Wydawca: Znak
Data wydania: 20 czerwca 2014
Liczba stron: 334
Oprawa: miękka
Cena det: 36,90 zł
Tytuł recenzji: Sekrety Kiriwiny
Kiedy przed blisko stu laty
Bronisław Malinowski badał obyczajowość mieszkańców wysp dzisiejszej
Papui-Nowej Gwinei, nie spodziewał się zapewne, że w kolejnym stuleciu jego
śladami uda się polska dziennikarka ochoczo przyjmująca na siebie rolę
antropologa XXI wieku, który chce przede wszystkim zbadać, czy rzeczywistość
opisywana przez Malinowskiego nadal istnieje. On sam określał się kronikarzem
znikającego świata. Aleksandra Gumowska, ruszając w podróż na Trobriandy,
udowadnia, iż świat ów ma się bardzo dobrze, trwa niezmiennie i zasadniczo nie
różni się od tego, jaki opisywał Malinowski. Ten reportaż jest zapisem pobytu na osławionej Wyspie Miłości, ale
także efektem rozmyślań nad samym Malinowskim, bo Gumowska nie tylko będzie się
starała prześledzić, jak wygląda życie seksualne dzikich, ale także przyjrzeć
między innymi życiu seksualnemu samego antropologa, którego dzienniki uważnie
czyta.
Stała się dimdimem w obcym świecie. Dimdim to biały. Wzbudza na Trobriandach
nadal duże zainteresowanie, choć z widokiem ludzi innego koloru skóry
Trobriandczycy zdążyli się już oswoić. Po Malinowskim dotarło do nich wielu
badaczy. Także turyści szukający wytchnienia, uciekający przed cywilizowanym
światem. Aleksandra Gumowska nie chce
tam być obecna tymczasowo. Chce się prawdziwie wtopić w otoczenie, uważnie się
mu przyglądać i opisywać najlepiej jak potrafi. Malinowski nie robił
rozróżnienia między białymi a czarnymi, nie uznawał cywilizacji białych za
lepszą czy dominującą. Autorka tej książki przyjmuje na Trobriandach imię,
które pomoże jej wejść w specyficzną kulturę określaną przez tytułowy seks,
betel i czary. Staje się Kadamwasilą, nie jest już zwyczajnym dimdimem. Wchodzi głębiej - nie tylko w
obserwowaną kulturę, ale także w głąb siebie samej, poszukującej odpowiedzi na
wiele różnych pytań inspirowanych nie tylko podróżami Bronisława Malinowskiego.
Początkowo wydaje się, iż
Gumowskiej chodzi o dokumentowanie zwyczajów oraz tradycji bez żadnego
kontekstu i bez refleksji na temat tego, czy taka forma współżycia społecznego
jest trafiona i daje spełnienie.
"Seks, betel i czary" to jednak analiza pogłębiona, bo nie wynika
tylko z faktu, iż autorka pobyła sobie na Trobriandach i pozapisywała kilka
spostrzeżeń. Wkraczamy do świata kierującego się innymi normami, inną
moralnością, inną optyką patrzenia w przyszłość i postrzegania teraźniejszości.
Świata bez prądu, kanalizacji, bez kontaktu z resztą globu i bez narzucanych
odgórnie zasad. Trobriandczycy nie poddali się fali wpływów tych, co zatykali
na wyspach Papui-Nowej Gwinei coraz to nowe flagi, legitymizując swą
iluzoryczną władzę i starając się dopasować zastany świat do obowiązujących
gdzieś daleko reguł. Kiriwina jest wbrew wszelkim regułom. Wbrew klasyfikacjom.
Wbrew zdrowemu rozsądkowi, bo trzeba go też na chwilę porzucić, aby w pełni
zrozumieć, jak żyją Trobriandczycy, jakie mają priorytety, czym się kierują
przy życiowych wyborach i jak asymilują w swojej kulturze te nieznośne ślady
innego świata, które mimo wszystko pozostają już przy nich na zawsze.
Szalenie
ciekawe jest opisywane przez Aleksandrę Gumowską społeczeństwo. Opiera się na
specyficznym współzawodnictwie i jest matrylinearne. "To znaczy, że syn nie dziedziczy po
ojcu, tylko po swoim wuju - bracie matki". Gwarantem ładu jest wódz,
który wie wszystko i może wpływać też na urodzaj bądź jego brak. Wodzowi należy
się najbardziej smakowity yam, którego hodowla i jedzenie są celebrowane. Co
ciekawe, jedzenie tego warzywa ma charakter mocno intymny, albowiem "uprawianie seksu mieści się w ramach
przyzwoitości, ale podzielenie się słodkimi ziemniakami budzi zgorszenie".
Wokół wodza jego rodzina, zawikłane koneksje, niezrozumiałe zależności -
wszystko jednak funkcjonujące w specyficznym ładzie. Są oczywiście spory i
bojowanie o wpływy, nie znajdujemy się w jakiejś idyllicznej krainie
uporządkowanych stosunków międzyludzkich. W znacznym stopniu porządkuje je
uprawianie seksu. Naprawdę! O nim jest wiele i dzięki temu ów reportaż staje
się bardziej soczysty. Dlaczego? Dlatego, iż miłość fizyczna rządzi się na
Trobriandach zupełnie innymi prawami, poza moralnością i zasadami warunkującymi
ją w świecie zewnętrznym.
Monogamia nie jest wskazana.
Przynajmniej do momentu zawiązania więzi małżeńskiej. Seks na Trobriandach
uprawiają już nastolatki, cieszą się jego smakiem i swobodą zmieniania
partnerów. Seks słodki jak trzcina
cukrowa staje się czynnością wchodzącą w skład tamtejszej obyczajowości równie
silnie, co zwyczaje i tradycje, o jakich opowiadali po Malinowskim bardziej
pruderyjni badacze. Przy licznych zbliżeniach nie ma jednak nadmiaru ciąż.
Te stające się faktem są traktowane z odpowiednią dozą estymy, ale pojawiają
się też i mroczne strony seksualnej rozwiązłości. Gumowska opowiada o
tuszowanych gwałtach i konsekwencjach zakazanych miłosnych igraszek, co
przypomina nieco grozę opowieści o leżącej także w Oceanii wyspie Pitcairn, o
której mrocznych tajemnicach pisał Maciej Wasielewski w "Jutro przypłynie królowa". Obok seksu ważną sferą życia jest magia, którą Trobriandczyków
obdarował sam niemagiczny Bóg.
Magiczne obrzędy i wierzenia
zdają się wciąż odcinać tę małą społeczność od cywilizacji. Magia jednak
porządkuje życie i nadaje mu sens. Czy można w to naprawdę wejść, zaufać temu,
przekonać się do czarowania? Zioła i zaklęcia zastępują antybiotyki i szpitale,
przepowiednie i klątwy warunkują ludzkie wybory. W tym wszystkim jest
oczywiście strach oraz ci, co potrafią nim sterować. Czary znajdują się też w
ścisłym związku ze specyficznym kultem zmarłych i przywiązaniem do ziemi
przodków, dzięki której rozumie się własną tożsamość.
Aleksandra Gumowska szuka w
tym wszystkim czegoś, co dotychczas nie zostało zbadane, zauważone. Przygląda
się, w jaki sposób rzeczywistość XXI wieku wdziera się do świata wydającego się
zupełnie biernym wobec przemian i postępu. Ważna jest zresztą definicja samego
postępu, o jakiej Gumowska rozmawia z jedną z Trobriandek.
"Seks,
betel i czary" to reportaż uważny i bardzo wiarygodny. Autorka
jest obserwatorem lokalnym oraz jednocześnie zdystansowanym do tego, co widzi,
badaczem ze świata zupełnie innych wartości. Żując betel - choć niechętnie - wchodzi
w leniwy świat tego wszystkiego, czego nam, Europejczykom być może brakuje. Nie
ma w świecie przedstawianym przez Gumowską żadnego fałszu czy ironii. Magiczne
rytuały zastępują komunikację nieszczerości, w jaką wdają się wszyscy
cywilizowani, z uśmiechem na twarzy obserwując tańce dzikich. Kto jest dziki
tak naprawdę i czy zestawienia oraz porównania naprawdę są konieczne?
Gumowska szuka
odpowiedzi na pytanie o to, w jaki sposób utrwala się lokalna obyczajowość i
społeczny porządek w dobie globalizacji, gdzie wszystko ma być wspólne i do
wszystkiego mamy dostęp. Trobriandy nie
leżą blisko - ani w sensie geograficznym, ani też w żadnym innym. Autorka
pokonała dystans, przełamując przede wszystkim własne bariery. To nie tylko
ciekawość i brak pokory. To autentyczne zainteresowanie tym, co inne.
Nieskażone niczym, takie w duchu Malinowskiego. On sam ożyje na kartach
tego reportażu, bo przecież wędrujemy do świata, jaki kiedyś odkrywał. Poznamy
ów świat tym razem w nieco inny sposób.
2 komentarze:
Jeśli chodzi o książkę, na pewno warto ją przeczytać. Dosyć ciekawa i niezwykle wciągająca.
Mój Blog: sex na telefon
Kontaktuję się z nim i stało się to nawet szybciej, niż mogłem sobie wymarzyć. Dziękuję za poświęcenie czasu na wysłuchanie mnie i odpisanie na wszystkie moje e-maile, doktorze Agbazara. Znowu czuję siłę emocjonalną. Wróciła mi pewność siebie i jasno widzę swoją przyszłość. Jestem na zawsze wdzięczny za twoją pomoc w ponownym zjednoczeniu mnie z moim starym kochankiem, który rozwód zostawił mnie wiele lat temu dla innej kobiety. Sam zobaczysz, co mówię, kontaktując się z tym wielkim rzucającym zaklęcia, doktorem Agbazarą, pod adresem: ( agbazara @ gmail. com ) lub zadzwoń do niego pod numer ( +234 810 410 2662 ) i rozwiąż swoje problemy.
Prześlij komentarz