Wydawca: Znak
Data wydania: 30 stycznia 2019
Liczba stron: 304
Oprawa: twarda
Cena det.: 42,90 zł
Tytuł recenzji: W stronę dorosłości
Tematyka społeczna bardzo
służy świetnemu warsztatowi Anny Cieplak – młodej i obiecującej autorki – w
przeciwieństwie do tematyki egzystencjalnej. Dlatego też po „Latach powyżej zera”, które uznaję trochę za wypadek przy pracy, wraca ona do czytelników z
kolejną świetną powieścią, tak dobrą jak „Ma być czysto”, a kto wie, czy nawet
nie lepszą. Krytykując poprzednią powieść Cieplak, kończyłem wyrażeniem nadziei
na to, że o życiowych inicjacjach autorka opowie po raz kolejny intrygującym
językiem i ciekawą składnią. W „Lekkim bagażu” język odgrywa rolę pewnego kodu
rozszyfrowującego nam skomplikowane zależności, stany emocjonalne oraz
przeżycia bohaterów prowincjonalnego miasta przytulonego do Czech i
korzystającego z dobrodziejstw sąsiada, może bardziej wyluzowanego i
jednoznacznego w odbiorze. Anna Cieplak
w dobie modnych powieści współczesnych o Warszafce, w których ważnymi
dylematami są elementy ubioru oraz to, jakie latte wypić przed południem,
proponuje historię z polskiego marginesu. A jednak soczystą, wielowątkową,
bardzo ważną społecznie i rozpoznawalną w swej problematyce na wielu
płaszczyznach. To naprawdę wielka umiejętność – i Cieplak pokazała to już w
„Ma być czysto”: pochylić się nad kwestiami elektryzującymi opinię publiczną,
ale opowiedzieć o nich bez niepotrzebnych emocji, bez emocjonalnego szantażu, a
przede wszystkim bez nastawienia na sensacyjność takich historii. Kto wie, czy
autorka nie sprawdziłaby się świetnie w roli reporterki. Tymczasem proponuje
nam mądrą i ważną książkę. O tym, że czas płynie w małej miejscowości może
inaczej, ale naznacza podobnymi traumami oraz niepokojami co ten
przyspieszający w centrum.
Weronika, Baśka i Paweł utknęli
w przewidywalnym rytmie prowincji. Jak to ładnie określa sama autorka: „Falują
sobie razem na powierzchni małego miasteczka jak wiatraczki z odpustu – ale
takie, które mogą nieźle zadrapać skórę”. Drapią także skórę samych siebie, bo
szybko się zorientujemy, że narada i poczucie jedności w scenie otwierającej
książkę nijak nie będą już przystawać do tego, jak „Lekki bagaż” się skończy.
Weronika prowadzi lokalną fundację, która pomaga ludziom z trudnych środowisk w
lepszym starcie. Albo przynajmniej utwierdzającą w przekonaniu, że jest w życiu
inna, lepsza możliwość. Baśka stacjonuje nieopodal, realizując się w pracy w
mediach lokalnych. To niekoniecznie to, o czym marzyła, ale ma z tego pewną
satysfakcję. Paweł, nauczyciel mianowany (warto, by autorka prześledziła
historię i strukturę nadawania nauczycielskich stopni awansu zawodowego), przez
jakiś czas zamykał się przed uczniami, ale kiedy zaczął ich naprawdę słuchać,
odkrył sens i radość pracy. Każde z trójki przyjaciół ma za sobą jakąś konkretną
życiową decyzję. Świadczącą o tym, że wybrali takie, a nie inne środowisko. Że
pozostali na peryferiach, a nie podążyli stadnie za rówieśnikami w stronę
dużych ośrodków i rzekomo lepszego życia. Cieplak
jednak skonfrontuje swoich bohaterów z wyborami, które będą niezwykle trudne,
naznaczą ich w pewien sposób, zmuszą do zrewidowania światopoglądu, ale przede
wszystkim mocniej osadzą w rzeczywistości, do której chyba jeszcze się nie
przywiązali.
Początkowo odnosi się
wrażenie, że Anna Cieplak będzie lawirować między tą trójką, uatrakcyjniając
książkę płynnie przechodzącym w różne rejestry językiem. Ale „Lekki bagaż” to
chyba przede wszystkim powieść o bohaterach drugiego planu. Takich, którzy nie
mieli łatwo od urodzenia, ale są gotowi powalczyć o coś lepszego, uczynić życie
sensowniejszym. Ci ludzie – co zostaje świetnie pokazane – umiejętnie blokują w
sobie traumy z dorastania w trudnym środowisku, ale ich nie porzucają, muszą je
zabrać ze sobą w dorosłe życie i ten bolesny balast wciąż będzie o sobie
przypominał. Rodzeństwo pochodzące z tak zwanej gorszej dzielnicy miasta
udowadnia samemu sobie, że może być inaczej. Ale zmiana zawsze jest trudna.
Podobnie jak trudne jest właściwe zrozumienie motywacji i działań ludzi
pochodzących z miejsc i rodzin, które nie ukształtowały żadnego systemu
wartości.
Tytułowy lekki bagaż jest
symbolem sumy doświadczeń wynikających ze zbyt wczesnej dorosłości. Wspomniana
trójka przyjaciół uniosła go, choć wcale nie jest on do końca lekki. Ci,
którymi się opiekują, muszą taki bagaż dźwigać, jest on czasem ciężarem nie do
uniesienia, ale trzeba go wziąć na plecy. Anna
Cieplak, portretując lokalną społeczność i podejmując temat lokalnej polityki
socjalnej, obrazuje w bardzo sugestywny sposób, czym jest trudność zbyt
wczesnego pożegnania się z dzieciństwem i zbyt gwałtownego zwrotu w życiu,
który każe brać pełną odpowiedzialność za siebie. Trochę w innej sferze
ukazane są dylematy związane z tytułowym bagażem Weroniki, Baśki czy Pawła –
tam nie ma aż takiej toksyczności, z której oparów muszą wydobyć się między
innymi Dagmara i jej brat Darek. Ale czy na pewno? Najbardziej enigmatyczna wydaje
się postać Pawła, nazwanego tutaj Olkowym (od imienia byłej), co sygnalizuje to
niesienie w sobie traumy z przeszłości – teoretycznie już przepracowanej,
praktycznie jednak wciąż odciskającej piętno. W przypadku Weroniki, dzielnej
obrończyni honoru i struktury fundacji, Cieplak jest już może bardziej
drobiazgowa. Bez względu na to, czy umie zachować właściwe proporcje, proponuje
nam naprawdę wiarygodną psychologicznie panoramę ludzkich losów. To raport o
intensywności życia w miejscu, które nie jest z nim kojarzone. A jednak w
powieściowym Cieszynie dzieje się bardzo wiele. Być może tylko Olza zachowuje
nonszalancję i zdrowy dystans do wszystkiego.
„Lekki
bagaż” to powieść o niegotowości do tego, by walczyć o siebie, ale jednocześnie
historia pokazująca, że na każdym etapie życia tę walkę trzeba bezwzględnie
podjąć. Anna Cieplak dotyka kilku elektryzujących dzisiaj
tematów – jak depresja czy molestowanie seksualne, jednak robi to z niebywałą
delikatnością i empatią wobec swoich bohaterów. Dzięki temu mamy wrażenie, że
to żywi ludzie, nie zmyślone postacie. Podoba mi się również to, w jaki sposób
zagadki ich rodzinnych uwarunkowań łączą się z tym, do czego są zdolni jako
wspólnota. Autorka dosadnie sygnalizuje, że każdy skądś się wydobył i przez to
wydobycie jest, kim jest. Pokazuje jednak siłę przyjaźni, siłę wspólnoty i to,
że przy wsparciu ze strony innych możemy wieść dużo bardziej sensowne życie niż
to projektowane przez bolesny start. To po prostu powieść bliska człowiekowi i
myślę, że każdego człowieka będzie w stanie zainteresować. Tym bardziej że
opowiada się w sposób nieoczywisty, z umiejętnym połączeniem dramatyzmu,
poczucia humoru i ciętej ironii. Czyta się świetnie i odkłada z poczuciem, że
ze swoim życiem także należy zrobić coś konstruktywnego. Jakaż przyjemna
odmiana pośród melancholijnych, łzawych, pełnych hamletyzowania i pozowania
polskich powieści o życiu i przemijaniu.
Jeśli będzie w formie e booka chętnie sięgnę. Pozdrawiam imiennika :)
OdpowiedzUsuń