Wydawca: Wydawnictwo
Literackie
Data wydania: 27 marca 2014
Liczba stron: 144
Oprawa: miękka
Cena det: 29,90 zł
Tytuł recenzji: Czym się stajemy?
Warto przypomnieć na wstępie
poprzednią powieść Agnieszki Drotkiewicz, bo wydaje się, iż jej literacka
bohaterka w najnowszej cofa się, przeżywa regres, jest swą kobiecością osaczona
i w niej zagubiona. W wydanym przed pięciu laty "Teraz" wykreowana
została kobieta, która jest świadoma i dumna ze swojej tożsamości. To było dość
specyficzne połączenie tego, co wewnątrz kobiety z całym zewnętrznym światem
stygmatyzowanym markami. Karolina z "Teraz" charakteryzowana była
następująco: „Samotna kobieta po
rewolucji feministycznej, z doktoratem nauk humanistycznych przemierza Planetę
Tesco, rozmyślając o życiu”. Bohaterka "Nieszporów" stara się za
dużo o tym życiu nie myśleć. Bo choć jest wykształcona, ma pracę, ustalone cele
i zasady przejęte z zewnętrznego agresywnego świata narzucającego normy, nie
znajduje kontaktu z samą sobą, bo żyje w rzeczywistości, w której wiele
doświadczamy, wiele również oferujemy, ale w gruncie rzeczy nie możemy
odpowiedzieć sobie na pytanie o to, co czyni z nas ludzi.
"Nieszpory" to
jednak opowieść o czterech biografiach, w związku z tym neurotyczna Joanna z
Paryża przestaje odgrywać w tej historii najważniejszą rolę, bo i nie jest to
historia życia Joanny. Drotkiewicz sportretuje także jej matkę, jej partnera
oraz przyjaciółkę. Wszyscy żyją obok siebie, każdy we własnym wnętrzu. Niektórym udaje się cofnąć w głąb siebie
oraz odpowiedzieć na pytania o własne dążenia i pragnienia, inni gorączkowo
miotają się w nerwowym "teraz", które przed laty dla Agnieszki Drotkiewicz
było synonimem pogodzenia z życiem, a teraz jest jedynie tego życia rozpaczliwą
namiastką.
Joanna stale pracuje. Praca
jest sensem jej egzystencji. Żyć to pracować na pochwały, być docenianą za
wkład pracy, zaangażowanie i wartość wyprodukowaną przez siebie. Do samej siebie Joanna boi się zbliżyć. Nie
istnieje dla niej coś takiego jak życie prywatne. Właściwie ma je już za sobą.
Samotność jest stanem oczywistym i stanem słusznym. W relacji z mężczyzną
bohaterka traci swą chybotliwą, pełną troski o siebie tożsamość. Tożsamość
kształtowaną przez paryskie marki, zwyczaje i powinności. Tożsamość jakby zwierzęcą,
obleczoną jedynie skórą; chcącą się spod tej skóry wydostać, ale w gruncie
rzeczy bezwolną i pozwalającą na to, by jałowy bieg włączyć tylko podczas
pobytu u matki w Polsce, gdzie praca nie jest koniecznością, a możliwość
wybrania sposobu spędzania czasu ogranicza się do bezmyślnego wpatrywania w
serialowe światy, w których ukryte jest życie dużo bardziej przepełnione
treścią niż to paryskie. Joanna żyje w świecie norm, wzorców i mód, ale nie
dobrała z tego wzornika niczego, co określałoby, kim jest i dokąd zmierza.
"Teraz" jest nieznośne, bo nie ma w nim treści. Być może treść i sens
wyssała z życia Joanny jej matka.
Sylwia
odrzuciła Boga i żyje po swojemu. Dobrze jej. Stroje w dress codzie
"stonowanej suki" podkreślają jej dystans do rzeczywistości. Sylwia
jest realistką i wie, co stanowi jej wartość. W związku z Romanem
Kozanisem jest kobietą realizującą wzorzec dojrzałej miłości, choć przecież
bawi się w romans tak, jak jej córka bawi się w życie. Sylwia walczy o swe
dobro, Joanna walki nie podejmuje. Matka ma siłę, którą nie obdarzyła córki i
chęć do stawiania czoła trudnościom, przy których Joanna rejteruje, uciekając w
świat ściśle wyznaczonych przez swą pracę sztucznych reguł. A Roman? On to
zupełnie inna historia. Podczas gdy Joanna tonie w nadmiarze wszelakich
bodźców, Roman jest przeciwnikiem jakiegokolwiek nadmiaru i człowiekiem pewnym
swej jedności, z której wyrasta tożsamość, na jakiej może oprzeć się racjonalna
Sylwia. Roman lubi kwaśność cytryny,
słodzi lody karmelowe, stawia na dynamizm i każdego dnia staje się na nowo.
Wbrew temu, co wpływa na destrukcję Joanny na co dzień. Wbrew temu, co ma także
druzgoczący wpływ na czwartą postać "Nieszporów" - przyjaciółkę
Sylwii, Helenę.
Życie
Heleny to wieczne kompleksy, szarość i mnożone wciąż na nowo lęki. Helena
zapatrzona jest we francuskie wzory i gdyby dane jej było żyć w Paryżu jak
Joannie, pewnie byłaby szczęśliwa i spełniona.
Helena tak jak córka przyjaciółki udaje prawdziwe życie. W przeciwieństwie do
Joanny jednak nie pobudza ją tak wiele mniej lub bardziej racjonalnych wskazań,
jak być szczęśliwą. Helena pogodzona jest z pustką wewnątrz siebie i - w
przeciwieństwie do Joanny - nie stara się jej na siłę zapełnić. Oszukana przez
życie oraz samą siebie, nie dąży już do stanu spełnienia, bo taki
prawdopodobnie nie istnieje. Co istnieje naprawdę w biografiach tej czwórki i
czemu muszą się bezwzględnie podporządkować, a co dopasować do samych siebie
tak, by odnaleźć sens?
W opowieści Agnieszki
Drotkiewicz jak w uwerturze z "Don Giovanniego" przewijają się trzy
elementy - "liryczny, przygodowy i
tragiczny". Metaforyczny przesyt widoczny - i uzasadniony - choćby w
"Teraz" autorka zastępuje językiem wrażliwości na niuanse i językiem
opisu tego, co złożone, przez opis części składowych, efemerycznych sygnałów
wysyłanych z wnętrza ciał i umysłów bohaterów w kierunku świata racjonalnej
logiki. Tragizm "Nieszporów"
to niemożność bycia w pełni sobą. A może chodzi o to, że ta pełnia nie jest
stanem, jaki kiedyś się oczekiwało. Joanna rozmyśla: "Jestem tym, czym siebie uczynię". I choć można uznać, że
to historia o tych, którym się nie udało i o tych, którzy jakoś dają radę, fatalizm
egzystencji przejawia się w niemożności kontaktu z samym sobą i w
przypadkowości form życia, do jakich dostosowują się bohaterzy na własne
życzenie. I chociaż chcieliby krzyknąć "adieu
tristesse", pożegnać smutek i nabrać pewności tego, kim się uczynili,
niemożność wyboru, paraliż decyzyjny, zagubienie w wielości i obojętność jako
przejaw zagubienia, to główny powód dramatu rozpisanego na kilka ról i kilka
życiorysów.
W "Ościach"
Karpowicza portretowani współcześni wchodzili ze sobą w szereg zależności. U
Drotkiewicz żadnych zależności nie będzie. Wszyscy są nomadami i nikt nie jest
w stanie wpłynąć na pozostałych. "Nieszpory",
osadzone w muzyce Monteverdiego, ukazują nam pewien panoramiczny przegląd życia
w samotności i życia niepewnego. Autorka nie podejmuje się próby żadnej
diagnozy. Nie pozwala swoim bohaterom na jakąkolwiek jedność, bo wszyscy są
osobni, choć mają tworzyć tymi osobnymi losami pewną spójną całość fabularną.
Ta książka nie opowiada o tym, kim jesteśmy we współczesnym świecie. Ona
dyskretnie sugeruje, kim możemy się stać i kim stajemy się nieszczęśliwi,
niezadowoleni i niepewni, czy dokonaliśmy w życiu jakiekolwiek słusznego
wyboru.
PATRONAT MEDIALNY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz