Wydawca: MOVA
Data wydania: 14 października 2020
Liczba stron: 512
Przekład: Agata Teperek
Oprawa: miękka
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Strach i odwaga
Świetna jest druga część trylogii Louise Boije af Gennäs i piszę to nie bez pewnego zdumienia, bo bardzo rzadko zdarza się, by kolejna powieść tryptyku była jeszcze lepsza niż ta pierwsza; zazwyczaj – jeśli już – ma to miejsce w przypadku trzeciej części. Szwedzka znajoma, która czytała „Bezwład” w oryginale, zapewniała, że jest mocniejszy niż „Krwawy kwiat”. Sprawdziłem to i potwierdzam. O ile czytelnik pierwszej części mógł być przekonany, że szwedzka pisarka wytoczyła najcięższe działa, by demaskować hipokryzję swoich rodaków i punktować największe problemy rzekomo najlepszego kraju na świecie, o tyle „Bezwład” jest trochę kontrapunktem do pierwszej części, bo portretuje i demaskuje grzechy Szwecji, o jakich nie opowiadał tak dosadnie „Krwawy kwiat”. Ważne jest również to, że tym razem główna bohaterka Sara zostanie naprawdę wyjątkowo straumatyzowana, zatem Louise Boije af Gennäs udowadnia, iż ma jeszcze niejednego asa w rękawie, potrafiąc zaskoczyć swoich pierwszych czytelników.
„Bezwład” jest misternie skonstruowaną opowieścią o strachu i o odwadze. Jedno z drugim tkwi mocno w Sarze, która usiłuje dojść do siebie po wydarzeniach, jakich doświadczyła wcześniej, i zacząć w Sztokholmie nowe życie. Podejmując przede wszystkim nową pracę. Ta książka wnikliwie przeanalizuje wszelkie aspekty pracowania, wskaże niebezpieczeństwa pracoholizmu, ale jednocześnie da do myślenia w kwestii tego, czy działalność zarobkowa człowieka bardzo wpływa na jego mentalność. Follow the money – ten zwrot powtarzany jest tu w nieco innym kontekście, natomiast szwedzka pisarka chce nas przenieść w ten wymiar przyziemny. Sara angażuje się w pracę, która zabiera mnóstwo czasu oraz energii. Obserwuje ludzi podporządkowanych biurokratycznym wymogom i opresji stawiania pracy ponad wszystko. A za tym idzie chęć zarabiania ponad potrzeby, zdobywania coraz większego majątku i podążania niekiedy równią pochyłą, kiedy stan konta idzie w parze z emocjonalnym i egzystencjalnym jałowieniem.
Wokół kwestii dominacji pracy nad ludzkim życiem Louise Boije af Gennäs snuje rozważania o tym, co warunkowało i warunkuje współcześnie szwedzki dobrobyt. Bohaterowie „Bezwładu” są częścią jakiejś toksycznej machiny, za którą stać mogą manipulacje i nadużycia. Sara – jakkolwiek zmotywowana do ciężkiej pracy – chce w tej nowej sytuacji postawić przede wszystkim na relacje z ludźmi, nie nadmiar obowiązków. Zwiąże się z kimś, kto staje na jej drodze w najbardziej oczywisty sposób. Ale anatomia tego związku i jego konsekwencje nie będą już oczywiste. Nie tylko praca zawłaszcza i determinuje do działań na granicy wstydu. Dużo gorsza jest łatwość, z jaką poddajemy się złym wpływom. I lekkość, z którą Szwecja przyjęła rozmaite formy uległości, a za nimi – misternie skonstruowane rodzaje korupcji. Matka Sary mówi: „Żyjemy w Szwecji. My nie popełniamy błędów”. Boije af Gennäs pokaże, jak naznaczona błędami jest szwedzka tkanka społeczna. Z jak wieloma nieprawidłowościami natury gospodarczej, politycznej czy społecznej miało do czynienia państwo, w którym zbłądzono wielokrotnie.
Koncentrująca się wokół historii ojca Sary dramatyczna opowieść o tym, jak można być prawym i uczciwym w świecie przeżartym korupcją i hipokryzją, odsłania kolejne wstydliwe karty z historii Szwecji. Jest ich bardzo wiele, a każda dodatkowo rezonuje wówczas, gdy Sara za wszelką cenę chce zrozumieć, kim naprawdę był ojciec i co takiego mu się przytrafiło. Szybko okaże się, że pokłosie jego śmierci to wciąż zagrażający jej życiu aparat opresji. Pojawiają się enigmatyczni „oni”. Tak jak w „Krwawym kwiecie” ingerujący w każdy aspekt życia głównej bohaterki. Znowu – jak w części pierwszej – zaczynają się dziać niepokojące zdarzenia. Sara znajduje się w wyjątkowej opresji. Na jej rodzinę spadają niejasne dla czytelnika konsekwencje tego, kim była głowa tej rodziny. I coraz mocniej zaciska się na szyi pętla, którą Sara usiłuje zerwać.
Znakomicie przedstawiona bohaterka tutaj zyskuje w oczach czytelnika jeszcze bardziej. Mija niewiele czasu od przejmujących zdarzeń, w których centrum się znalazła, a życie zastawia na nią kolejne pułapki. Tym razem będzie się rozpaczliwie miotać w przestrzeni między rodzinnym Örebro a pełną kolejnych wyzwań stolicą. I choć przemierzać będzie wielokrotnie trasę kolejową między tymi miastami, tym razem jej oswojone strony nie będą miejscem, w którym Sara złapie oddech i będzie mogła choć na chwilę oderwać się od opresji.
Kluczowym słowem dla zrozumienia „Bezwładu” jest tortura. Autorka w bardzo oryginalny sposób poszerza pierwotne znaczenie tego słowa. Wiemy z „Krwawego kwiatu”, że ojciec Sary był prawdopodobnie torturowany przed śmiercią. O ile wtedy były to tylko niepokojące sugestie, o tyle tutaj ich wyobrażenie staje się bardziej konkretne, dużo bardziej mroczne. Doświadczenia Sary stają się bolesne na kilka sposobów, a zamykający się wokół niej klaustrofobiczny i niebezpieczny świat Sztokholmu odbierać będzie dech czytelnikowi. Louise Boije af Gennäs opowie także o tym, co znaczy zerwać z dynamicznym i często opresyjnym światem. Pojawiająca się na kartach tej powieści charyzmatyczna staruszka wybrała specyficzne życie na marginesie. Nie spodziewa się konsekwencji tego, że zwykła życzliwość wobec Sary może jej brutalnie przypomnieć o tym, od czego uciekała. Bo „Bezwład” jest powieścią portretującą tętniącą życiem metropolię, w której ukryły się największe koszmary uciekających od myślenia o samym sobie. Torturą może być samo egzystowanie w Sztokholmie. Ale także oczekiwanie. Znakomicie zbudowany klimat tej książki obrazuje, że Sara ma się na baczności niemal całą dobę. Gotowa na przyjęcie ciosu od przeciwnika, choć nie jest pewna, kim ten przeciwnik jest naprawdę.
Dawna obsesja ojca prowadzi
bohaterkę ku sprawom, które Szwecja nad wyraz łatwo i z niebywałą lekkością
zamiotła pod dywan. Obrazowanie tego, co w Szwecji dysfunkcyjne, zaczyna się
od opowieści o poczynaniach państwa w czasie drugiej wojny światowej. Potem w
tle pojawiają się kolejne sprawy pokazujące, jak bardzo ten doskonale w oczach
świata funkcjonujący kraj nie miał zwyczajnie wstydu i poddawał się hipokryzji.
To nie jest łatwa do uniesienia społecznie powieść. Ale poza tym książka z
naprawdę dynamicznym rytmem, bardzo spójnie uporządkowana, umiejąca stworzyć
granicę między tym, co okrutne, a tym, co może stwarzać przeciwwagę dla
okrucieństwa. Czyta się „Bezwład” z przekonaniem, że jest to rzecz chwilami
przejaskrawiona, lecz jednocześnie widzi się sens niektórych hiperboli. Louise
Boije af Gennäs jest groźna, prowokująca, ale przede wszystkim dba o detale.
Dlatego z powieści przypominającej chwilami polityczny thriller tworzy również
przejmującą historię przyjaźni oraz więzi rodzinnych, dla których nie ma granic
ustanawianych przez oprawców. Ciemną stronę będą tu miały państwo, miasto,
instytucje i obywatele. Ale nie ma w tym porażającego mroku. Jest za to
nadzieja, że trzecia część tej trylogii przyniesie wreszcie odpowiedzi na
najważniejsze pytania stawiane tu ponownie, lecz w nowych kontekstach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz