Pages

2020-02-18

„Kobieta ze szkła” Caroline Lea


Wydawca: Wydawnictwo Literackie

Data wydania: 12 lutego 2020

Liczba stron: 406

Przekład: Łukasz Małecki

Oprawa: twarda

Cena det.: 44,90 zł

Tytuł recenzji: Chłód i skryte emocje

Caroline Lea po prostu mnie uwiodła. Kiedy czyta się dużo książek, w bardzo wyjątkowych okolicznościach można pozwolić sobie na proste wzruszenia, wielką fascynację. Czytałem „Kobietę ze szkła”, jakby czytała książkę jej bohaterka w XVII wieku – zachłannie i z porzuceniem jakichkolwiek kryteriów oceniania, klasyfikowania, porządkowania. To dziwne i niesamowite poczuć literaturę w taki prosty, a jednocześnie tak intensywny sposób. Lea ma do opowiedzenia niesamowitą historię. Wieloznaczną, symboliczną, pełną jednocześnie okrucieństwa i czułości. To niebywałe, że taki temat jak miłość można potraktować z takim zaangażowaniem i oryginalnością. Kiedy myśli się o tym, że autorka we właściwy sposób zdefiniowała już ramy uczucia w swojej powieści, odkrywamy jej prawdziwe oblicze. Dwie uzupełniające się narracje tworzą mroczną baśń, w której nie będzie szczęśliwych zakończeń. Lea sugestywnie portretuje także siedemnastowieczną Islandię. Jest absolutnie doskonała w tym, jak oddaje bezkompromisowość i okrucieństwo wyspy, nie pozbawiając jej tej wyjątkowej formy piękna. Ale w centrum zainteresowania autorki znajduje się człowiek funkcjonujący w surowych warunkach atmosferycznych. Z ciałem pełnym blizn. Z zaciętym wyrazem twarzy. Z oczyma, w których kryje się groźna pustka. I z gorącym sercem wewnątrz wciąż wyziębionego ciała.

„Kobieta ze szkła” opowiada o tym, w jak niesamowitej bliskości mogą się znaleźć miłość i śmierć. Lea portretuje kontrasty, opisując zimną Islandię czy relacje międzyludzkie. Także te w małej społeczności, która na kartach tej powieści najpierw obserwuje ze strachem, potem wydaje sądy, a ostatecznie jest gotowa zniszczyć kogoś, kto nie pasuje, nosi w sobie zbyt wiele tajemnic, jest trudny do zrozumienia, nie myśli i nie działa stadnie. Krajobraz siedemnastowiecznego Stykkishólmur jest areną pełnych emocji zdarzeń. Najpierw zbliżamy się do portretowanej okolicy z lękiem i niepewnością, by przejść w inny sposób odbierania świata przedstawionego. To specyficzna fascynacja, bo Lea ma do opowiedzenia nietuzinkową historię. Opowiada o silnych ludziach. Zamkniętych w sobie, naznaczonych cierpieniem, pozornie bliskich, ale jednocześnie znajdujących się w skomplikowanej relacji, której istotę odkrywać będziemy stopniowo. „Kobieta ze szkła” to powieść, która z portretowanej relacji wydobywa śmiałe tezy o istocie przemocy. O tym, że aby przetrwać w surowych islandzkich warunkach, trzeba iść z samym sobą na kompromisy. Ukrywać się – niczym zimowy ocean pod lodem – ze swoimi prawdziwymi uczuciami. Przyglądać się otoczeniu z czujnością i uwagą. Być centrum dla samego siebie, ale mieć też świadomość, że jest się jedynie drobnym elementem dzikiej natury. To ona uczy życiowych kompromisów. Ona uczy kochać, ale też nienawidzić. Okazywać bliskość, lecz również bać się. Lea przedstawi kilka oblicz ludzkiego strachu. Także strachu przed samym sobą. Obezwładniającego jak mróz i śnieg na Islandii.

Rósa jest gotowa na życiowy kompromis. Wie, że nie ma wyboru, scenariusz jej życia dyktują okoliczności i to, co zwyczajnie należy zrobić. Po śmierci ojca pastora chce zapewnić matce godne życie. Aby takie było, bohaterka decyduje się na związek z rolnikiem i rybakiem, opiekunem społeczności dalekiego Stykkishólmur, do którego wędrówka po islandzkich bezdrożach opisana jest tak sugestywnie, że stanowi jeden z najlepszych fragmentów książki. Jón jest charyzmatyczny, ale także tajemniczy, wydaje się srogi, wzbudza w swojej społeczności dużo niechęci, lecz przede wszystkim strach. Rósa przybywa do pustego domu, który zaczyna być dla niej więzieniem. Małżonek z różnych powodów nie chce, by zbliżała się do ludzi z osady. Ci natomiast wciąż wspominają poprzednią żonę Jóna. Ta nowa nie będzie mieć świadomości tego, jak bardzo jej los zespoli się z losem Anny. Nie będzie mieć pojęcia o tym, co naprawdę ukrywa przed nią mąż. Ale dowie się, jaki jest naprawdę. Ich związek zostanie wystawiony na próbę. Lea nie będzie oszczędzać żadnego z bohaterów. Także tych, którzy znajdą się w najbliższym otoczeniu pary. Wejdą w specyficzne relacje, które naznaczone będą formami podległości. A w tym wszystkim znajdzie się miejsce na prawdziwą miłość. Tylko czym ona będzie?

„Kobieta ze szkła” z dbałością o siedemnastowieczne realia portretuje islandzkie społeczeństwo już bardzo mocno zakorzenione w chrześcijańskich dogmatach, ale wciąż niegotowe na to, by pożegnać się z pogańskim systemem wierzeń, zapomnieć o runicznych symbolach czy fascynacji sagami. Rósa ma być przykładną islandzką żoną – uległą, posłuszną i gotową całe swoje życie podporządkować mężowi. Sprawy obyczajowe są coraz mocniej regulowane przez religijne wytyczne. Rósa musi pokornie znosić swój los. Być cieniem mężczyzny, którego dom kryje przed nią potworne tajemnice. Ale bohaterka tej powieści nie będzie w żaden sposób bliska stereotypowi czy uogólnieniu. Caroline Lea opowie swoją zimną i mroczną baśń w taki sposób, że para bohaterów pierwszoplanowych będzie dla nas do samego końca zagadką. Fascynujące jest śledzenie tej trudnej relacji, w której nie ma miejsca na prawdziwą bliskość, a jednak tworzy się jakaś silna więź. Wszystko w nieprzyjaznym otoczeniu, którego nie widzimy w jego pięknie i niepowtarzalności, lecz jako przestrzeń dodatkowej opresji. Opresyjne jest u Lei angażowanie się emocjonalne, ale także z opresją związane jest zacieranie śladów po trudnej przeszłości. Całość to niezwykle sugestywna sceneria fatalnych zbiegów okoliczności. Ale jest to też książka obrazująca ludzkie zdeterminowanie. Jego siły nie wyznaczają już różnice płci. Siedemnastowieczna Islandia dąży do ustanowienia i przestrzegania prostych podziałów. Poza nimi czają się banicja i prawdopodobieństwo śmierci.

Im bardziej enigmatyczne wydają się portretowane relacje, tym większa jest ich intensywność. Lea opowiada o prostych, a jednocześnie niesamowicie silnych tęsknotach ludzi, którzy nigdy nie mogą do końca wyrazić siebie. Wszystko skoncentrowane wokół trudnych warunków dyktujących uproszczenia i kategoryzowanie ludzkich zachowań. Islandia jest miejscem, gdzie ludzie żyją samotnie – w jakiejkolwiek gromadzie by się znajdowali. Każdy zdaje się człowiekiem z lodu i szkła. Musi pożegnać się z ciepłem własnego serca i walczyć bezkompromisowo o przetrwanie. Także o swój status w grupie. Islandia to wciąż tajemnicze, nieprzyjazne człowiekowi bezdroża. To miejsce, w którym prawa ustala się na specyficznych warunkach, a ich przestrzeganie jest gwarantem przetrwania. Ale Islandia to również surowość czasu i przestrzeni. W niej uwięzione są przerażające tajemnice, lecz przede wszystkim ludzkie wyobcowanie. Dlatego ta książka jest jednocześnie zimna i pełna żaru. Opowiada o ludziach, którzy tęsknią za życiowym spełnieniem. O kraju, w którym spełniają się tylko najprostsze marzenia. I gdzie nie ma miejsca na prawdziwą miłość, więc trzeba o nią bezkompromisowo walczyć. Naprawdę poruszająca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz