Wydawca: Biblioteka
Słów
Data wydania: 20 grudnia 2018
Liczba stron: 344
Przekład: Elżbieta Ćirlić
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 28 zł
Tytuł recenzji: Wojna, los i pamiętanie
Przyznam, że ta powieść od
samego początku przykuwa uwagę, bo bardzo interesujący jest szkielet, na jakim
się osadza. Coś nietuzinkowego zaczyna obiecywać wyjątkową strukturę książki.
Ten pomysł – obustronne celowanie w siebie kobiety i mężczyzny opowiadającego
swoje życie – zbudowałby bardzo oryginalną powieść. Tylko wówczas, gdy byłaby
krótsza. Bo „Celownik” – narracja w
dużej mierze o perspektywie opisu i opowiadania – gubi gdzieś napięcie początku,
rozmywa się. Dygresyjność staje się męcząca, a w końcu trąci egzaltacją w
słabym stylu. Wątków w opowieści snajpera jest za dużo. Rozpada się nadzieja na
to, że będzie to historia ostra jak brzytwa, bo przecież nadbudowana na stanie
oczekiwania i napięcia, który w żadnym wypadku nie może trwać długo.
Oczywiste jest, że to tylko figura stylistyczna i uznawanie długości wywodu w
odniesieniu do niej to jak patrzenie na historię Minevskiego bez dostrzeżenia
jej symboliki. Doceniam to, jak wiele i jak dosadnie chce opowiedzieć narrator.
Obawiam się tylko, że – abstrahując już od celowania do siebie – nie opowiada
on o konfliktach bałkańskich ani goryczy życia, w którym trzeba rozróżnić
wyobrażenie od wspomnienia, niczego naprawdę zapadającego w pamięć, niczego też
nowego, choć „Celownik” to powieść dramatyczna i stawiająca pytania retoryczne,
na które nadal – ani na Bałkanach, ani w Europie – nikt nie znalazł
satysfakcjonujących odpowiedzi. Trywializując, można rzec, że jest to historia
pisarza, dla którego napisanie książki to za mało, w związku z tym musiał
wybrać front i wykonując snajperskie obowiązki, opowiada o pisaniu i życiu na
krawędzi.
Ale Blaže Minevski nie
zasługuje na taką opowieść o jego książce. Nie
sposób nie zauważyć, że jest to przede wszystkim interesująca narracja
autotematyczna. Myląca tropy i zaskakująco trafna, kiedy obrazuje role oraz
funkcje literatury, umiejętność doboru słów i świadomość, dla kogo się je
dobiera. Macedoński pisarz zwraca uwagę na te aspekty literatury, które
czynią ją utylitarną, nie odzierając jednak z estetycznych walorów. Przyjrzymy
się bowiem temu, jak kształtowała się droga twórcza rozgoryczonego snajpera,
ale ujrzymy ją na dwa sposoby: docieranie do istoty literatury poprzez emocje i
wzruszenie (sentymentalne wspomnienia lekcji literatury z nauczycielką, która
wpłynie na życie bohatera), a także analityczna rozprawa o strukturze takiej
książki, która powinna wstrząsnąć czytelnikiem (amerykańskie studia kreatywnego
pisania). Podobnie jak sytuacja wyjścia, która niejako wtłacza odbiorcę w
klincz emocjonalny, nie dając mu złapać tchu. A potem jednak proponując
historię zbyt wielu wątków i nieuzasadnionej achronologiczności.
Bohater Minevskiego zwraca
się do swojej przeciwniczki jak do pięknej czarodziejki z legendy o miłości.
Zestawienie dramatyzmu oraz bezkompromisowości wycelowanych do siebie luf
zderza się z liryzmem opowieści tego, kto tak naprawdę został doprowadzony do
sytuacji, w której musi do kogoś celować. A stał się snajperem na bardzo
niejednoznacznej drodze. Drodze, na której pojawiają się gorycz, rozczarowania,
bolesne wyrzuty sumienia, a potem nihilizm. Pięknie brzmiące fragmenty o tym, skąd się wydobył i kim się stał,
łączą się z dosyć trywialnymi refleksjami dotyczącymi konfliktów na Półwyspie
Bałkańskim, w miejscu niemożliwości życia innego niż w wojennym napięciu.
