Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie
Data wydania: 13 kwietnia 2022
Liczba stron: 256
Oprawa: zintegrowana
Cena det.: 44,90 zł
Tytuł recenzji: Zmiany na archipelagu
Odwiedzając Wyspy Owcze, koncentrowałem się na niesamowitych pejzażach. To było oczywiste, kiedy spełniłem swoje turystyczne marzenie i mogłem chłonąć magię tego archipelagu gdzieś między Szkocją a Islandią. Nie myślałem wówczas, co kryje się we wnętrzach uroczych farerskich domków. Zwłaszcza tych najbardziej charakterystycznych, które mają mech na dachu. Urszula Chylaszek zagląda tam, gdzie ja nie zaglądałem. Uzupełnia moją podróż znakomicie, bo widzę teraz Wyspy Owcze pełniej, dokładniej. Robi to jednak dyskretnie i z empatią. Chce pokazać, że społeczeństwo farerskie, od wieków nienawykłe do konfrontacji, dzisiaj umie już rozmawiać – także o rzeczach trudnych, bo nie zawsze jest tam uroczo. W tym świetnym reportażu autorka nie tylko spotka się z Farerkami i Farerami. Opowie ich słowami o tym, czym jest ludzka wspólnota Wysp Owczych. I to poznawanie społeczności będzie równie fascynujące co odwiedzanie tam najpiękniejszych zakątków stworzonych przez naturę. Myślę nawet, że jest to najlepsza książka o tym miejscu, która do tej pory się ukazała. Dlaczego? Bo opowiada nam o ludziach. I pokazuje, że mogą być fascynujący na równi z niezwykłymi krajobrazami tych wysp.
To nie jest zwykła reporterska pogadanka. Nie jest to suche sprawozdanie z rozmów, które przeprowadzono, bo pasowały do tezy albo koncepcji oryginalnego reportażu. Nie znajdziemy tu niczego, co wyraźnie definiuje tak zwane poczytne książki tego gatunku. Jest za to niebywała wrażliwość Chylaszek i jej literacki talent pozwalający na to, by opowiedzieć hermetycznie zamkniętą przez wieki społeczność w taki sposób, że możemy poczuć się jej częścią. Z każdą wyrażoną wprost lub symbolicznie emocją. Ci ludzie przycupnęli na ziemiach, które nie rodzą plonów, poddając się rytmowi natury. „Kanska” będzie opowieścią o tym, co natura w tym rejonie na człowieku wymusiła, a co ukształtowało jego lokalny charakter. Specyficzną wspólnotę gotową do obrony konserwatywnych wartości, a jednocześnie coraz bardziej otwartą na wyzwania współczesnego świata. Książka Chylaszek będzie również dowodem znakomitego reporterskiego kompromisu. Świetnie portretowani rozmówcy koncentrują się na tym, co dla nich samych najważniejsze, ale w tych relacjach z rozmów wyodrębnia się również to, co za ważne uznała sama autorka.
To opowieść o tym, jak intrygująca może być farerska wspólnota. Kraj – celowo tak nazywany, choć to terytorium zależne Danii – w którym większość ludzi ma geny jednego człowieka. „Kanska” będzie jednocześnie opowieścią o tym, co solidaryzowało Farerów przez wieki, i o tym, co ich w ostatnich dekadach mocno spolaryzowało. Ogólnie widzimy bardzo wyraźną tendencję: zwrócenie uwagi na to, że specyficzna wspólnota jest gotowa do zmian i że te zmiany dostrzega się dziś bardzo wyraźnie. Wyspy Owcze zdają się wychodzić ze swojej strefy komfortu. Farerzy nienawykli do konfrontacji tutaj w pewnym stopniu jej ulegają. Urszula Chylaszek nie jest konfrontacyjna, ale znakomicie pokazuje, w jaki sposób ci ludzie nauczyli się ze sobą rozmawiać. Ten reportaż traktujący o miłości, seksualności, zachowawczości i odwadze prezentuje jednocześnie ludzkie wątpliwości oraz pewność tego, kim należy być, w jaki sposób postępować z innymi członkami wspólnoty. Ona jest niezwykle ważna, ale autorka uwypukla, niuansuje i prezentuje z różnych stron oblicza różnorodności i wyjątkowości. To, czego każda wspólnota trochę się boi, ale również to, co na nowo zaczyna ją definiować.
Podoba mi się pomysł na przedstawienie historii dwóch kobiet, która prezentowana jest fragmentarycznie, lecz jednocześnie buduje bardzo mocny fundament tego reportażu. Chylaszek skoncentruje się na tym, jak intensywna i wielowymiarowa może być miłość na archipelagu, który zarówno miłości, jak i każdej innej emocji wyznaczył przez lata dość prostą definicję. Opowiadając o środowisku LGBT na Wyspach Owczych, a także o sprawach tak trudnych jak molestowanie seksualne nieletnich, autorka daje dowód na to, że jej reporterska opowieść nie będzie oczywista. Wyspy Owcze wcale nie są przecież tak oczywiste, jak można byłoby przypuszczać, czytając o nich w turystycznych przewodnikach. Zbliżając się do ludzi, Urszula Chylaszek chce opowiedzieć archipelag intymnie, ale również głośno wyrazić problemy i dylematy, o których na co dzień Farerzy między sobą szeptali.
„Tu zawsze trzeba było uważać, co się mówi i robi”. Te słowa wejdą w naszą świadomość już na samym początku książki. Potem będziemy poznawać bardzo różne punkty widzenia na pozornie oczywiste sprawy. Chylaszek spróbuje wydobyć z tych opowieści współczesny obraz farerskiego statusu społecznego. Bardzo ciekawie nawiązywać będzie także do historii Wysp Owczych, by podkreślić lub uzasadnić sugerowane tezy. Na uwagę zasługuje spójność tej książki. „Kanska” wie, jak opowiedzieć o tym, co Farerów wyróżnia, ale również o sprawach, które od pewnego czasu na nowo definiują ich społeczność. Będzie tu mowa przede wszystkim o różnorodności. O tym, w jaki sposób Wyspy Owcze w dosłownym i symbolicznym znaczeniu otwierają się na świat, który przecież zawsze geograficznie był gdzieś daleko. Ale dzisiaj myśli się, czuje i odbiera złożoność tego świata inaczej niż choćby pół wieku temu. Umiejętnie stworzony balans między historią a teraźniejszością daje Chylaszek jednocześnie pewną otwartość. Autorka pokazuje społeczność, która jest w trakcie przemiany, staje się, będzie za jakiś czas inna, lecz cały czas stara się utrzymać swoje związki z tradycjami, bo one w bardzo dużym stopniu ukształtowały specyfikę farerskiego spojrzenia na rzeczywistość.
Poznamy bardzo różnych ludzi i bardzo różne punkty widzenia, kiedy rozważane będą kwestie ludzkiej wolności oraz tego, czy i kto ustala na Wyspach Owczych jej granice. Są rozdziały wręcz śmiertelnie poważne, ale i takie nasycone specyficznym poczuciem humoru. Są to opowieści o ludziach poszukujących siebie w drugim człowieku. Ale jest też miejsce na historię pewnej twórczej samotności. Okazuje się, że wyspiarska wspólnota znajdzie w sobie miejsce dla każdego. Może dlatego, że mimo konserwatywnych poglądów wielu Farerów ich domy są wciąż otwarte, stoły dla gości duże, a po drugiej w nocy są gotowi przytulać się z każdym, bo w gruncie rzeczy jak każdy potrzebują miłości i czułości.
Urszula Chylaszek opowie taką
historię. Pokaże, w jaki sposób miłość kształtują surowe farerskie warunki. Jak
jednocześnie ta miłość jest czuła, jednocząc, dając możliwość innego spojrzenia
na świat określany przez surowe prawa natury. Będzie w tej książce sporo na
temat tego, co znaczy budowanie zaufania do ludzi. Zwłaszcza wtedy, kiedy nie
trzeba już być sobą po cichu, a milczenie o problemach nie jest sposobem na ich
rozwiązywanie. „Kanska” to opowieść o ludziach łagodnych jak ich owce, a
jednocześnie o silnych ludzkich namiętnościach. O dojrzewaniu do tolerancji i
otwartości, a jednocześnie o wspólnocie wyraźnych zasad. Dla Farerów ważna
jest kontrola, jednakże tytułowy zwrot sugeruje ich swoistą niefrasobliwość.
Chylaszek opowie o tym, co znalazło się w ostatnich latach między poczuciem
kontroli emocji a tym, że można w nie swobodnie wejść, po prostu przeżywając.
Bardzo ciekawy wizerunek ludzi z niezwykle ciekawego kraju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz