohol. Nie stanęła twarzą w twarz z
prawdziwym wizerunkiem rodziny. Coś idealizowała, coś traktowała wybiórczo.
Racjonalizowała. Minimalizowała. Jak w późniejszym podejściu do nałogu. Dziś
zaś do faktu, że ani nie jest w stanie pożegnać się z rodzinnymi bolączkami,
ani nie będzie mogła nigdy powiedzieć, że jest wolna od uzależnienia.
Ta
książka fenomenalnie opowiada o tym, jak nałóg stopniowo paraliżuje umysł i
zaburza percepcję, co jest najgroźniejsze, albowiem tendencja ucieczkowa od
świata z niewyraźnymi konturami odbywa się dodatkowo po omacku. Bez
sensu i bez celu – bo takie są wszystkie nałogi.
Sensowność i celowość trzeba nadać drodze żegnania się z nimi. Nowak opowiada o
tym, jak wzbraniała się przed kontaktem z rzeczami i emocjami w ich
rzeczywistych kształtach, ale także sugeruje kilka odpowiedzi na najważniejsze
z pytań – pytanie o to, od czego zależy udana terapia. „Rok na odwyku” jest
zatem książką wstrząsającą, z drugiej jednak strony obnażającą wiele ludzkich
słabości. Opowiadającą o sprawach, wobec których milkniemy, bo się wstydzimy. A
wśród milczenia, wstydu, zachowywania pozorów normalności i bezradności każdy
nałóg rozwija się wręcz doskonale.
Brawa za odwagę i
umiejętność opowiedzenia prostym językiem o tym, jak skomplikowane jest
poczucie celu i sensu życia rujnowanego na własne życzenie, wedle własnych
okrutnych zasad. To inteligentna opowieść o tym, jakie mamy zdolności do
autodestrukcji i jak wiele potrafimy wokół siebie i w sobie zbudować. Osobiste
wyznania skierowane do wszystkich, którzy nie mają odwagi zadać sobie choć
kilku pytań z tych, które padają na kartach tej przejmującej książki.
Moje Życie title="ośrodek terapii">www.moje-zycie.eu to doskonałem miejsce, w które pomoże Ci uporać się z każdym uzależnieniem. Warto dać szansę terapeutom, którzy naprawdę potrafią pomóc.
OdpowiedzUsuńW sumie nie znam tej pozycji, ale jeżeli dotyka problematyki uzależnień to na pewno jest bardzo ciekawa. Zresztą osoby które mają problem z uzależnieniem to należy jak najszybciej wysłać je do specjalistycznego ośrodka. Moim zdaniem bardzo dobrze sprawdza się pobyt w https://detoksfenix.pl/ gdyż potrafią się tam bardzo dobrze zatroszczyć o pacjenta.
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością takie stany są bardzo niebezpieczne i wydaje mi się, że również i pomoc psychologa może być bardzo ważna w tej kwestii. Właśnie dlatego ja również polecam każdemu poradnie psychologiczną https://psycholog-ms.pl/pomoc-psychologiczna/ gdzie na pewno znajdziemy pomoc i zrozumienie.
OdpowiedzUsuń