Wydawca: Znak
Data wydania: 2 września 2020
Liczba stron: 368
Oprawa: miękka
Cena det.: 39,99 zł
Tytuł recenzji: Pośród kłamstw
Nowa debiutantka chyba skryła się za pseudonimem artystycznym – wnioskuję tak, biorąc pod uwagę lokację tego kryminału i nazwisko pisarki. To nie jest jedyne wyróżniające ją posunięcie, o ile to rzeczywiście pseudonim. Bardzo podoba mi się w „Rytuale” innowacyjne wykorzystanie motywu małej społeczności. Drawska nie będzie jej opisywać z detalami, lecz przedstawi raczej jako groźne tło wydarzeń ze swojej powieści. Społeczność małej miejscowości będzie zatem poniekąd figurą stylistyczną, za którą skryje się symbolika groźby i mrocznej atmosfery. Bo tak naprawdę odczytuję tę książkę przede wszystkim jako ciekawy moralitet o ludzkiej chciwości. Taki trochę staroświecki, lecz bardzo wymowny. Poza tym „Rytuał” jest ciekawą opowieścią o ludziach z pasją, dla których pasja staje się obsesją, a za tym stoi już przekraczanie granicy dobra i zła ze wszelkimi konsekwencjami tego przekraczania. Greta Drawska proponuje także historię o kłamstwie. Najpierw jest ono definiowane na kilka sposobów, a potem obserwujemy, co się dzieje, gdy w matni kłamstw znajdą się osoby pozornie dla siebie najbliższe. Całość w dosyć sennej konwencji, bez epatowania brutalnością. Autorka stawia na bardzo mocny punkt wyjścia, a potem skupia się przede wszystkim na budowaniu wiarygodności psychologicznej swoich bohaterów.
Jeśli ma to być pierwsza część cyklu, sylwetka prokuratorki Wandy Just zaprezentowana została adekwatnie do oczekiwań. Poznajemy ją w chwili, kiedy powraca w rodzinne strony, gdzie będzie starała zacząć życie na nowo. Tajemnice jej młodości i motywacje do opuszczenia prowincji zarysowane są w taki sposób, że w kolejnych powieściach możemy liczyć na więcej. Na razie widzimy, że szkolny czas był dla bohaterki okresem kilku traum i niektóre z nich przeniosła do swojego dorosłego życia. Między innymi komplikacje w relacji z Piotrem Dereniem – policjantem, z którym musi prowadzić śledztwo. Z człowiekiem starającym się nie pamiętać o tym, jak kiedyś upokorzył Wandę. A ta wie, że musi trzymać dystans wobec wszystkich ludzi, którzy ją otaczają. Tyle tylko że morderca ten dystans skraca. Albo ktoś, kto dużo wie na temat morderstwa i przesyła Just enigmatyczne wiadomości tekstowe.
Zostaje brutalnie zamordowany miejscowy stomatolog. Drawska stawia na wyrazistość i oryginalność zbrodni. Mężczyźnie ktoś odcina głowę, którą młodzi ludzie znajdują przybitą do dębu za pomocą kopii włóczni Świętego Maurycego. Wszystko wygląda na morderstwo rytualne. Wyjątkowo silnie oddziałuje na wyobraźnię i równie silnie skłania do najbardziej nawet szalonych fantazji o tym, co naprawdę się wydarzyło. Z tytułowym rytuałem związany będzie wątek starosłowiańskich wierzeń, co dodaje tej narracji kolorytu, bo autorka w dużym stopniu na poważnie bierze te fragmenty polskiej historii i kultury, które odegrają tutaj ważną rolę. W symultanicznie prowadzonej narracji Drawska zabiera nas do początku XVIII wieku. Tam bowiem kryje się zagadka zgonu człowieka, któremu ktoś wyznaczył tak brutalną i tak jednocześnie wymowną śmierć. Zdarzenia koncentrujące się wokół adresów Pojezierza Drawskiego stworzą jednocześnie pasjonującą opowieść o regionie. Rzadko w konwencji kryminału pojawia się tyle ukrytej autorskiej czułości oraz sentymentu do małej ojczyzny. W „Rytuale” jedno i drugie ujawnia się bardzo mocno. Zwłaszcza że Greta Drawska potrafi w malarski sposób prezentować piękno otoczenia, w którym kryją się mroczne ludzkie sprawy.
Podoba mi się wykorzystanie motywu chciwości, który połączony tu został z zagadką pewnego obrazu oraz skarbu. Drawska nawiązuje do powieści przygodowych i sensacyjnych, jednak bliżej „Rytuałowi” do solidnej historii obyczajowej o nienawiści między rodami, które wciąż na nowo tworzą sytuacje niebezpieczne, nieprzyjemne i w kontekście intrygi kryminalnej również tajemnicze. Śledzenie powiązań między bohaterami, którzy w jakimś stopniu mogą być odpowiedzialni za śmierć stomatologa, odsłania sieć niejednokrotnie toksycznych powiązań, które rodziny starają się skryć. W tym znaczeniu „Rytuał” opowiada o hipokryzji zderzonej z uczuciami, ale również o tym, co się dzieje, kiedy ktoś gotowy jest opuścić prowincjonalną społeczność i ma w sobie naprawdę wiele determinacji, aby to zrobić.
„Rytuał” to też ciekawa opowieść o małżeńskich dysfunkcjach. Drawska fantazjuje o tym, co związek dwojga ludzi scala, a co czyni go niemożliwym do utrzymania. W tym wszystkim Wanda Just uciekająca od widma byłego już męża. Przekonana, że mężczyzna wciąż ma nad nią kontrolę. Że chce nadal stosować notoryczną przemoc, która kazała Wandzie zrezygnować z tego małżeństwa. Greta Drawska sugeruje, na jak kruchych fundamentach buduje się związek małżeński, w którym żadne z małżonków nie jest w stanie zaspokoić oczywistych potrzeb tego drugiego. Ale „Rytuał” jest też intrygującą historią o tym, co stoi za powolną erozją bliskiej relacji. Co powoduje, że najbliżsi sobie ludzie mogą stać się dla siebie wrogami. Czasami śmiertelnymi.
Świetne jest połączenie historii i teraźniejszości, w którym odbijają się ponadczasowe lęki i pragnienia nas wszystkich. Drawska sugeruje, że na każdym etapie życia jesteśmy częścią większej społeczności, która potrafi wydać wyrok, jeżeli wypadniemy z reguł, jakie akceptuje. Ale to też fascynująca rzecz o tym, jak bardzo na przestrzeni wieków portretowane okolice były nękane przez animozje i podziały historyczne. Bohaterowie „Rytuału” starają się wrosnąć w otoczenie, często jednak nie są świadomi trudu wrastania w ziemie tak mocno na przestrzeni wieków doświadczone przez przemoc z zewnątrz. Jako historia o przemocy ta powieść również się broni, proponując kilka niebanalnych pytań retorycznych o jego istotę. Z pewnością „Rytuał” to kryminał dla uważnego czytelnika, dla którego ważne są konteksty i pejzaż otoczenia, nie tylko oczywisty wyścig z czasem urządzany przez mordercę i stróżów prawa. Tu autorka koncentruje się przede wszystkim na ukazaniu, w jaki sposób zdarzenia z historii mogą zdeterminować aktualne myślenie o miejscu i jego mieszkańcach.
Jak
wspomniałem, jest to też świetnie zbudowana pierwsza część cyklu. Drawska
pozostawi nas z pytaniami bez odpowiedzi dotyczącymi głównych bohaterów, ale
również w zdziwieniu – jak pięknie i jednocześnie groźnie można opowiadać o
związkach ludzi z historią. To wszystko powoduje, że mamy do czynienia z
oryginalnym debiutem kryminalnym. A takich jest już coraz mniej, bo i w gatunku
coraz mniej do odsłonięcia i coraz mniej zaskakuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz