Znana jest bliska zażyłość
Kazimiery Szczuki z jej mentorką Marią Janion. Obie kobiety postanowiły to
jakoś wykorzystać. Stworzyły wywiad – rzekę. Jego pierwsza część zdecydowanie
zachęca do tego, by zajrzeć do kolejnych, kiedy już się ukażą. Wybitna
znawczyni romantyzmu, wnikliwy naukowiec, najmłodsza w Polsce osoba z tytułem
profesora, jaki otrzymała w 1963 roku… Janion zdaje sobie sprawę z tego, iż jej
życie się kończy. Nie brak jej jednak werwy, inteligencji i poczucia humoru –
nawet wtedy, kiedy opowiada o czasach bynajmniej nie radosnych. Ta publikacja dość wyraźnie zasiewa wiele wątpliwości o naturę nie tyle polskości w ogóle, co choćby
polskiej mentalności, mitów, trudów pracy naukowej i niełatwego dzieciństwa,
dzięki któremu – paradoksalnie – Maria Janion uzyskała siłę, inwencję i
wnikliwość, by być jedną z ważniejszych i najbardziej poważanych badaczek
współczesnej Polski.
Kazimiera Szczuka pyta najpierw
o dzieciństwo. Jego cechą dystynktywną jest bieda, także niepewność i niedobory
– wszelkiego rodzaju, także te związane z rozwojem intelektualnym. Matka
chroniła ją przed degradacją świata wokół i dzięki niej młoda Janion uciekła
najpierw do Siedlec, gdzie zintensyfikował się jej bunt niedobrego dziecięcia,
by potem – ponownie z matką – w Wilnie przeżywać wojenne dramaty, lękać się
Niemców i Rosjan oraz zadawać sobie co najmniej specyficzne pytania o to, jak
rozebrać po freudowsku jej czułość wobec… małp.
Smutna wojenna dziewczynka
znajduje jednak swoje miejsce, szybko dojrzewa intelektualnie i wie, jaką drogą
naukowego rozwoju podążać. Tymczasem to nie jest koniec kłód pod jej nogami.
Ponura Łódź to jej kolejna „mała ojczyzna” taka na chwilę. Tam dociera do niej
między innymi to, że czytanie jest specyficznym transem narkotycznym, z którym
jej młodość nie chce się pożegnać. Już wtedy myśli o ironii tragicznej –
obecnej w romantyzmie – która nie pozwala traktować tragedii poważnie. Janion
nie traktuje poważnie wielu spraw i nie daje się wciągnąć marazmowi
otaczającego świata; samodzielnie i z pomocą innych wykuwa w sobie to, co
najważniejsze - zmysł krytyczny i
spostrzegawczość.
Kiedy dociera wreszcie do
zniszczonej przez wojnę Warszawy, tak naprawdę rozwija skrzydła – te
intelektualne. Tam zdaje się docierać do lektur, rozpraw, a także ważnych
ludzi. Wspomina przyjaźń z już wcześniej poznaną Maryną Marią Żmigrodzką oraz bliską relację nie tylko z genialną badaczką romantyzmu, ale i fantastyczną kucharką
Aliną Witkowską. Wykazuje się doskonałą pamięcią, ale Kazimiera Szczuka czuwa
nad tym, żeby jej opowieści były chronologiczne. Co więcej - skłania Marię
Janion do rozwinięcia kwestii, które wydają się w tej publikacji chyba
ciekawsze niż jej dorastanie i życie początkowego naukowca.
Kilka myśli wartych jest
zaznaczenia, bo to one czynią z tej książki narracją niedopowiedzeń. Janion
opowiada o polskich mitach – z emfazą, ale i goryczą. Ot choćby jeden z nich: (…)
mit bohaterski, mit polski. Trudno się z niego wyzwolić”. Dzielni Polacy z
sercem nieustraszonym często nie wiedzieli dobrze, co zrobić ze swoim
bohaterstwem. Janion rozważa ryzyko mitotwórczości i sposoby, w jakie wpływa
ono na polską myśl społeczną. A jest ona zawikłana, czego doświadczyła, wiążąc się z Instytutem Badań Literackich, czy odnosząc do publikacji
dotyczących mesjanizmu, a potem pop-mesjanizmu, który go deprecjonował i
nasilił się choćby w czasie po katastrofie smoleńskiej.
Maria Janion szczerze i
bezpretensjonalnie mówi o tym, czym jest literatura oraz humanistyka w
znaczeniu ogólnym. „To jedyne dostępne nam laboratorium, w którym egzystencja
może wyjść ze stanu niewyrażalności, zostać opisana, również w swoim
traumatycznym wymiarze”. Myślę, że badaczka była tutaj zawsze doskonałą
laborantką, a w jej życiu pojawiły się dylematy, z którymi – z chirurgiczną
wręcz precyzją – sobie poradziła.
Bo Maria Janion jest
świadoma tego, kim jest, co nam dała i co jeszcze może dać. Choćby samą siebie
w tej pasjonującej rozmowie. Mówi nie tylko o naukowym, ale przede wszystkim
życiowym, egzystencjalnym dojrzewaniu. O fakcie, że jest być może historykiem
sztuki z urodzenia i zawsze chciała to solidnie wykorzystać. W końcowej części
wywiadu jest ciekawa dyskusja na temat „janionizmu”. Być może warto pokusić się
o solidne zdefiniowanie tego pojęcia. Zbiór zamyka rozmowa Kazimiery Szczuki i
Piotra Sierakowskiego, w której mowa jest o istocie „Transgresji”, w których –
z grubsza - romantyzm stara się łączyć z filozofią francuską.
Dojrzałość Marii Janion to
nie dojrzałość wynikająca z wieku. Widzimy doskonale, że samoświadomość
badaczki pozwalała jej na to, by zawsze być sobą; by mądrze uczestniczyć w
polemikach i umieć odnaleźć się w tym, co niezgodne było z jej poczuciem
estetyki i rozumieniem etyki w ogóle. Bo przecież przyszło jej żyć w kraju, w
którym zmieniające się ustroje i światopoglądy mocno ingerowały przede
wszystkim w działania polskich naukowców. Janion nie odwróciła się całkowicie
ku romantyzmowi. Ona go poszukuje codziennie, w każdym aspekcie życia. Szczuka
ukazuje ją jako wielbioną przez studentów wykładowczynię, charyzmatyczną postać
z zawsze twardym kręgosłupem; nie złamali go ludzie, może pewne idee, może
zwyczajne zdziwienie tym, że wokół może istnieć tyle zła, niesprawiedliwości, dyletanctwa
i zwykłej ludzkiej podłości.
Kazimiera Szczuka rozmawia z
Marią Janion jak z przyjaciółką. Pomaga jej wtedy, kiedy pamięć zawodzi i
trudno opowiedzieć o swojej drodze życiowej, twórczej, naukowej. Janion iskrzy
witalnością i dowcipem. Ta rozmowa na pewno przybliży postać badaczki tym,
którym dane było do tej pory obcować z jej dziełami, nierzadko trudnymi do
zrozumienia, ale pisanymi zawsze rozsądnie i zgodnie z własnym poczuciem
estetyki. Romantyzm jest wieczny. Nie sprowadzajmy go do prostych,
wyświechtanych i niewiele już znaczących haseł. Odkryjmy jego głębię. A zarówno
na romantyzm w znakomitym ujęciu analitycznym, jak i na techniki jego badania
oraz umiejętności interpersonalne, dzięki którym badaczka tak wiele osiągnęła,
warto widzieć dokładnie i zwrócić na nie uwagę, bo wybiją się z tego wywiadu. Lektura udowadnia, że
jest to jedna z mądrzejszych książek o badaniu zawiłości świata i idei, jaką
udało mi się przeczytać. Czekam na ciąg dalszy!
Wydawnictwo „Krytyki
Politycznej”, 2013
1 komentarz:
Tylko pensja przyjdzie, zamawiam tę książkę. Już od dawna na nią zerkałam z wątpliwością, ale właśnie zostały rozwiane.
A jak zaraz po nazwisku Janion, padły nazwiska Żmigrodzkiej i Witkowskiej, to aż mi ciarki po plecach przeszły :)
Prześlij komentarz