Pages

2020-11-20

„Niespokojna krew” Robert Galbraith

 

Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie

Data wydania: 25 listopada 2020

Liczba stron: 912

Przekład: Anna Gralak

Oprawa: miękka

Cena det.: 54,90 zł

Tytuł recenzji: Matka, kobieta, tajemnica

J.K. Rowling powiela trochę serię o Harrym Potterze, jeśli chodzi o objętość kolejnych części cyklu. W podpisanej pseudonimem artystycznym serii dla dorosłych zarówno „Wołanie kukułki”, jak i „Jedwabnik” zamykały się w pięciuset stronach. Najnowsza, piąta już odsłona detektywistycznych przygód Cormorana Strike’a i Robin Ellacott zajmie uwagę na dużo dłużej, ale imponująca objętość tej powieści jest tylko atutem. Niesamowite, że po serii literackiej dla młodego czytelnika autorka potrafi stworzyć jej znakomity odpowiednik dla dorosłych. Tym razem trochę ironicznie bawiąc, bo w „Niespokojnej krwi” dzieci zostaną sportretowane jako samo zło. Ale to niejedyny akcent humorystyczny, bo czytając tę mroczną historię, można uśmiechnąć się wiele razy. Jak wówczas, gdy przesłuchanie przerywa donośne oddanie gazów, czy wtedy, gdy widzimy, że wyjątkowo groźny przestępca sepleni. Robert Galbraith jest w rewelacyjnej formie – ta książka dowodzi tego w sensie ogólnym i w najdrobniejszych szczegółach. Widać dbałość o to, by nawet bohaterów epizodycznych uczynić pełnokrwistymi postaciami będącymi w stanie unieść na swoich barkach osobną narrację. „Niespokojna krew” będzie dowodem na to, że nawet jeśli w czasie rzeczywistym nie dochodzi do zbrodni, można z wypiekami na twarzy i ciarkami na plecach czytać od początku do końca powieść detektywistyczną o mrokach przeszłości.

Cormoran Strike wraca w rodzinne strony, do Kornwalii. Sam początek obrazuje, jak ambiwalentne uczucia żywi do miejsca, w którym się wychował. Nie chodzi tylko o to, że wychowania podjęła się ciężko teraz chora ciotka, która zastąpiła bohaterowi oboje rodziców. Jedno z nich będzie chciało upomnieć się o uwagę syna, jednak będzie to praktycznie niemożliwe, bo Strike doskonale pamięta odrzucenie. Przynajmniej to ojcowskie, bo matczyne jest w stanie sobie racjonalizować i tłumaczyć. W tym momencie warto zaznaczyć, że „Niespokojna krew” będzie bardzo ciekawą fantazją o nieobecnych matkach i o tym, w jaki sposób ta nieobecność naznacza ludzką psychikę. Poza retrospekcjami z życia głównego bohatera, który nigdy – w przeciwieństwie do swojej siostry – nie odrzucił rodzicielki za to, co mu zrobiła, będziemy mieli również historię zleceniodawczyni Strike’a od czterech dekad mierzącej się z matczynym opuszczeniem. Ale matka, która pozostawia dziecko, pojawi się w jeszcze jednej, najbardziej mrocznej historii. W biografii seryjnego mordercy, któremu Cormoran Strike będzie musiał przyjrzeć się uważnie. Dlatego poza detektywistycznym sznytem mamy tutaj całkiem niezłą literaturę obyczajową o tym, co wydobywa się z największego braku doświadczanego przez dziecko. I co się dzieje, kiedy tak osamotnione dorasta i musi zbudować swoje dorosłe życie.

To właśnie w rodzinnych stronach Strike otrzyma nowe, specyficzne zlecenie. Od kobiety, która nie może się pogodzić ze zniknięciem swojej matki. Margot wyszła z pracy i rozpłynęła się w czasie i przestrzeni. To był rok 1974, a dzisiaj jej córka wciąż tkwi w potwornej niepewności – chciałaby wiedzieć, co się wydarzyło i czy matka świadomie zdecydowała o tym, by ją porzucić. Cormoran i Robin, których relacje zarysowane są tu bardzo dynamicznie i intrygująco, decydują się pomóc, choć wiedzą, że sprawa sprzed tak wielu lat może nie doczekać się rozwiązania. Kiedy jednak pojawia się sugestia, że Margot została prawdopodobnie zamordowana przez seryjnego zabójcę kobiet, rozwiązanie zagadki nabierze dodatkowych walorów czytelniczych. Jak wspomniałem wcześniej, w czasie realnym Strike nie mierzy się z żadnymi zbrodniami. Co jednak się stanie, kiedy zajrzy w przeszłość i otworzy mroczną puszkę Pandory?

Galbraith świetnie prowadzi nas przez śledztwo, drobiazgowo prezentując każdą scenę rozmowy z ludźmi, którzy mogli być zamieszani w zniknięcie Margot. A tropów jest bardzo wiele. Podoba mi się indywidualizacja rozmówców pary detektywów. To fascynująca galeria postaci, w której pojawiają się ludzie śmieszni, żałośni, okrutni, cyniczni i osamotnieni. Strike i Ellacott zderzają się nie tylko z różnorodnymi temperamentami oraz systemami wartości swoich rozmówców. Z tych spotkań wyłania się świetny obraz samej zaginionej. „Niespokojna krew” to bowiem powieść perspektyw. Jakże różnie możemy spoglądać na tego samego człowieka w zależności od tego, jaką mamy wrażliwość i w jaką relację z nim weszliśmy.

Mroczna opowieść o ostatnich tygodniach życia Margot to także narracja z wyraźnym feministycznym wydźwiękiem. Bo w tej powieści J.K. Rowling położy nacisk na odważne, zdeterminowane, pewne siebie i walczące o lepsze życie kobiety. Charyzma żeńskich postaci nie ogranicza się do Robin, która w tej części walczy z wykańczającym ją rozwodem oraz końskimi zalotami współpracownika. Nie ogranicza się do Pat, fascynującej postaci drugiego planu, sumiennej i inteligentnej sekretarki, której z jakichś powodów Strike nie darzy sympatią. Dzielne i odważne kobiety ujawnią się tu w wielu historiach, ale Galbraith ma dla czytelnika dodatkową niespodziankę. „Niespokojna krew” będzie swoistą rozprawą z tym, co w płciowości okrutne i ważne, bo już na wstępie widzimy bezpardonową drwinę z szowinizmu. Dalej będzie jeszcze lepiej, jeszcze bardziej wieloznacznie i naprawdę ciekawie.

Całość zaś sprawia wrażenie polifonii głosów, które budują raz jeszcze czas przeszły kogoś, kto już nie może tego czasu opowiedzieć. Dla Galbraitha sama opowieść jest bardzo ważna. Rozmowy prowadzone przez głównych bohaterów są miniperełkami literackimi. Tak jakby powieść pokaźnych rozmiarów chciała się skoncentrować na mikroskopijnych narracjach i pokazać, że siła oddziaływania to nie tylko ujęcie panoramiczne, ale również intymny wielokrotnie zapis spotkania dwóch lub trzech osób, kiedy dochodzi do ujawniania wspomnień wciąż żywych i wciąż na nowo rozpalających wyobraźnię.

„Niespokojna krew” to także po części opowieść graficzna. Narracja jest uzupełniona licznymi rysunkami, bo trop śledztwa wiedzie poprzez sfery okultyzmu i astrologii, uwzględnia także moc tarota. Na ile są to kwestie istotne, oceni już sam czytelnik. Nie zaburza to spójności głównego wątku. Dodaje kolorytu samej powieści. Tym bardziej że będzie tu też właśnie książka w książce, próba uporządkowania i zinterpretowania losów zaginionej Margot. Nade wszystko jednak Robert Galbraith uświadamia, że konfrontacja z przeszłością bywa sytuacją, w której szalejące demony utrudniają życie oraz myślenie. Doświadczą tego nie tylko przesłuchiwani bohaterowie. W dużej mierze sam Cormoran Strike zrozumie, że najbardziej osobista historia przeszłości będzie zawsze tym, co w czasie teraźniejszym doskwiera lub zastanawia. W zależności od tego, ile pytań bez odpowiedzi pozostawił w nas czas przeszły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz