To warta uwagi książka. Nie
tylko dla miłośników Muminków i ludzi, którzy z Tove Jansson kojarzą
specyficzny chłód, mądrość i podszyte obawami fascynacje, dzięki którym
wkraczali w dorosłość dojrzalsi o doświadczenia pulchnych stworów czy z
wiecznym lękiem przed Buką. Nieżyjąca od kilkunastu lat pisarka wciąż budzi
zainteresowanie i nie tylko jako autorka cyklu o Muminkach, ale także jako
nietuzinkowa osobowość, dzięki której lepiej rozumie się świat. To, co przykuwa
uwagę od razu, to tytuł będący przecież oksymoronem oraz pastelowa okładka
Katarzyny Borkowskiej, która niedawno magicznie ozdobiła "Rantis" Aidy Amer.
Sięgając do narracji, można oczywiście poszukiwać w tej – wydanej w ojczyźnie
autorki już w 1982 roku – książce wątków i motywów autobiograficznych; zapewne
znajdzie się niejeden. Myślę jednak, że warto „Uczciwą oszustkę” traktować
bardziej jak powieść symboliczną, paraboliczną nawet. Nie chodzi tylko o klimat
i otoczenie – zaśnieżoną wioskę z zasypanymi śniegiem mieszkańcami, którzy żyją
w specyficznym bezczasie, nie odróżniając poranków od wieczorów. Sama historia
wydaje się być tylko fragmentem czegoś większego; ledwie dotykamy losów dwóch
kobiet, które w powieści zbliżają się do siebie, by ostatecznie… zagubić siebie
w tej relacji.
To historia przewrotnego
oszustwa. Takiego, które zostało zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach i
miało przewidziany finał. Jakkolwiek by nie było, zawsze w życiu trzeba mieć
cel, a oszustwo w prozie Jansson jest celowe. „Prawie wszystko, co ludzie robią
sobie nawzajem, niewiele znaczy. Najważniejszy jest cel: czego chcą, co chcą
osiągnąć”. Czy zatem to historia niezwykłej relacji i wzajemnych wpływów, które
dokonują zmian i spustoszeń w psychikach kobiet, jakie pewnie na co dzień nigdy
by się do siebie nie zbliżyły? Czy też może dramatyczna historia celu
niespełnionego; przewrotności losu, który zmienia priorytety i każe się
zastanowić nad tym, czy można tak naprawdę komukolwiek zaufać i czy można ufać
sobie?
Żółtooka Katri Kling żyje w
izolacji na własne życzenie. Bliskie jej istoty to piętnastoletni brat Mats
oraz owczarek niemiecki, którego Katri wychowuje po swojemu, nie nadając
imienia. W małej społeczności wioski kobieta uchodzi za co najmniej
specyficzną. Jest napiętnowana, chociaż nie odczuwa tego na co dzień. Jest
inna. Dziwna. Nie można się do niej zbliżyć. Jak jej pies nie odwzajemnia
żadnej formy życzliwości; jest nieufna i stale czujna. Jednocześnie pozbawiona
emocjonalności – w zachowaniach, gestach czy słowach. Katri ma w pogardzie
małomiasteczkową społeczność i ludzkość chyba w ogóle, ale potrafi być
przydatna, bo zna się na liczbach, umie liczyć i pomaga czasami rozwikłać
zagadkę niejednego nieuczciwego rozliczenia. Dlatego też dorośli mieszkańcy
trzymają się od niej na dystans, ale nie krytykują, bo jest przydatna. Szczere
w swych zachowaniach są jak zawsze dzieci. To one obrzucają śniegiem jej okna i
one krzyczą, że jest czarownicą. Kim jest Katri? Uchodzi za osobę uczciwą.
Nawet uczciwą w stopniu okropnym. Zawsze ma racjonalny powód, by coś robić,
podejmować jakieś działania. Jej pragmatyzm idzie w parze z emocjonalnym chłodem
i mimo wszystko ma poważanie, choć jest tą inną, na cenzurowanym. Rozumie
ludzkie problemy, ale nie wchodzi z ludźmi w żadne bliższe relacje. Do czasu,
kiedy nie spotka się z Anną Aemelin.
Anna ma pieniądze,
niezależność i święty spokój w swej króliczej willi, gdzie maluje pastelowe
naturalistyczne pejzażyki, którymi ozdabiane są książki dla dzieci. Choć Anna
maluje, tak jakby mówiła, bo wydawnictwo przygotowuje tekst publikacji pod to,
co i jak namalowała. Ma moc, której do końca nie jest świadoma. Ucieka w
samotność i do lasu – dosłownie i metaforycznie. Oddaje się przygodowym i
awanturniczym lekturom, bo tylko tam może pobyć sobie ze sobą swobodnie. Katri
udaje się do niej oczywiście w pewnym celu. Najpierw jest to cel drobny, ma na
celu zjednanie jej sobie. Trudno jednak nawiązać bliskość bez uprzejmości.
Dopiero od Anny Katri dowie się, czym ona naprawdę jest…
„Nikt nie wie na sto
procent, czy potrafi być sprawiedliwy i uczciwy, czy nie. Ale w miarę swoich
możliwości próbuje…” Katri wierzy w sprawiedliwość, którą sama ustala i w to,
że uczciwym jest ten, kto postępuje wedle założonego z góry planu i czyni coś
dla innych. Katri wprowadza w życie misterny plan, którego celem ma być przede
wszystkim poprawa życia jej brata. Podejmuje się roli sprzątającej u Anny, by w
szybkim tempie opanować nie tylko jej dom, ale przede wszystkim nią samą. Tyle
tylko, że nie jest świadoma, co właśnie czyni. Pozbawiają się złudzeń obie i
obie zaczynają specyficzną grę, chwilami nawet walkę. Kiedy okaże się, że
przeszłość Anny zachwieje się w posadach, ona sama zmieni się na tyle, że Katri
będzie miała utrudnione zadanie, by swój plan doprowadzić do celu. Anna jest
przekonana, że zna ją dobrze tylko jej przyjaciółka Sylvia. Wpływ Katri
udowodni, że nie ma racji. Będzie tak, że żadna z tych bohaterek nie będzie już
pewna siebie. Metamorfozy będą bowiem miały w książce Tove Jansson i
zaskakujący finał, i zaskakująco również będą się rodzić.
„Uczciwa oszustka” to
książka bez żadnej dynamiki zdarzeń. Wszystko, co ma się dziać, dzieje się
wewnątrz jej bohaterek. Tam płonie żar, gdy wokół mróz i lód. Tymczasem idzie
wiosna i to także ma swoje znaczenie. Zmiany, jakie nastąpią w życiu Katri i
Anny, będą już prawdopodobnie nieodwracalne. Są tak samo nieprzewidziane, jak
nieprzewidziana jest każda kolejna strona tej mrocznej książki osadzonej w
zimnym świecie.
Czym jest oszustwo? Jak
zdefiniować można to, co w życiu niezbędne i potrzebne, kiedy wciąż tego
brakuje i stale nie wie się do końca, czy to nie jest karmienie wyobraźni mirażami?
W prozie Tove Jansson jest wiele gorzkich refleksji o ludzkiej naturze, która
może nie być wcale ani uprzejma ani też skłonna do tego, by zbliżać się z
kimkolwiek innym. Niepokojąca powieść. Swoiste rozliczenie wewnętrzne ze
światem samej autorki. Ale chyba tak naprawdę powieść symboli i historia
złudzeń, których celowość rozpada się tak, jak rozpadają się opisywane relacje,
początkowo pełne wzajemnej ciekawości i serdeczności. Niełatwa w odbiorze
książka, wielowymiarowa, niedokończona jakby albo może niezbyt dobrze
rozpoczęta…
tłum. Halina Thylwe
Wydawnictwo „Nasza
Księgarnia”, 2013
Tę autorkę znam jedynie z wspomnianej wcześniej opowieści dla dzieci. Recenzja zachęca aby sięgnąć i po tę powieść.
OdpowiedzUsuńNie dość, że tytuł niewiele wyjaśnia, to i recenzja została tak napisana, że nadal nie wiem co się wydarzy między głównymi bohaterkami. I teraz intryguje mnie "Uczciwa oszustka"...
OdpowiedzUsuńAnne18, też znałem Jansson tylko z mrocznych Muminków. Mam jeszcze na półce jej biografię - wyd. Marginesy - ale nie wiem, kiedy sięgnę.
OdpowiedzUsuńDominiko, cieszę się bardzo. Kilka razy już zwrócono mi uwagę, że zdradzam za dużo treści. Staram się teraz pilnować :)