Najnowsza powieść Mariusza Sieniewicza wymyka się wszelkim próbom klasyfikacji gatunkowej, bo sama w sobie jest literacką autoironiczną grą z konwencjami, motywami, stylami i przesłaniami literatury i kultury współczesnej. „Rebelia” zadaje jednak bolesny cios owej kulturze promującej młodość i spychającej starość na śmietnik społeczeństwa. Wydaje się, iż Sieniewicz swą powieścią atakuje tak ukształtowaną strukturę społeczną. Wszędzie przeczytać można o tej powieści, iż groteskowo, ale przekonująco ukazuje bunt starości wobec ciemiężącej ją młodości. Ale czy nie jest to przypadkiem paraliteracka rebelia, gwałt zadany temu, co w kulturze i literaturze uznane za kanon piękna i doskonałości?
Przecież mamy w tej książce mnóstwo kontestacyjnych nawiązań i trawestacji literackich. Od zabawnej groteski skierowanej w stronę Dostojewskiego i Orwella (głównego bohatera powieści siekierą atakuje zniedołężniała Raskolnica, zaś Wielki Bobas jako karykaturalne odbicie Wielkiego Brata... jest głuchy i ślepy na dodatek!) po mało wyważone igranie z konwencją starożytnego eposu, powieści podróżniczej i szydzenie z romantycznego kultu młodości. Stylizacje językowe na dzieła znanych twórców, ironiczne nawiązania do tytułów dzieł Odojewskiego, Borowskiego, Houellebecqa... Okrutny i uważam, że po prostu przesadzony melanż. Nie przekonuje mnie taka rebelia. Ale to nic, bo książka ma wiele zalet.
Jest niewątpliwie swoistą apoteozą starości. „Wydobyć starość na powierzchnię. Uczynić z niej ogólnoludzką ideę, w której przemijanie, cierpienie mówią o człowieczeństwie więcej niż jednorazowe idejki gołowąsów. Ze zmarszczek wznieść pomnik trwalszy, niż ze spiżu” – tak duma sobie jedna z bohaterek i uważam, że jej myśl jest kluczem do odczytania fabularnej warstwy „Rebelii”. Sieniewicz wykreuje koszmarny świat gnębionych przez hermafrodytów – chłopczynki i dziewchłopców - starców, którym odebrana jest pamięć dotychczasowego życia (tak zwany zgon mentalny, którego doświadczają podczas podróży na makabryczną wyspę Wielkiego Bobasa). Starcy – juwenarbaiterzy w tym specyficznym obozie pracy mumifikują młode ciała i pracują ku chwale i nieśmiertelności młodości, jaka nakazuje im podległość i bezwzględne wykonywanie poleceń. Starcy, których jedyną przyjemnością są groteskowe imprezy przy sentymentalnej muzyce Fogga i Ireny Santor pozostaną bierni i zastraszeni, do pewnego momentu jednak. Męczennica rodzące androginiczne dziecko zapoczątkuje bunt wobec oprawców i Wielkiego Bobasa, w którego mauzoleum znajdziemy zmumifikowane postacie o nazwiskach znaczących wiele we współczesnej kulturze.
Tak naprawdę jednak znajdzie się konkretna osoba, która będzie dla rebeliantów motorem napędowym, ideologicznym mentorem i bohaterskim herosem, któremu uda się ustrzec „wygaszalni”, by głosić prawdę pośród upokorzonych starców. To Błażej Pindel alias Kolumb – główny bohater tej szaleńczej opowieści. Wspomniany już cios Raskolnicy ogłusza go i pozwala zabrać na łajbę, która przewiezie bohatera na wyspę. Błażej zmieni nie tylko nazwisko, zmieni także mentalność i zgubi ( a raczej zwymiotuje podczas choroby morskiej) pamięć o uczuciach, ideach i hierarchii wartości dotychczasowego świata. Postać to ciekawa, ale wcale nie czuje się jej dominacji w opisywanej przez Sieniewicza rzeczywistości. Uniwersalność jej istoty odbiera podmiotowe znaczenie każdemu z osobna. Jednocześnie każdy jest ważnym ogniwem. Ogniwem, którego i tak w swoje szpony złapie wciąż pijana Wiosenka – Śmierć.
Do czego doprowadzi rebelia? Jak będzie się rodzić? Kto kogo w powieści pokocha i dlaczego świat, z którego porywani są starcy nazywany jest garderobą? Ile naprawdę lat ma Błażej i kim jest Wielki Bobas? Ale przede wszystkim – jak wiele konwencji literackich można złamać, jaką mnogość nawiązań i asocjacji kulturowych zawrzeć w surrealistycznej opowieści z problematyką jak najbardziej dotykającą współczesności? Na te i na wiele innych pytań odpowie uważna lektura „Rebelii”. Powieści, którą wyróżnia niezwykła plastyczność opisów i która skutecznie na długie godziny oderwie nas od rzeczywistości.
Kiedy zaś do niej powrócimy po lekturze, zadamy sobie pytanie o istotę życia, pamięci i szacunku dla wymienionych. Dostrzeżemy także, że Sieniewicz to współczesny geniusz groteski. Jedynie dekonstrukcja wzorów i tradycji wielowiekowej kultury nie wypada u niego do końca przekonująco.
2 komentarze:
Książkę czytałem kilka miesięcy temu, nabyłem ją w jednej ze Składnic Taniej Książki po bardzo okazyjnej cenie. Fabułę pamiętam do dziś i uważam, że jest ona niezwykle aktualna w obecnych czasach, z kulturą spychającą śmierć, starość oraz wszelakie cięższe choroby na margines społeczny.
W mojej opinii to jedna z lepszych powieści w młodej, postkomunistycznej Polsce.
Prześlij komentarz