Wydawca: Wydawnictwo Marginesy
Data wydania: 11 października 2023
Liczba stron: 332
Oprawa: miękka
Cena det.: 59,90 zł
Tytuł recenzji: W ciemność
Maja Wolny – znakomita pisarka pełna czułości w portretowaniu swoich bohaterów literackich – proponuje nam dzisiaj inną książkę. A może nie do końca tak jest, bo kiedy przed pięcioma laty zachwycałem się jej „Powrotem z Północy”, poruszającą powieścią o wyobcowaniu, tożsamości i zanikaniu pamięci, miałem wrażenie, że w „Pociągu do Imperium” odnajdę te tematy. Opisywane ponownie z czułością i empatią, bo Wolny jest zafascynowana rejonem świata, który zaczęła przemierzać. Udać się do Rosji po rozpoczęciu przez nią wojny w Ukrainie – to z pewnością coś niezwykłego, choć niestety zdarzają się twórcy promujący siebie na tle wojennych zgliszcz. Maja Wolny będzie z daleka od frontu, choć w tej książce opisze też swoją krótką podróż do Ukrainy w ogniu wojny. „Pociąg do Imperium” jest jak dobrze napisana powieść podróżnicza, choć to przecież reportaż, i to w wielu miejscach znakomity (opis podróży moskiewską taksówką czy scena odbierania dezodorantu na lotnisku). Przede wszystkim to opowieść o miejscu, które się kocha, a jednocześnie czuje się z jego powodu wiele goryczy. Historia tego, jak w dobie wojny z Ukrainą kochają swoją Rosję jej obywatele. Czym jest ta miłość i co za nią stoi. Lecz w dużej mierze jest to rzecz o lęku: o tym, czego Wolny bała się ustawicznie w podróży, ale przede wszystkim o tym, czego lękają się jej rozmówcy, bojąc się zwerbalizować kwestie, które pozostają tu w sferze niedomówień, półcieni. To bardzo mroczna książka – nie tylko dlatego, że opisuje pustkę i mrok w sensie dosłownym. To bolesna opowieść o sile wyparcia, o istocie funkcjonowania w specyficznym porządku spraw życia codziennego i o takim dobieraniu sobie priorytetów, by przetrwać, a jednocześnie nie myśleć, często zapomnieć.
Już w trakcie pracy nad „Pociągiem do Imperium” Maja Wolny opowiadała w mediach społecznościowych o swej podróży, a ja śledziłem te relacje z zapartym tchem. Widziałem setki nieprzychylnych i nienawistnych komentarzy. Wciąż zastanawiałem się nad tym, dlaczego autorka w to brnie. Nadal podróżuje po kraju „zakazanym” dla świata. Zamkniętym przed nim. Po kraju, w którym groziły jej na każdym kroku coraz to nowe niebezpieczeństwa. Tylko dlatego, że ruszyła w podróż, by rozmawiać, szukać prawdy, przyglądać się Rosjanom i zrozumieć ich mentalność. Wnioski wypływające z tej książki nie będą zaskakiwać. Każdy rozsądnie i uważnie przyglądający się rosyjskiemu społeczeństwu z oddalenia nie będzie ani zaskoczony, ani zdumiony refleksjami autorki na temat tego, co widzi i słyszy. Tylko że czytelnik przygląda się z dystansu. A Maja Wolny wjeżdża do Rosji ‒ tam dokąd nikt wjeżdżać nie powinien. Z minimalistycznym ekwipunkiem i belgijskim paszportem umożliwiającym bycie incognito przemierza praktycznie cały kraj – od Petersburga do Magadanu. Ale trafia też w inne miejsca, także za koło podbiegunowe. Wszędzie wyczulona na niuanse i bacznie obserwująca. W „Pociągu do Imperium” znajdziemy przecież obszerne fragmenty autorefleksji. Wolny nie jest to końca pewna tego, jak napisać o swoich przeżyciach, doświadczeniach, spostrzeżeniach. Bardzo dba o warsztat, o formę tej książki. Zastanawia się nad tym, jak pisać ją przejrzyście. Jak właściwie komunikować swoje intencje. W jaki sposób zapisane przez nią zdania dotrą do polskiego odbiorcy, a przede wszystkim – jak zostaną zrozumiane.
Do zrozumienia jest bardzo wiele. Równie wiele nie mieści się w głowie. Maja Wolny spotyka na swojej drodze ludzi, którzy z powodu obecnej sytuacji geopolitycznej są na skraju załamania nerwowego, są z niej dumni albo po prostu znajdują wypracowane od pokoleń sposoby, by nie myśleć o tym, co uznają za niedotyczące ich bezpośrednio. Ta książka przedstawi Rosjan w każdym świetle i nie będzie w żaden sposób tendencyjna, choć autorka wyraźnie opowiada się za sprawiedliwością, logiką i odpowiedzialnością za czyny. Tymczasem rozpoczyna podróż, która już na wstępie jest określona „wyprawą w ciemności”. Podróż po kraju, po którym nie powinna podróżować. Który z różnych powodów powinien odstręczać. A jednak fascynuje. I nie chodzi tylko o to, że Maja Wolny ma w sobie pokłady miłości i przywiązania do Rosji, która zwłaszcza w swej azjatyckiej części jest tu szczególnie ciekawie portretowana. Intrygujące wydają się motywy, dla których matka dwójki dzieci pozostawia bezpieczne i ustabilizowane życie, by z niewielkim bagażem ruszyć tam, skąd wyłonił się w 2022 roku jakiś demon. A może ten demon jest pokłosiem wieków demonicznego funkcjonowania rosyjskiego imperium.
Wolny interesują przede wszystkim ludzie. Nie każdego rozmówcę pyta o stosunek do wojny w Ukrainie, choć każdy w mniejszym lub większym stopniu do tego nawiązuje, nawet podczas krótkich spotkań. Widać, że rozpętana wojna jest obecna w świadomości Rosjan. Ale tkwi w niej również coś, co pozwala w toksyczny sposób odizolować się od koszmaru, jakim jest obecnie życie w kraju, który jest konsekwentnie i coraz silniej izolowany na arenie międzynarodowej. Rozmówcy Mai Wolny wypowiadają się bardzo zachowawczo i wielokrotnie nie ma tu żadnego komentarza autorki do rozmowy, która urywa się w pół słowa, jeśli temat staje się niewygodny. Jednak pisarka jest świadoma tego, co ją czeka w konfrontacjach z ludźmi. Czasem wrogość, zawsze dystans. Podróżuje po kraju, w którym ludzie nie chcą sobie patrzeć w oczy. A jednocześnie wciąż spotyka się z tymi, którzy ofiarowują jej serdeczność i wyjątkową życzliwość. Niekiedy tylko do czasu. Jednakże to potężne przedsięwzięcie, jakim jest podróżowanie po Rosji z niepokojem i fascynacją jednocześnie, nie mogłoby się powieść, gdyby nie przyjaźni ludzie na drodze Wolny. Ludzie, którzy usiłują opowiedzieć o tym, jak silna i jak trudna jest miłość do współczesnej Rosji.
Niektórzy mają dość. Jak prowadząca taksówkę młoda kobieta, która mówi o tym, że chce popełnić samobójstwo. Inni wykazują się zaskakującą wybiórczością empatii – nie interesuje ich umieranie ludzi na wojnie, ale przejmują się niezwykle losami kotów. Bywa, że Wolny słyszy wprost, że wojna jest potrzebna, że wojna to oczyszczenie, że tak naprawdę w tej wojnie gdzieś u wschodnich granic Europy Rosja się broni, nie atakuje. Ważne są tu również społeczne i historyczne konteksty, które pokazują, co Rosjanie robią ze swoją przeszłością, jak mentalnie przystosowują się do zapominania o niej i w jaki sposób dzisiaj chcą za wszelką cenę zachować swoją małą stabilizację. Bo tak się składa, że kochają „okrutną matkę, która straciła rozum”. I kochają ją naprawdę, choć przecież żyją w piekle relacji opartych na nieufności, pośród niebezpieczeństw mówienia czy myślenia o czymś, o czym nie powinno się mówić i myśleć.
„Pociąg do Imperium” to historia drogi, której przemierzanie jest fascynujące i przerażające. Przypomina to podróżowanie bohaterów wspomnianej już powieści Wolny „Powrót z Północy”, jednakże autorka na swej drodze jest również z innymi bliskimi jej twórcami i znawcami rosyjskiej natury. Wędrowanie śladami Ryszarda Kapuścińskiego jest tu akcentowane bardzo często, jednak Wolny nawiązuje też do mistrza opowiadania o rosyjskim mentalnym mroku, czyli do Sergieja Lebiediewa, którego fantastyczna „Granica zapomnienia” jest tu trafnie cytowana. Maję Wolny cały czas interesuje to, w jakich okolicznościach słyszy konkretne odpowiedzi na swoje pytania i co mogło ukształtować taki, a nie inny światopogląd. „Pociąg do Imperium” jest reportażem napisanym prawie jak powieść o przekraczaniu granic niemożliwego. Takich granic, do których przekroczenia nie są zdolni Rosjanie. Uwięzieni w największym kraju świata, który może nie tworzy już łagrów, ale potrafi doskonale uwięzić w mentalnej klatce. Tam małe dzieci panicznie boją się policjantów. Tam można być inwigilowanym wszędzie i przez wszystkich, czego autorka wielokrotnie doświadcza. Ale to także opowieść o tym, w jaki sposób Rosja wykształciła toksyczną zdolność do takiego przywiązywania do siebie obywateli, że kochają ją mimo pustki, okrucieństwa, absurdów i wszystkiego, co odbiera możliwość dążenia do szczęścia.
Dokąd zdąża wojna
ukraińsko-rosyjska? Fantazje na ten temat są tutaj liczne i ciekawe. Jedna z
tez głosi, że to, co dzieje się obecnie, będzie miało swoje wyraźne
konsekwencje dla kolejnych pokoleń. Rosjanie już teraz boją się przyznać, ile
potężnych kroków wstecz w rozwoju cywilizacyjnym zrobiła ich ojczyzna. Dlaczego
tak wiele rzeczy akceptują, z tak wieloma rzeczami są gotowi się pogodzić?
Dlaczego relatywizują zło i czym jest ta relatywizacja? Maja Wolny pozostawi
nas ze sporym niedosytem, bo niczego nie zamierza wyjaśniać, ale jest bardzo
wyrazista w tym, co pokazuje dzięki swoim opowieściom. Do samego końca
konsekwentna i skupiona na działaniu. Do czasu kiedy Rosja zakazała jej wjazdu
na swoje terytorium na dwie dekady.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz