Pages

2021-01-15

„Stos” Greta Drawska

 

Wydawca: Znak

Data wydania: 27 stycznia 2021

Liczba stron: 368

Oprawa: miękka

Cena det.: 39,99 zł

Tytuł recenzji: Zimna zemsta

Ta książka usatysfakcjonuje przede wszystkim tych, którzy od lat czekają w Polsce na prawdziwą mroźną zimę. W drugiej odsłonie kryminalnych perypetii prokuratorki Wandy Just i podkomisarza Piotra Derenia autorka pokaże nowe, mroczne znaczenie słowa „śnieg” i umiejscowi swą przerażającą historię w mroźnych dekoracjach. Chłód nabierze tu odpowiedniej symboliki, a okryte zimową szatą znanej już z pierwszej części pejzaże regionu w zachodniopomorskim staną się świetnym tłem opowieści o kobiecej krzywdzie oraz zemście. Narzekających, że w „Rytuale” Greta Drawska umieściła za mało makabrycznych zdarzeń, „Stos” pozytywnie zaskoczy, bo w nowej książce nie skończy się na jednym trupie. Zawsze druga powieść cyklu jest najlepszym testem, czy danemu autorowi wychodzi seria, czy też najlepsza była pierwsza książka. „Stos” proponuje nietuzinkową intrygę kryminalną z bardzo wyraźnym feministycznym wydźwiękiem i jest to bardzo dobra rzecz. Biorąc pod uwagę rozmach wyobraźni autorki i to, jak mocno wybrzmi ta książka także społecznie, skłaniam się do stwierdzenia, że jest jeszcze lepsza niż „Rytuał”. Przeraża w taki sposób, że dosłowny i symboliczny mróz przenika nas na wskroś. A wszystko znowu połączone z ważną historią sprzed wieków, która umożliwi zrozumienie skomplikowanej intrygi i zbliży do psychopatycznego mordercy. Kogoś, kto doskonale planuje i szaleńczo konsekwentnie realizuje swoje plany. Kogoś, kto doskonale wie, że za grzechy przeszłości trzeba zapłacić. A kara będzie wyjątkowo surowa.

Sylwetka Wandy Just oraz opowieść o jej przeszłości są tu bardzo dobrze przedstawione. Drawska odsłania kolejne karty i wyjaśnia niedopowiedzenia z „Rytuału”, ale robi to w taki sposób, że nawet nie znając pierwszej części, czytelnik bez problemu odnajdzie się w lekturze i zbliży do postaci prokuratorki. Nakreślone w poprzedniej książce mroczne sygnały sugerujące, że kobieta porzuciła rodzinne strony z powodu jakiejś traumy, zostają uwiarygodnione konkretnymi retrospekcjami. Wanda Just dodatkowo skonfrontuje się z siostrą, z którą nie rozmawiała od ponad dekady, a także z rodzinnym domem, którego próg będzie musiała przekroczyć. Greta Drawska w taki sposób opowiada o życiu swojej bohaterki, że pozostawia nadal kilka znaków zapytania dotyczących jej życiorysu. Jednocześnie uprawdopodabnia jej działania – dużo lepiej rozumiemy, dlaczego Just wiedzie samotnicze i przepełnione obowiązkami zawodowymi życie w miejscowości, do której tak naprawdę nigdy nie chciała wracać. To także kobieta, która z różnych powodów uznaje, że życie przecieka jej przez palce. Kiedy pozwoli sobie na danie pierwszeństwa swoim emocjom oraz pragnieniom, zostanie zmanipulowana. Co doprowadzi nas do naprawdę spektakularnego finału „Stosu”.

Na zamarzniętym jeziorze zostają znalezione zwłoki kobiety. Ma odcięte stopy, a na ustach mosiężną kłódkę. Podobnie jak w „Rytuale” jest to postać znana miejscowym, rozpoznawalna, z czytelną sytuacją rodzinną i statusem w małej miejscowości. Tym razem jednak intryga nie będzie związana z tym, w jaki sposób społeczność ocenia i określa, kim jesteśmy lub kim być powinniśmy. Drawska zdaje sobie sprawę z tego, że ten potencjał na ciekawą powieść został już wykorzystany. Prowincjonalny Czaplinek wraz ze swoimi okolicami stanie się niepokojącą scenerią kolejnych zabójstw, a mieszkańcy tym razem zostaną połączeni strachem i niepewnością. Nic bowiem nie pozwala śledztwu ruszyć do przodu. A może chodzi o to, że w dotyczących motywacji zabójcy rozważaniach śledczy idą w złą stronę.

Piotr Dereń – którego relacje Just również zajmą uwagę czytelnika – nawiązując do filmowego „Jokera”, już na samym początku mówi o tym, że dzisiaj nie jest ważny motyw morderstwa, lecz głównie to, co zabójcę spotkało w przeszłości. Drawska udowodni, że kroczenie tą ścieżką jest nadal świetnym pomysłem na bardzo dobry thriller. Bo „Stos” łączy jego cechy z kryminałem, a dodatkowo wykorzystuje ograny, ale wciąż wdzięczny motyw jakiejś tajemnicy z dawnych lat, którą skrywają koledzy i koleżanki z klasy. Najważniejsza dla pełnego zrozumienia przesłania książki jest jednak opowieść z dalekiej przeszłości. Autorka oddaje głos Sydonii von Borck, kobiecie oskarżonej o czary, ściętej i spalonej na stosie pomorskiej femme fatale z przełomu XVI i XVII wieku. Inteligentna, niezależna i gotowa stawiać opór męskiej dominacji kobieta staje się dla kogoś wzorem. A jednocześnie jej historia każe patrzeć na „Stos” jako na opowieść o tym, czy na pewno zmienił się sposób postrzegania i roli kobiety w społeczeństwie wciąż zdominowanym przez mężczyzn ustalających porządek świata. Ma to ogromne znaczenie zwłaszcza wtedy, gdy poznamy już mroczny finał. Ale historia cierpienia i osamotnienia charyzmatycznej Sydonii von Borck wybrzmiewa nad wyraz aktualnie w rzeczywistości, w której ocenę postępowania współczesnych kobiet mężczyzna dwukrotnie puentuje lakonicznym „wie pan, jakie one teraz są”.

No więc jakie? Drawska buduje świetną opowieść o sile i determinacji kobiety, ale także o tym, jak obie te cechy można podporządkować psychopatycznej zemście. Ciekawie funkcjonuje motyw życia kobiety w świecie męskich zasad i ustaleń. W świecie, w którym męskość jest jednoznacznie zła, kiedy usiłuje zawłaszczyć, niesie w sobie przemoc, jest źródłem niewyobrażalnej opresji. Sydonia, torturowana i oskarżana o czary, staje się tutaj synonimem kobiety narażonej na ostracyzm tylko dlatego, że stara się żyć niezależnie. „Stos” to również intrygująca opowieść o tym, czego w kobiecie należy się bać. Coraz większy niepokój wprowadza wcale nie połączenie historii von Borck z tym, co planuje i okrutnie realizuje oprawca. Najciekawiej prezentuje się ta książka jako fantazja o tym, że przez wieki naprawdę niewiele się zmieniło w relacjach społecznych i wciąż na siłę wyznacza się w męskim świecie kobiecą do niego przynależność.

Pojawia się tu też zabawna i prawdopodobnie niezamierzona koincydencja, bo personalia jednej z ofiar to imię i nazwisko znanej współczesnej pisarki powieści obyczajowych. To pozwala złapać oddech podczas lektury, bo „Stos” zagęszcza się i staje coraz bardziej bezkompromisowy. Jak silny mróz, któremu podporządkowuje się cały region, tak czule, drobiazgowo i interesująco portretowany przez pisarkę już w „Rytuale”. Nowa książka Grety Drawskiej udowadnia duży potencjał pisarski i choć schemat tej narracji przypomina pierwszą, jest to mimo wszystko rzecz odkrywcza i bardzo, bardzo chłodna –także w symbolicznym znaczeniu. To coś dla wielbicieli nietuzinkowych zagadek kryminalnych oraz dla ludzi zwracających uwagę na coś, co w szkolnych latach odpychało od lektur – na opisy przyrody.  

1 komentarz:

  1. Słusznie Pan zauważył, że zapewne przypadkiem w powieści jedna z ofiar nosi nazwisko znanej pisarki, natomiast druga z nich także istnieje, wystarczy wpisać nazwisko w wyszukiwarkę. Prowadzi salon. Niezwykle to ciekawe. Przypadek, czy jednak nie ?

    OdpowiedzUsuń