2007-09-16

"Pociąg do życia wiecznego" Jerzy Pilch


Czytając najnowszą publikację Jerzego Pilcha, natychmiast ma się wrażenie, iż autor popełnia wykroczenie literackiej wtórności, wszak przed pięcioma laty zostaliśmy obdarzeni wyborem jego felietonów z „Polityki”. „Upadek człowieka pod Dworcem Centralnym” już w 2002 roku udowodnił, iż forma literacka, w jakiej Pilch czuje się najlepiej, warta jest udokumentowania nie tylko na stronach czasopisma, którego życie z natury jest krótkie i którego czytelnik zazwyczaj nie pozostawia sobie na półce. „Pociąg do życia wiecznego” potwierdza, iż konieczne jest wydawanie felietonów autora w formie książkowej, albowiem są one w każdym calu dopracowane, sugestywne i po prostu najlepsze spośród wszystkich pisanych i publikowanych form tego typu w Polsce. Co więcej – uważam, iż „Upadek człowieka pod Dworcem Centralnym” oraz „Pociąg do życia wiecznego” winny być obowiązkowo wykorzystywane na zajęciach ze studentami dziennikarstwa jako zbiory udowadniające, jak subiektywnym a jednocześnie prawdziwym, celnym i błyskotliwym żywiołem jest felieton. A mistrzem jego niezaprzeczalnie jest Jerzy Pilch.

Dla tych, którzy z różnych względów nie mieli możliwości bieżącego śledzenia publikacji autora w „Polityce”, a następnie w „Dzienniku”, książka ta będzie prawdziwą gratką, albowiem zebrane w niej teksty błyskotliwie komentują przemiany w dziejach naszego kraju. Tematykę felietonów można z grubsza podzielić na polityczną, społeczną, teoretyczno- i krytycznoliteracką oraz obrazki obyczajowe, które powstały z sytuacji zasłyszanych lub dostrzeżonych albo z irytujących drobiazgów, nad którymi zwykle przechodzi się do porządku dziennego. Nie wszystkie stanowią warsztatowy majstersztyk, niekiedy Pilch daje się ponieść emocjom i dyscyplinę słowa pisanego zarzuca na rzecz publicznego wyżalenia się wszem wobec. A o czym można w książce poczytać?

Jeśli chodzi o politykę to mocno dostaje się naszym Pierwszym Bliźniakom, szaleństwu odkrywania nazwisk na liście Wildsteina i byłemu ministrowi edukacji, o którego szkolnej przeszłości autor snuje rozważania co najmniej frapujące, choć tylko hipotetyczne. Tematyka społeczna znajduje się w ścisłej korelacji z krytykowaną sferą polityczną i niejednokrotnie Pilch smaży dwie pieczenie przy jednym ogniu, łącząc działania niepoważnych panów z Wiejskiej z ich oddziaływaniem na życie szarego Kowalskiego, któremu autor uważnie się przygląda choćby podczas manifestacji anty – bushowskiej w samym środku mroźnej zimy. Chociaż w nocie autorskiej informuje nas, iż celowo usunął ze zbioru felietony o literaturze, znajdziemy w „Pociągu do życia wiecznego” interesujące rozważania na temat Grassa, Bellowa, Kapuścińskiego oraz niezrozumiałego dla autora konfliktu między Zbigniewem Herbertem a Czesławem Miłoszem.

Chociaż Pilch za wszelką cenę buduje w swoich tekstach wizerunek twardego mężczyzny, któremu łza po policzku nigdy nie popłynie, zaskakuje i „uczłowiecza” go ciepły i pełen sentymentu tekst o Andrzeju Wantule. Jest także w tym wartościowym zbiorze obowiązkowa dawka czarnego humoru, ciętej ironii i rozweselającego demaskatorstwa. Warto wiedzieć, dlaczego Pilch nie lubi się fotografować, jakiej to traumy dostarczył mu jeden z wieczorów wigilijnych w dzieciństwie oraz dlaczego tak bardzo jest przeciwny likwidacji przedziałów dla palących w pociągach Intercity. Lektura „Pociągu do życia wiecznego” dostarczy więc skrajnie różnych od siebie doznań, a całość niewątpliwie jest książką wielokrotnego użytku i do cytowania na spotkaniach towarzyskich.

Wisława Szymborska napisała, iż „nic dwa razy się nie zdarza”. A jednak zdarzyło się i to drugie zdarzenie jest chyba lepsze od pierwszego. Można dwa razy wydać zbiór felietonów. I można dwukrotnie sprawić czytelnikom taką samą przyjemność estetyczną i poznawczą.

Brak komentarzy: