Müller po raz kolejny poruszać będzie kwestie związane z życiem w totalitarnej Rumunii, jak również dotykające auslandera, który próbuje odnaleźć się w niemieckiej rzeczywistości, oswajając zarówno jej język, jak i system wartości. Siłą tych esejów jest ich bezkompromisowość i silny ładunek emocji, jakie niosą barwnie i plastycznie przedstawiane stany umysłu i ducha zarówno Müller, jak i ludzi, których przez całe swoje życie obserwowała. Można zadać sobie pytanie – czy po raz kolejny eksploatując te same motywy, pisząc o tych samych destruktywnych uczuciach i emocjach, autorka nie popełnia grzechu wtórności? Otóż nie, to doprawdy zachwycające i niezwykłe, iż pisząc o mroku i próbach zeń wychodzenia, Müller za każdym razem potrafi opowiedzieć o tym inaczej i po raz kolejny mocno wstrząsnąć czytelnikiem.
W otwierającym zbiór eseju przeczytamy o umowności i efemeryczności znaków życia, o jego kruchości i niepewności, których nie jest w stanie oddać żadna myśl, ani żaden czyn. Ta swoista introdukcja wstępnie nakreśli materię, o jakiej autorka będzie pisać dalej. I chociaż Müller dotyka tematów niezwykle drażliwych, bolesnych i przykrych, robi to w ten sposób, iż nie można ich od siebie odepchnąć, pozostają z czytelnikiem i nie dają mu spokoju. Kto nigdy nie zaznał koszmaru totalitaryzmu i życia w strachu, jest w stanie wszystko to poczuć. Komu obce są doznania imigranta, próbującego zrozumieć odmienność obcego kraju, jaki ma się stać jego drugą ojczyzną, ten po lekturze „Głodu i jedwabiu” dotknie owej bolesnego punktu przekraczania – nie tylko granicy w sensie dosłownym.
W esejach Müller będziemy mieli do czynienia z dwoma spojrzeniami: jedno z nich lustruje Rumunię okiem emigrantki, drugie natomiast przygląda się Niemcom z perspektywy imigrantki. Dwie bolesne ojczyzny autorki nakazują jej mówienie o trudnych problemach obu krajów z ogromnym zaangażowaniem. Tytułowy esej, najbardziej wstrząsający i oddziałujący na wyobraźnię, przedstawia obraz szarej, pozbawionej nadziei komunistycznej Rumunii, rodaków pełnych bierności i apatii (poruszająca metafora „pustych korytarzy” w ich oczach pozostaje z czytającym na zawsze). Müller przygląda się państwu, z którego uciekła i pisze o głodzie, bylejakości ubiorów i poglądów ludzi, o polityce antyaborcyjnej Ceauşescu i o dramatycznych próbach kobiet usiłujących bronić się przez nakazem posiadania piątki dzieci ku chwale ojczyzny. Pisząc o problemach dotyczących niechcianych ciąż, Müller uczyni bardzo osobiste i wstrząsające wyznanie… Nade wszystko ukaże jednak kraj w stanie zapaści, kraj kontrastu i wszechogarniającego poczucia lęku i zagrożenia. „Tam, gdzie stykał się głód z jedwabiem, gdzie cały kraj kondensował się na kilku metrach kwadratowych i piętrzył przed oczyma jako obłęd, pozostaje strach”.
Spoglądając na Niemcy, Müller porusza głównie problem prześladowań cudzoziemców, pisząc o tym, jak inteligentnie i okrutnie zarazem Niemcy potrafią zrzucać na siebie nawzajem odpowiedzialność za skrajne problemy nietolerancji. Autorka ostro krytykuje rząd i polityków niemieckich, którzy umywają ręce i dystansują się wobec problemu. Pisząc o swej drugiej ojczyźnie, autorka po raz kolejny (jak i w poprzednich książkach) zwróci uwagę na pułapkę semantycznej pajęczyny, która nie pozwala jej po niemiecku wyrażać tego, co miałaby do powiedzenia po rumuńsku.
„Głód i jedwab” to bardzo osobisty zbiór, którego bogactwa tematycznego nie omówi niniejsza recenzja. Dość wspomnieć, że pośród rozważań Müller pojawiają się często nadzwyczaj prywatne deklaracje, jak choćby ta: „Nie wierzę ani w Boga w niebie, ani w idealny stan rzeczy w państwie. Nie istnieją takie okoliczności, w których słowo szczęście oznaczałoby dla wielu ludzi to samo. I nie powinny istnieć.”
Chociaż po raz kolejny przekonujemy się w jak gęstej mgle traumatycznych wspomnień, strachu, wyobcowania i lęku nadal tkwi Herta Müller, dostrzegamy jednocześnie, iż śmiało i zdecydowanie opowiada o tym stanie, czym buduje świadectwo tych poszkodowanych i zniszczonych przez reżim Ceauşescu, którzy nie mieli (a teraz już może nie mają) możliwości opowiedzenia o swym życiowym koszmarze.
Mocna, zdecydowana i wyrazista w swej wymowie książka. Do wielokrotnego czytania. Zwolenników autorki nie muszę zachęcać. Tym, którzy nie znają dokonań Müller, polecam do wstępnego rozpoznania problematyki, jaką porusza w całej swojej twórczości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz