Wydawca: Wydawnictwo Czarna Owca
Data wydania: 25 października 2023
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Cena det.: 44,90 zł
Tytuł recenzji: Studium zemsty
Przemysław Piotrowski w swej nowej powieści wydaje się nie mieć nic do stracenia. A być może wszystko. Bo to bardzo skomplikowane, by po „Prawie matki” odsłonić swoją charyzmatyczną bohaterkę Lutę Karabinę w taki sposób, by była wciąż atrakcyjna literacko dla czytelników. Pierwsza powieść o niezłomnej kobiecie, która ratując swoje dzieci, jest gotowa na absolutnie każde poświęcenie, prezentowała wizerunek wyraźny, sugestywny i obarczony niebezpieczeństwem, że wszystko już w nim zostało odsłonięte. Autor stanął przed nie lada wyzwaniem. Trzeba było opowiedzieć o Lucie po raz kolejny, ale zrobić to w taki sposób, by zaistniała w nowych okolicznościach, innych relacjach, w ponownie zaskakujących kontekstach. Tyle że wszystko już było. Jej determinacja, niezłomność, siła fizyczna, niebywale mocna psychika i zdolność do rzeczy niemożliwych. Jak zatem rozegrać nową historię Karabiny? Przecież nie można bazować tylko na schemacie matki obsesyjnie skoncentrowanej na losie swoich dzieci, którym dzieje się krzywda.
„Nic do stracenia” jest ciekawie przemyślaną powieścią, w której Piotrowski tworzy pogłębiony wizerunek bohaterki przede wszystkim dzięki opozycji z innym bohaterem. Pojawi się tu ktoś, z kim Karabina przeszła bardzo wiele, a sugestywne retrospekcje, w których autor posługuje się ulubionymi przez siebie i świetnie dobieranymi hiperbolami, uwiarygodnią skomplikowaną, a przy tym silną relację dwójki ludzi obarczonych wojennymi traumami. Karabina nie będzie zatem odsłaniana nam tylko w tym, jak działa, ale także w tym, jak ukształtowały się jej światopogląd, moralność, jak będzie stać w opozycji do partnera swoich nowych poczynań. Krótko mówiąc: trafiony pomysł. Z jednej strony utrwalony wizerunek bezkompromisowej wojowniczki, która nie ugnie się przed niczym. Z drugiej jednak – widzimy, kim Karabina jest naprawdę, przede wszystkim w sposobie, w jaki postrzega działania człowieka, który stanie u jej boku w walce z kolejnym wyzwaniem. Nieświadoma tego, że ten człowiek rozgrywa tu swoją własną grę. Bo bohaterka Piotrowskiego jest piekielnie inteligentna i zawsze czujna, jednak da się zwieść pozorom. A raczej stanie się w nowej powieści nieprzystającą do wizerunku z „Prawa matki” marionetką, która nie jest w stanie się zorientować, w jaką grę ktoś jej każe zagrać.
Ta książka jest bardzo dobrym świadectwem tego, że bliskość autora z wykreowanymi bohaterami pozwala mu uwiarygodnić ich jeszcze bardziej, choć pozornie tło intrygi sensacyjnej (bo jest to przede wszystkim świetna książka sensacyjna) wydaje się wtórne. Nic podobnego. Podoba mi się to, w jaki sposób Piotrowski balansuje tutaj między ukazywaniem niezłomności swojej bohaterki a pojawiającymi się w niej wątpliwościami, także natury etycznej. Mimo to fabuła opiera się przede wszystkim na tym, że Karabina zostaje poddana próbie doświadczenia granicznego. W nim pozostaje miejsce na same negatywne emocje, jednakże autor bardzo zgrabnie je niuansuje. Dzięki temu powstaje nietuzinkowa powieść o tworzeniu się struktury zemsty: o tym, jak kształtuje się w świadomości jej wielka potrzeba, oraz o tym, w jaki sposób kierowanie się bolesnym atawizmem zawęża nasze myślenie. „Nic do stracenia” to powieść o tym, co to znaczy zemsta totalna. Obezwładniająca, a jednocześnie determinująca każdy rodzaj działań. W tym wszystkim mroczna i niepokojąca fantazja o świecie zza wschodniej granicy, w którym zaczyna być bardzo niebezpiecznie, napięcie sięga zenitu, a wielki konflikt militarny wisi na włosku. Co wydarzy się w świecie przedstawionym tej książki, zanim Rosja faktycznie wytoczy działa przeciw Ukrainie?
Piotrowski stawia na dynamikę zdarzeń. Jednocześnie stara się o sporą różnorodność, jeśli chodzi o miejsce akcji, co wzmacnia dynamiczność fabuły. Znajdziemy się na tureckiej prowincji (która opowie o Karabinie w kolejnym kontekście ukazującym potencjał tej postaci, kiedy zderzy się jej osobowość z patriarchalną kulturą, w której będzie uchodzić za czarną owcę), w zakazanych dzielnicach Berlina, ale także pośród sztormu na dalekiej północy, bo wyjątkowo wyeksponowane przez warunki atmosferyczne zdarzenia rozegrają się na jednej z norweskich platform wiertniczych. Przemysław Piotrowski operuje również bardzo mocnymi scenami opisującymi ludzką śmierć. Wracają te motywacje działania bohaterów, które czyniły z nich potwory. „Nic do stracenia” operuje taką wizualizacją przemocy, że z jednej strony bardzo boleśnie uderza w nas naturalizm wielu scen. Z drugiej jednak – pojawia się niepokój o to, jak wiele makabry jest w stanie przyswoić odbiorca. Piotrowski nie będzie oszczędzał ani swoich bohaterów, ani też czytelników. Ta droga twórcza to sprawdzony już sposób na popularność literacką tego prozaika. Bardzo mi się podoba to, że wciąż szuka on rozwiązań nietuzinkowych. Że nadal będą w jego książkach obecne śmierć oraz brutalne jej zadawanie, ale za każdym razem będzie się też ujawniać jakaś większa i głębsza fantazja wykraczająca poza świat dekapitacji, strzelaniny czy innych przejmujących obrazów przemocy.
To opowieść o adrenalinie, która rodzi się najpierw z niepokoju, a potem z rozpaczy. O tym, jak piekielnie destrukcyjną moc może mieć, pochodząc z jednego i z drugiego. Historia o ludziach, którzy zapomnieli już o swoim dawnym życiu, bo doświadczyli czegoś, co przewartościowało ich poglądy, a może pogrzebało w światopoglądzie wszystko to, co czyniło z nich ludzi. Bohaterowie sięgają dna, a po chwili mają wrażenie, że doświadczają czegoś jeszcze gorszego. Że można znaleźć się w jeszcze bardziej przerażającej sytuacji. Ekstremalne doświadczenia nie będą udziałem tylko Luty Karabiny, bo Piotrowski przypomni także interesującego bohatera drugiego planu, policjanta o mówiącym wiele nazwisku Szatan tutaj symbolicznie osłabiony fizycznie będzie jednak niezwykle silny we wspieraniu kobiety, która jest dla niego nieukrywanym źródłem podziwu. Karabina i Szatan będą wracać do demonów przeszłości, a i one wrócą do nich. Dlatego lepiej i bardziej komfortowo jest czytać tę powieść ze znajomością „Prawa matki”, bo część motywacji działania bohaterów będzie po prostu bardziej czytelna dla odbiorców.
Jak
zawsze u Przemysława Piotrowskiego będziemy mieli do czynienia ze światem
pełnym goryczy i rezygnacji, z ludźmi wyjątkowo gorzko doświadczonymi przez
los, ale jednocześnie z takimi bohaterami, którzy za wszelką cenę chcą znaleźć
jakiś sposób rewanżu za doznane krzywdy – i chęć działania przyciąga do nich
uwagę czytających. Dobrze jest spojrzeć na twórczość tego
autora także jak na intrygującą sieć diagnoz socjologicznych. Człowiek
przyparty do muru to u Piotrowskiego jednocześnie człowiek definiujący na nowo
swoją tożsamość. I to są zawsze ponure procesy, a „Nic do stracenia” to kolejna
mroczna powieść, która z pewnością zachwyci fanów autora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz