Wydawca: Mando/WAM
Data wydania: 6 czerwca 2018
Liczba stron: 320
Oprawa: twarda
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Pośród ludzi
Na kartach tej książki
pojawiają się wątpliwości, które wyraża Jan Kanty Pawluśkiewicz. Kompozytor
mówi o pewnej bezradności pojawiającej się wówczas, gdy chce się opisać życie
Piotra Skrzyneckiego oraz istotę jego relacji z ludźmi. Monika Wąs zdaje się podejmować
wyzwanie, stając w opozycji do tej tezy. Jej książka będzie wnikliwą analizą
przede wszystkim dorosłego życia Skrzyneckiego i będzie się starała wyjść
naprzeciw bezradności, gdy chciałoby się określić jakoś bardziej zasadniczo to,
jak twórca Piwnicy pod Baranami żył, funkcjonował na co dzień, mierzył się z
rzeczywistością i zjednywał sobie ludzi. Autorka spotkała się z podmiotem
swojej publikacji jako licealistka uczestnicząca w zajęciach teatru szkolnego
zainicjowanych i koordynowanych przez Piotra Skrzyneckiego. Latami przyglądała mu
się z charakterystycznej perspektywy, a po jego śmierci dojrzewała do decyzji,
by napisać pełną i rzetelną biografię. „Skrzynecki. Demiurg i wizjoner” to
książka wchodząca w dialog z „Piotrem” Joanny Olczak-Ronikier – nie tylko
dosłowny, gdy publikacja jest cytowana przez Wąs. Chodzi przede wszystkim o
poszerzenie tego, o czym w „Piotrze” mogliśmy przeczytać. Otrzymujemy
opowieść o świadomej drodze twórczej, twórczych poszukiwaniach, specyficznej
empatii i wrażliwości, ale przede wszystkim historię człowieka, któremu rodzinę
zastąpiły przyjaźnie, a wyjątkowa charyzma spowodowała, że otaczał się różnymi
ludźmi, z którymi chciał i Kraków, i cały świat uczynić radośniejszymi.
Autorka wykazuje się
wyjątkowymi taktem i empatią, nie tracąc jednocześnie reporterskiej czujności.
Zarówno trudny okres dzieciństwa, jak i czas choroby Piotra Skrzyneckiego
zaprezentowane są tutaj w półcieniach i celowych niedomówieniach. Monika Wąs
stara się przyjąć perspektywę badawczą zgodną ze światopoglądem opisywanego
człowieka. Nie podejmuje tematów mrocznych, bolesnych, trudnych. Nie opowiada o
tym, o czym sam Skrzynecki nie opowiadał. Sugeruje, że prawdę o nim odkryjemy w
tym, co zapamiętane, zasłyszane, widziane, zanotowane i pozostające w pamięci
na zawsze, albowiem Piotr Skrzynecki to żywa legenda i mimo ponad dwudziestu
lat mijających od jego śmierci wciąż jest to człowiek poruszający wyobraźnię,
inspirujący, zaskakująco tajemniczy i wyjątkowo oryginalny w tym, jaką
filozofię życia wyznawał w czasach systemowego reżimu, przewidywalności, szarości
i smutku.
Konstrukcyjnie książka
składa się z dziesięciu rozdziałów będących autorskimi rozwinięciami słów
Piotra Skrzyneckiego wydobytymi z różnych kontekstów, ale ogniskujących się
wokół czytelnej kwestii otwierającej kolejny rozdział. Monika Wąs przeanalizuje przede wszystkim drogę, jaką przeszedł
Skrzynecki od życia wagabundy nieznanego nikomu w Krakowie do czasu, w którym
miasto ofiarowało mu pewien honorowy tytuł. Opowie o kilku okresach życia twórcy, ale
skupi się na tych najbardziej intensywnie przez niego przeżywanych – siłą
rzeczy rozważania skoncentrują się wokół Piwnicy pod Baranami, ale także wokół
różnorodnych i bardzo silnych relacji z innymi ludźmi. Relacji, dzięki
którym znajomi i przyjaciele Skrzyneckiego rozumieli zagadkę jego bachtinowskiego
śmiechu, przejęli część jego niepoprawnego optymizmu; uczynili życie swoje oraz
swojego miasta lepszym, bardziej radosnym, przesyconym energią wydobytą z
intensywnych spotkań. Każda bowiem forma kontaktu ze Skrzyneckim była
intensywna i niosła coś ze sobą.
„Życie to trzeba umieć sobie
wyreżyserować” – to cytat z Pana Piotra, jak nazywa go autorka i jak nazywano
go w Krakowie. Monika Wąs przywołuje bliskich i znajomych Skrzyneckiego, by
opowiedzieli o tym, na ile jego codzienna egzystencja była teatrem jednego
aktora, a ile w tej rubaszności, otwartości i serdeczności było skrywanego
smutku, pewnej formy wyobcowania. Magia jego konferansjerki oraz działań
twórczych wyzwalających w ludziach, z którymi współpracował, chęć i potrzebę
zmiany życia, skonfrontowana jest z pewnym monolitem, jaki Piotr Skrzynecki
prezentował. Zmieniał ludzi i rzeczywistość wokół, ale sam zdawał się
ukształtowany, konkretny, zawsze pewny siebie i czasami w tej pewności
niebywale konsekwentny w działaniu. Im więcej dowiadujemy się o tym, jaki był,
z kim się trzymał, co komu radził i jak unikał sytuacji konfliktowych oraz
dramatycznych, tym mniej możemy się domyślać jego osobistych przeżyć. Żył pośród ludzi i w mieście, które zawsze
ogniskowało w sobie serdeczność, awangardowość, antysystemowość i specyficzną
demokrację. Pan Piotr w swych relacjach, osądach innych i poradach dawanych
znajomym zawsze był liberalny, tolerancyjny i właśnie demokratyczny. Tak jak
jego Piwnica pod Baranami, która wymagała, ale jednocześnie stała otworem przed
każdym, kto chciał podjąć wysiłek osobistej aktywności twórczej.
Skrzynecki na kartach tej
książki to człowiek o niezwykle rozwiniętych umiejętnościach prospołecznych, który
będąc doskonałym słuchaczem, tak naprawdę zawsze chronił swą prywatność i
niekoniecznie zwierzał się z tego, co naprawdę myśli. Jednocześnie prawdziwy
erudyta, wielbiciel Prousta i Montaigne’a, wycofany w głąb lektur i własnych
przemyśleń, nie zawsze tak ekstrawertyczny, za jakiego uchodził. Podoba mi się to, że Wąs przytacza różne,
czasami sprzeczne opinie o tym, jak Piotr Skrzynecki został zapamiętany w
różnych sytuacjach życiowych. Wchodził w naprawdę intensywne związki
emocjonalne z ludźmi, którzy go otaczali. Jednocześnie na największą bliskość z
nim zasłużyli nieliczni. Monika Wąs sugeruje, że warto zadać sobie pytanie
o to, co z materią życia robił twórca – kreował ją czy też mistyfikował.
Bezapelacyjnie był duszą towarzystwa. Prawdziwą duszą, nie kompanem od
kieliszka czy piwnicznych przyśpiewek. Widać pewną uważność w obserwacji innych
ludzi. Teraz to oni muszą się tą uważnością wykazać, przypominając Pana Piotra
w wielu jego codziennych odsłonach.
Podoba mi się też
zdystansowane portretowanie Skrzyneckiego w relacjach z ludźmi, bo to one go
definiowały i one opowiadały o tym, kim był naprawdę. Monika Wąs nie stawia
daleko idących tez, nie decyduje się na prywatne śledztwo, nie chce analizować
i podsuwać czytelnikom swoich sugestii. Ta biografia odwołuje się do innych
ludzi, bo to oni w interakcjach z Piotrem Skrzyneckim uczynili go takim, jakim
był dla Krakowa. „Skrzynecki. Demiurg i wizjoner” opowiada o mocy różnego
rodzaju tworzenia i kreatywnej wizyjności w czasach ograniczonych do ram określanych
przez władzę, uwarunkowania społeczne i te lokalne, typowo krakowskie. To nie tylko pasjonująca opowieść o
człowieku, który nie umiał żyć bez innych ludzi, lecz także ciekawa historia o Piwnicy
pod Baranami nabierającej kształtu, wartości i celu w służbie człowieka
uznającego, że w życiu miał szczęście do przyjaciół, poezji i alkoholu. A te
trzy składowe gotowe były stworzyć nie tylko niepowtarzalny charakter miejsca,
ale także jego filozofię przywiązywania do siebie. Monika Wąs śledzi
poczynania Piotra Skrzyneckiego, by odpowiedzieć na pytanie o to, kim był sam
dla siebie i co wspaniałego chciał podarować Krakowowi. Czym go zarazić, a co
zwyczajnie zeń wykrzesać. Tak jak z ludzi, którzy dzięki niemu byli uwodzeni. A
potem zmieniani. Tak by uśmiechać się do siebie. Bo to książka o uśmiechniętym
człowieku stawiającym na witalizm. Dynamicznie napisana narracja o kimś, kto
przez całe dorosłe życie starał się wyrwać z każdego dnia to, co najlepsze.
Potrafił zamknąć Lenina w klatce, tworzyć sztukę w nowohuckim błocie i kochać
każdą intensywną noc życia. Wyjątkowa opowieść o wyjątkowej osobowości. Warta
poznania.
Świetnie, że zrecenzowałem na swym blogu tę książkę. Piotr Skrzynecki to niewątpliwie monumentalna postać. Pozdrawiam nocna porą !
OdpowiedzUsuń