Pages

2018-08-03

„Psikus” Domenico Starnone


Wydawca: W.A.B.

Data wydania: 31 stycznia 2018

Liczba stron: 208

Przekład: Katarzyna Skórska

Oprawa: twarda

Cena det.: 36,99 zł

Tytuł recenzji: Konfrontacje z przeszłością

Domenico Starnone konsekwentnie portretuje relacje włoskiej rodziny w oszczędnej prozie domysłów i sugestii. Po niezbyt udanych „Sznurówkach”, trochę teatralnych, niezbyt sugestywnych w przekazywaniu żaru emocji bohaterów, otrzymujemy bardzo udane opowiadanie z intrygującym dodatkiem nadającym inne znaczenia temu, o czym wcześniej przeczytamy. Tym razem w centrum zainteresowania autora nie są kryzys małżeński i konflikt pokoleń. Tylko delikatnie zarysowane są niepokoje męczące neapolitańskie małżeństwo, któremu z boku, z oddalenia i z dystansem lat nieobecności przy nich przygląda się senior rodu – główny bohater „Psikusa”. Starnone skupia się na przypominaniu sobie tego, co minione, na analizie drogi życiowej i twórczej, ale także interesująco zestawia zderzenia z tym, co zapamiętane: z mieszkaniem mającym dziś inny kształt i z miastem, które w gruncie rzeczy niewiele się zmieniło, ale było punktem wyjścia ucieczki, poszukiwania nowego życia, nowych środków wyrazu kumulowanych przez bohatera emocji.

Daniele pracuje nad cyklem ilustracji do „The Jolly Corner” Henry’ego Jamesa – opowiadania, którego interpretacja odegra w „Psikusie” dużą rolę. Ponadsiedemdziesięcioletni mężczyzna odnajduje zaskakujące paralele między bohaterem ilustrowanego opowiadania a swoim statusem. Zniedołężniałego dziadka, któremu jednak powierza się opiekę nad rezolutnym czterolatkiem. Człowieka, który przybywa w rodzinne strony, by ujrzeć swój cień. Tak jak bohater Jamesa, ale gra literacka jest tu dużo ciekawsza, albowiem naśladując dziadka, jego wnuk Mario kopiuje ów cień będący duchem. Cała dość dynamiczna i momentami bardzo zabawna historia kilkudniowej opieki Danielego nad Mariem w zasadzie jest zasłoną dymną. Ale i tak bez problemu odczytamy, że to bardzo ciekawa narracja o mierzeniu się ze sobą i swymi możliwościami wówczas, kiedy właściwie wszystko zostało już zrobione, powiedziane i przeżyte. Pozostały jednak rysunki. Enigmatyczny obraz chłopca z nożem i duchy Jamesa, które wdzierają się do świadomości Danielego w zaskakujący sposób podczas dość oryginalnej konfrontacji.

Mario jest wyzwaniem. Żywiołowy czterolatek od pierwszej sceny staje się kontestatorem, gdy wytyka dziadkowi wadę jego rysunków. Daniele nie jest przyzwyczajony do tego, by ktoś krytykował jego twórczość, ale mimo wszystko poddaje się krytyce, pracując na zlecenie. Mario wyrażeniem zdania o tym, co dziadek narysował, rozpoczyna jednak zupełnie inną konfrontację. Taką, w której mierzenie się ze wspomnieniami i analiza swego stanu emocjonalnego będą Danielemu sprawiać dużo trudności. I te trudności będą bardzo specyficzne.

Mario jest „ekspansją żywiołowości”, niesie w sobie zmienność, ale też intensywność przeżywania życia. Niezwykle samodzielny i zaradny żyje mimo wszystko w domu wiecznych nakazów i ustaleń. Jest owocem związku przeżywającego kryzys. Dzieckiem w gruncie rzeczy bardzo samotnym i jednocześnie przekonanym o swojej wyjątkowości. Daniele rozmyśla o swej robotniczej rodzinie, codziennym znoju pracy, krewkości ojca i o tym, jak bardzo chciał uciec od wulgarnego, intensywnego, prostackiego często sposobu odbierania rzeczywistości i reagowania na jej bodźce. W drugim pokoleniu rodzina Danielego to już naukowcy, ludzie światli i wykształceni. Jednak ostentacyjnie zwróceni przeciw środowisku, z którego wydobył się Daniele, o czym świadczą relacje z sąsiadami komplikowane poczynaniami Maria. Córka traktuje ojca jako duże dziecko. Ordynuje i wymaga. Zanim pozostawi z nim wnuka, musi mieć pewność, że wspólnie będą kontynuować model życia, którego ramy bardzo konkretnie nakreśliła. Daleko temu życiu do prymitywizmu i zepsucia, ale funkcjonowanie w zmienionym mieszkaniu należącym wcześniej do Danielego trudne będzie do zrealizowania. Trudne do pojęcia dla samego bohatera. A nowych interpretacji i zdziwień dostarczy właśnie Mario.

Dziecko skonfrontowane zostanie z człowiekiem, który latami nauczył się tłumić emocje. Nadzwyczaj łatwo przyjął do wiadomości zdrady żony. Coś, z czego ewentualnością nie jest gotów dać sobie radę jego teść. Daniele wypracował swój własny rytm życia w określonych przestrzeniach, które są dla niego oswojone. Tymczasem obcość bohatera zaznaczana jest nie tylko przez to, że jego mieszkanie zmieniło kształt. Chodzi o sposób odbierania rzeczywistości przez malca stającego się specyficznym przewodnikiem. Kogoś, nad kim trzeba się pochylić i kim opiekować, ale jednocześnie kogoś, kto może zrobić psikusa i zmienić bieg wydarzeń na taki, nad którym Daniele nie jest w stanie już panować.

Starnone opowiada o Neapolu, kreśląc socjologiczny zarys miasta. Pisze o kimś, kto wrócił do rodzinnej Itaki, ale tak jak Odyseusz nie został tam rozpoznany. To, kim jest teraz, zawdzięcza sobie, własnej determinacji i gotowości do tego, by sztuka przejęła mówienie o jego emocjach, do których czasem nie ma dostępu. Tymczasem trafia w bliskie sąsiedztwo córki, która przecież nie odwiedzała go w trudnych chwilach, gdy był w szpitalu, żyła i funkcjonowała zawsze obok. A teraz oczekuje zaangażowania w jej życie. Skupienia na najbardziej żywotnym jego elemencie. Mario będzie dla Danielego kimś, dzięki komu ujrzy on na nowo relacje stworzone przed laty, ale bardzo zaniedbane. „Psikus” będzie zatem historią konfrontacji oczekiwań i rzeczywistości. W niej najmocniej osadzony jest czterolatek. On podpowie, jak się jej naprawdę przyglądać. A potem wraz z dziadkiem narysuje ducha. I nie będzie można mieć już wątpliwości co do tego, z czym przyszło się zmierzyć wiekowemu Danielemu.

Świetna miniatura, bez zbędnych słów, oszczędna we frazie i bardzo przejmująca. Domenico Starnone udowadnia po nietrafionych nieco „Sznurówkach”, że opowiadać o więzach rodzinnych można doskonale przede wszystkim wówczas, gdy to opowiadanie skryje się w półsłowach oraz mrocznych niedopowiedzeniach. Przyjemne zaskoczenie po lekturze poprzedniej książki. Tym bardziej przyjemne, że obfitujące w inne rodzaje zdumień, niż zapowiada to opis wydawniczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz