Wydawca: Czarne
Data wydania: 26 września 2018
Liczba stron: 280
Oprawa: twarda
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Rajskie absurdy
Razem zawsze raźniej. I
można zrobić dużo więcej niż w pojedynkę. Maria Hawranek i Szymon Opryszek
wybrali się do Urugwaju, aby zapalić dżointa, a na miejscu okazało się, że
można przy okazji zrobić w tym miejscu wiele ciekawych reportaży. Przyznam, że „Wyhoduj
sobie wolność” – ze świetnie dobranym tytułem, biorąc pod uwagę wydźwięk
całości! – to jedna z nielicznych książek reporterskich, która w niektórych momentach bawiła mnie prawie do łez. Nie chodzi tylko o to, jak dobierają sobie tematy ci reporterzy. Młodzi
reporterzy, porównujący przestrzeń do gabinetu Dumbledore’a i zadający czasem
dość naiwne, ale ważne pytania. Chodzi o ich nonszalancję połączoną z dużą
wnikliwością. Oboje widzą, że tematy do opowieści leżą na ulicy, czasem po niej
chodzą. Dzięki temu Hawranek i Opryszek potrafią zrobić świetny reportaż z
impresji na plaży i tak prowadzić rozmowę z byłym prezydentem Urugwaju, że nie
tylko wydobędą z niej błyskotliwe bon moty, ale także pokażą, iż panoszący się
w tej publikacji duch Joségo Mujiki to dowód na to, że na właściwym miejscu w
swoim czasie znalazł się absolutnie właściwy człowiek – skromny, nowoczesny,
prospołeczny i niebywale charyzmatyczny. Nawet jeśli autorzy nie wyjaśniają
zasadniczo tego, dlaczego na tak niewielu kilometrach kwadratowych gdzieś na
południu Ameryki Łacińskiej zogniskowało się tyle dziwactw, pozytywnych
absurdów, tyle ludzkiej serdeczności i poczucia bycia wyjątkową wspólnotą, umieją
naprawdę przyciągnąć uwagę. Sposobem, w jaki opowiadają Urugwaj, ale przede
wszystkim umiejętnościami wydobywania z rozmówców tego, co nietuzinkowe, i
tego, co niejednoznacznie definiuje ten mały, lecz niezwykły kraj.
Gdyby Urugwaju nie było,
należałoby go wymyślić. Funkcjonuje jako pewna fantazja o swobodzie życia, w
którym szacunek do drugiego człowieka, egalitaryzm i poczucie tworzenia
dynamicznej społeczności to naczelne zasady wspólnoty, jakiej wielu może
zazdrościć. W jednym z reportaży pojawia się dziesięć prostych zasad
postępowania i myślenia, które być może stworzyły Urugwaj takim, jaki jest
dzisiaj, ale w gruncie rzeczy to kraj bardziej zagadek niż jasno formułowanych
tez. Hawranek i Opryszek przyglądają się
krajowi zdumiewających absurdów i republice wolności. Ukazują to, co dla
Urugwaju charakterystyczne, ale pochylają się z uwagą także nad uniwersalnymi
potrzebami ludzkimi, do których spełnienia potrzeba czasem tak niewiele i tak
niewyobrażalnie dużo. „Wyhoduj sobie wolność” to kalejdoskopowa opowieść.
Tematyczna i formalna. Są teksty napisane z dużym zaangażowaniem i osadzone w
szerszych kontekstach. Są też takie sprawiające wrażenie pisanych na kolanie.
Może na tej pięknej urugwajskiej plaży, o której już wspomniałem. A może między
jednym a drugim dżointem zapijanym wszechobecną yerba mate.
Urugwajczycy cenią sobie
wszelką wolność. Zapominają jednak o tolerancji, kiedy mają do czynienia z
wolnością wyznania religijnego. Jedzą mnóstwo wołowiny, ale nie skacze im
cholesterol. Codzienne zakupy są dla nich bardzo drogie, a jednocześnie każde
dziecko ma darmowy laptop od państwa. Małżeństwa jednopłciowe mogą funkcjonować
w szczęśliwych związkach i adoptować dzieci, a obok nich pojawiają się
pęknięcia i rysy na tych heteroseksualnych związkach, w których mężczyzna tak
często ma ochotę znaleźć ukojenie w ramionach prostytutki. Urugwaj jest
niejednoznaczny i dziwny. Legalizuje marihuanę, ale jednocześnie terroryzuje
palaczy tytoniu. Wielbi futbol ze swymi światowymi gwiazdami, lecz na co dzień
nie gra kolektywnie, budując raczej świat indywidualności i życia gdzieś do
wewnątrz. Autorzy pokazują, że nie ma
jednej definicji Urugwaju. Starają się prześledzić, w jaki sposób kraj, w
którym liczni więźniowie opozycyjni zaznawali przerażających form opresji, stał
się miejscem, w którym wszystkie poglądy, idee i przekonania traktowane są z
szacunkiem. Pod warunkiem że nie miesza się do tego wszystkiego boga. A
przedsiębiorczość może się rozwijać choćby na śmietnikach. W Urugwaju wszystko
jest możliwe. To sztuka opowiedzieć o tym kraju w taki sposób, by dał się pojąć
i zaakceptować.
Maria Hawranek i Szymon
Opryszek przyjmują taktykę uważnych obserwatorów, ale także chcą być dla
miejscowych takimi swojakami, z którymi można wypić mate, można ich poczęstować
hodowanym na domowym dachu zielem i można opowiedzieć naprawdę wszystko, choć
czasami te opowieści są groteskowe, tragikomiczne, może nawet zbyt intymne, by
dzielić się nimi ze światem. Ale jest też bardzo zabawnie – jak w reportażu
opowiadającym o tym, że nie wyszedł Urugwajczykom komercyjny biznes podczas
pobytu w tym kraju Jana Pawła II. Autorzy pokazują, jak społeczność
portretowanego kraju stara się i czasami ponosi porażki. Tak jest z historią
syryjskich uchodźców. I z mroczną stroną zalegalizowanej prostytucji, która
wcale nie jest żadnym dochodowym biznesem. „Wyhoduj sobie wolność” to wielogłosowa opowieść o narodzie zdecydowanym
na to, by zawsze mówić to, co się myśli, i zawsze działać tak, by nie
ograniczać sobie horyzontów. A przecież to maleńki kraj tak wielu zaskakujących
różnorodności. Można rzec, że raj na ziemi, gdyby nie przejmujący reportaż
historyczny o tym, jak działała urugwajska dyktatura.
Czy jest to zatem skrawek
lądu i specyficzna republika, która przetrwa dłużej i być może przekaże swoje
liberalne idee sąsiadującym z nią krajom? Podoba
mi się to, jak autorzy punktują, ile trzeba było wysiłku, a ile dobrej woli, by
wytworzyć bezpieczne status quo i z taką intensywnością postawić na równość
oraz wolność. Urugwaj to swoiste preludium do życia bez opresji, którym
będzie się można rozkoszować w przyszłości. Ale też kuriozum na mapie świata,
gdzie komplikują się problemy i dylematy uznawane przez inne kraje za niewarte
publicznej dyskusji. „Wyhoduj sobie wolność” to frapująca historia miejsca,
które wypracowało sobie niezależność, ale wciąż poszukuje swojej prawdziwej
tożsamości. Działa jednak w oparciu o fundamentalne prawo do poszanowania
wolności ludzkiej. Urugwajczycy są wolni, ale czy do końca szczęśliwi? To
dobrze, że po lekturze tej książki nie można dojść do jednoznacznych wniosków,
choć niewątpliwie niejednego można zazdrościć. Pytaniem zasadniczym jest
pytanie o to, jak uformować taki naród i takie społeczeństwo, a także co trzeba
umieć poświęcić, by wypracować tak niezwykle liberalną przestrzeń publiczną. A
w niej sporo gorzkich absurdów, z których Urugwajczycy na szczęście potrafią
się śmiać.
Myślę, że sięgnę po książkę, pozdrawiam imiennika :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie !
OdpowiedzUsuńThere are some interesting time limits in this article however I don’t know if I see all of them middle to heart. There is some validity however I will take maintain opinion till I look into it further. Good article , thanks and we would like extra! Added to FeedBurner as nicely play casino
OdpowiedzUsuń