Podkreślają to słowa przełożonego snajpera, który mówi: „Bez wojny nie możemy
żyć razem: poza nią wszystko nas różni”. Minevski nie wychodzi poza symboliczne
sugerowanie i pokazywanie jedynie, skąd wydobywa się ludzka nienawiść i do
czego prowadzi. „Zabij i potem zapomnij”. To krótki komunikat powtarzany na
froncie, ale także mantra, by zaakceptować okrucieństwo. Czy tu portretowane
tylko z macedońskiego punktu widzenia? Przyznam, że więcej na temat złożoności
konfliktu, który w „Celowniku” jest tłem opowiadania o trudnym określaniu
swojej tożsamości, opowiedział mi w swoich książkach Miljenko Jergović, z pochodzenia Chorwat.
Minevski jest mroczny, zgrabnie tutaj łącząc elementy tragizmu i liryzmu,
jednak „Celownik” nie uderza we mnie tak jak inne opowieści o tym półwyspie
przepełnionym fatalizmem i zbiorową amnezją w przypadku zbrodni.
Na pewno warta uwagi jest ta
najbardziej intymna sfera zwierzeń czynionych w tym zdecydowanie za długim
monologu. Bohater konfrontuje się ze śmiercią w bardzo prywatnym wymiarze. Musi
zmierzyć się z odejściem dwóch bliskich mu kobiet i coraz mocniej uzmysławia
sobie, jak bezkompromisowa jest śmierć, która później go osaczy. Bo przecież w
przedstawionej sytuacji musi zdecydować: będzie tym, który odda strzał, albo
tym, który od niego umrze. Tak czy owak będzie uczestniczył w śmierci. I ten
mroczny dualizm Minevski dość ciekawie rozwija, kiedy analizuje sytuację domową
bohatera, skomplikowane relacje z najbliższymi oraz to, że sielanka jego życia
w okresie dorastania stała się w pewnym momencie bolesną konfrontacją z tym, że
ludzie i sytuacje odchodzą. A potem przychodzi udział w wojnie, która jest już
pasmem bezsensownych utrat i niezawinionych śmierci. „Celownik” opowiada o fasadowym
bohaterstwie, bo to książka antywojenna, ale lepiej wybrzmiewa jako powieść
inicjacyjna. Do pewnego momentu. Blaže Minevski chce opowiedzieć o tym, jak
nazwać i określić swój krótki czas na ziemi. Chce ten czas opowiedzieć cały,
jednak oferuje mimo wszystko prozę przesytu. I pewnego rodzaju
hermetyczności, bo ta opowieść to taki samograj narratora, do którego
niekoniecznie dopuszczany jest czytelnik ze swoją wyobraźnią.
„Celownik” zatem
rozczarowuje. Myślę, że to kolejny przykład przyzwoitej książki odnajdującej
dobrą koniunkturę i ukazującej się w dobrym czasie, w związku z tym z pewnych
zrozumiałych, choć może nie do końca literackich powodów otrzymującej miano
arcydzieła. Minevski niczego takiego nie stworzył. Starał się oddać lokalny
koloryt dramatów egzystencjalnych, ale także wstrząsnąć światem, a w dużej
mierze piszącymi o tym świecie. Wyszła powieść zbyt wielu tropów, chwilami
manipulująca czytelnikiem, odwołująca się do znanych i opisywanych już dramatów
i dylematów, które nie zyskują tutaj zasadniczo jakiegoś oryginalnego rysu.
Może „Celownik” miał być powieścią przesytu i bezradności. Może nie odczułem,
że opowiada o rzeczach fundamentalnych w dobrze dobranym kostiumie teatru
cieni. A może po prostu Minevski zmusił narratora do obsesyjnej koncentracji na
wspominaniu, a nie kreowaniu twórczej opowieści. Bo odnalezienie właściwej
proporcji między opowiadaniem o sprawach intymnych i dramatach tego świata wymaga
brakującej tu być może umiejętności.
Tytuł zapisuję . Pozdrawiam imiennika :)
OdpowiedzUsuń