Czasami literatura, podobnie jak historia, zatacza specyficzny krąg. Tak też się stało w powieści Daniela Katza. Czytając ją, miałem wrażenie, iż uciekłem całkowicie od sposobu wyrażania uczuć bohaterów oraz budowania napięcia akcji stosowanych przez współczesnych prozaików. I chociaż jest to jak najbardziej współczesna proza, przypomina chwilami najlepsze dziewiętnastowieczne powieści dojrzałego realizmu, a niekiedy zbliża się w swych inklinacjach do rosyjskiego i niemieckiego romantyzmu. „Kobieta pułkownika” to powieść o namiętnej miłości, niespełnionych marzeniach, ale i o okrucieństwie wojny oraz śladach, jakie pozostawia nie tylko na ciele. Jeśli ktoś uznałby książkę Katza za sztandarowy przykład prozy fińskiej i doszukiwałby się w niej egzotycznych i charakterystycznych dla ojczyzny autora motywów bądź obrazów, odnajdzie przede wszystkim fiński chłód, jaki czuje się od pierwszej do ostatniej strony. Mimo, iż jest to powieść o płomiennych emocjach, przyjmuje jednak formę stonowanego i zimnego dramatu, który z pewnością mógłby zostać rozegrany na scenie.
Ta dość obszerna, prawie czterystustronicowa powieść odkrywa przed nami tajemnice wielu bohaterów, ale najważniejsza będzie czwórka z nich: fiński nauczyciel historii Henryk Watra, tytułowy pułkownik i tajemniczy Jovan, będący kimś na kształt jego ordynansa oraz … ona, ta niezwykła, tajemnicza, zamknięta w sobie, a jednocześnie tak żywa i tak bardzo kobieca.
Katz nadał tytułowej kobiecie imię postaci z cyklu książek Jima Butchera. Butcherowska Mavra jest jedną z najpotężniejszych i najbardziej przerażających członków wampirzej społeczności. U Katza jej wampiryzm polega na tym, że z bliskich jej mężczyzn wysysa całą ich dobroć, miłość, oddanie i przywiązanie, nie dając jednocześnie niczego w zamian. Piękna, paląca fajkę Mavra, która swe migreny leczy podczas grania muzyki, oczaruje Henryka już od pierwszego wejrzenia i skomplikuje nie tylko własne relacje z ociemniałym (czy aby na pewno?) pułkownikiem, ale i miłość, jaką obdarzy ją historyk. Autor dość trafnie opisuje charakter Mavry słowami: „Kobieta jest jak cień. Kiedy ją złapiesz, ucieka, a gdy ty uciekasz, ona biegnie za tobą”. Jest Mavra swoistym cieniem, który nie może odnaleźć swego miejsca u boku żadnego z wymienionych mężczyzn. Pozostanie jednak przy tym, który przez lata dał jej oparcie. Nie może być inaczej, wszak sama Mavra mówi o sobie: „Boję się młodych mężczyzn, boję się i czasem ich nienawidzę. Pułkownika się nie boję, był i jest moim obrońcą i moją podporą, nie boję się z nim być, lecz on ma tysiące problemów. I do tego sam się boi. Czasem robi się zgorzkniały i przepełnia go obrzydzenie do samego siebie, wówczas potrafi być naprawdę wstrętny”. Misternie snuta opowieść tworzy nam coraz bardziej tajemniczy i niejednoznaczny wizerunek tej kobiety. Frapująca lektura powieści spróbuje dać nam odpowiedź na przynajmniej kilka pytań dotyczących jej przeszłości.
Barwnie i finezyjnie opisane są w powieści także relacje łączące mężczyzn. Pułkownik od początku przejawia dziwnie euforyczne zauroczenie Henrykiem, ale trzyma go na dystans, nie pozwalając na zrozumienie ani samego siebie, ani sytuacji, w jakiej obaj się znaleźli po wybuchu uczuć Henryka do Mavry. Pasjonujące są rozmowy obu mężczyzn dotyczące historii. Pułkownik wytyka Watrze coś, co będzie mieć znaczenie przy dalszej lekturze powieści: „Proszę zatem uważać, aby pan tym swoim nauczaniem historii nie uzbroił miny. Historia bowiem potrafi nagle, ni z gruszki, ni z pietruszki, wybuchnąć. Może upłynąć sześć lat, sto albo nawet sześćset, lecz prędzej czy później ta mina eksploduje”. Historia nauczana przez Henryka wybucha w jego wnętrzu i ciekawie łącząc przeszłość z teraźniejszością … przenosi nas niespodziewanie na Bałkany.
Koszmar bałkańskiej wojny domowej to początek wzajemnych powiązań pułkownika, Mavry i Jovana. Będzie to także swoisty początek dla Henryka. Przedmiot, którego naucza, zacznie mu się jawić jako żywa materia, a potem ona sama zacznie nad nim dominować.
Powieść Katza warto znać. Inteligentna fraza, stopniowanie napięcia, budowanie przekonujących dialogów, a nade wszystko finezja i smak narracji tak bardzo niewspółczesnej – to wszystko czyni z tej książki swoisty relikt literacki na współczesnej niwie pisarstwa „na szybko” i niepełnego. Najważniejszą zaletą „Kobiety pułkownika” jest to, iż ta powieść jest domknięta w swej strukturze, a jednocześnie tak niejednoznaczna w przekazie.
Wydawnictwo Czarne, 2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz