2014-03-26

"Kurator" Zbigniew Kruszyński

Wydawca: W.A.B.

Data wydania: 26 lutego 2014

Liczba stron: 206

Oprawa: twarda

Cena det: 34,90 zł

Tytuł recenzji: Cena porywu serca

Zbigniew Kruszyński napisał książkę o człowieku, który przekroczył dawno smugę cienia, błąka się we mgle przemijania, szuka porywów życia i powodów, dla których miałby być życiu potrzebny oraz konfrontuje z dramatami, jakie go przerastają. Żyje bez wzruszeń, bez większych emocji, czas odmierza rzeczowo i w sposób ponury. "(...) Pieniądze leżą na kontach i funduszach, powoli procentują, liście żółkną stopniowo, skamieniały gołębie, nawet router się zapchał i cedzi informacje jak jąkała rzecznik". Poznaje w Internecie kobiety, którym trzeba płacić za czas i towarzystwo. Konfrontuje się ze śmiercią w rodzinie i z pustką wokół siebie. Jest dramatycznie pojedynczy i nie ma odwagi wzięcia odpowiedzialności za kogoś. Żyje z dnia na dzień. A gdyby te dni miałyby się stać nie do zniesienia, w rezerwie jest xanax i stilnox. Spokój na zawołanie. Bez wzruszeń i porywów serca.

Powyższy rys nie zapowiada powieści w żadnym stopniu oryginalnej, ale to nie oryginalność ma być mocną stroną "Kuratora". Snuta niespiesznie narracja opowiada o ludzkiej samotności, o przebywaniu z samym sobą w stopniu niepełnym, o wrażliwości ukrytej i o potrzebie bliskości, która w swej smutnej sile każe zbliżać się do kobiety młodszej o pokolenie. To także książka o rojeniach wyobraźni przesyconej dawno już wyblakłymi romantycznymi ideałami i opowieść o mężczyźnie wciąż szukającym spełnienia w świecie, w jakim wartość ma przede wszystkim pieniądz i gdzie w zasadzie można kupić wszystko. Poza miłością i przywiązaniem.

Bohater Kruszyńskiego odwiedza strony www, na których prężą się kobiety chcące, by opłacać ich gotowość do bycia na własność. Człowiek XXI wieku potrafi profesjonalnie się wycenić. W katalogu wymagań te coraz bardziej wyśrubowane. Ogłaszają się nie tylko one - samotne, mężatki, studentki, rozwódki. Są i mężczyźni gotowi płacić za ideał albo za taki ideał się uważający. A za to trzeba zapłacić. W morzu anonsów, gdzie sprzedaje się siebie i swoje towarzystwo, setki kobiet i mężczyzn wyrażają niezadowolenie partnerami. Nikt z ogłaszających nie śmie pomyśleć, że mógłby pasować do kogoś innego, kto proponuje sponsoring. Wszyscy skupieni na sobie, wyceniają swoją wartość. Bohater "Kuratora" kupuje usługi. Płaci z pieniędzy, jakie pozostawiła mu kiedyś szwedzka pensjonariuszka, którą godnie poprowadził ku śmierci. Teraz skupia się na życiu. Nabywa towarzystwo kobiet. Adoruje je, sponsoruje, czasami wysłuchuje, niekiedy namiętnie obserwuje. Zamawia to, czego oczekuje i nie oczekuje niczego w zamian. Dlaczego tak uporczywie sięga po opłacone fragmenty cudzych życiorysów, po cudze ciała, po chwile imitujące bliskość?

Dużo mniej interesujące od tego, co mężczyzna Kruszyńskiego myśli, jest to, jak wygląda. Wydęty brzuch, owłosione genitalia, łysina, szwankująca prostata. Do tego łupież, niszczejące plomby. Tak wygląda męskość po pięćdziesiątce - bez upiększeń, wizji, fantazji i symulacji wyobraźni na portalach randkowych. Ta męskość, nieatrakcyjna przecież i przeciętna w sposób bolesny, to pewien stan uwięzienia. Poza te ramy wyjść się już nie da. Życie potoczyło się dramatycznie i pozostawiło w duszy dużo bardziej przykre ślady niż na ciele. A jednak wciąż jest nadzieja, że to, co rzeczywiste w połączeniu z imaginacjami, ma szanse wzbudzić czyjeś zainteresowanie. Kiedy bohater książki zainteresuje się pewną maturzystką, dostrzeże siebie w roli tego, który może ją ocalić przed okrutnym światem. Tym tworzonym między innymi przez autorów anonsów o sponsoringu.

Przestaje szukać wrażeń i przestaje myśleć o tym, by je symulować, kiedy Marta pozostanie w jego życiu na dłużej niż czas opłaconego spotkania z seksem. Ich relacje to dwa diametralnie różne poglądy na to, co oznacza bycie razem i czym ma być bliskość drugiego człowieka. Przejmująco smutne, przerażające nawet staje się obserwowanie, jak dojrzały mężczyzna lokuje swoje skryte pragnienia w osobie młodszej o jedno pokolenie! Kruszyński opowiada historię tej znajomości w taki sposób, że wszystko wydaje się z czegoś wynikać, wszystko zapełnia pustkę i marazm, wszystko jest oczywiste i zmierza w jakimś kierunku. Naprawdę?

"Kurator" to gorzka i bardzo wyrazista rozprawa z rzeczywistością, w której kolejne już pokolenie singli wystawia na sprzedaż swój czas, swoje przymioty, swoją domniemaną wartość i skryte w tym wszystkim frustracje. To książka o relacjach niepełnych, toksycznych; relacjach dławionej goryczy przeżywania wciąż na nowo czasu, w którym ponownie można zostać odrzuconym. Wspomniana już niespieszna narracja nie ujawnia żadnych porywów serca, a przecież jest to opowieść w niesamowicie dużym stopniu nasycona emocjami. O nich Kruszyński nie chce pisać. Chce pokazać konkretnego mężczyznę, konkretną samotność, konkretne zgorzknienie i skrytą w nim naiwność szukania czegoś, czego nie odnalazło się przez pół wieku. Zbigniew Kruszyński diagnozuje stan obcości względem samego siebie. Sygnalizuje tę obcość mieszaną narracją. Opisując kolejne dni i poczynania swego bohatera, narrację trzecioosobową zamienia na pierwszoosobową. Jesteśmy zatem zdystansowani do mężczyzny, by za chwilę uważniej go słuchać, być może rozumieć. Tworzy się bliskość, rozpada się, dystans budowany jest na nowo; w finale gra narracyjna w oczywisty sposób ukazuje, o kogo chodzi i jakie ma być przesłanie książki.

"Kurator" podejmuje próbę pewnej diagnozy życia społecznego, ale także ostrzega. Opowiada o szukaniu wrażeń i braku zrozumienia dla tego, czym wrażenie samo w sobie miałoby być. Smutna powieść o przemijaniu, o smutku przechodzenia przez kolejne dni i o rozpaczliwych próbach tuszowania pustki. Jednocześnie piękna histotia o wrażliwości, dla której nie ma dzisiaj miejsca ani czasu. "Kurator" w sennej i melancholijnej nieco konwencji opowie o wewnętrznym uśpionym życiu i o konsekwencji brania odpowiedzialności za cudzy los w sytuacji, kiedy nie można zapanować nad swoim. Do głębszego przemyślenia.

Brak komentarzy: