O powodach, dla których w październiku 2006 roku Ryszard Kapuściński postanowił odwiedzić Bolzano i o oczekiwaniach, jakie wiązał z tym miejscem, pisze Jarosław Mikołajewski w jednym ze szkiców, będących uzupełnieniem zapisu rozmów z młodzieżą, które odbyły się tej niezapomnianej, pięknej jesieni: „Pejzaż, przestrzeń, cisza, marsz, poznanie i uśmiech, który budzi radość – tych niemałych darów spodziewał się po Bolzano i te dary podczas krótkiej podróży pod Alpy otrzymał”. Była to więc dla Kapuścińskiego podróż sentymentalna. Podróż, w jakiej nie musiał patrzeć na zegarek, pilnować terminów, przedzierać się przez nieprzyjazne rejony w celu znalezienia faksu, telegrafu, telefonu. To była podróż pełna spokoju i dostojeństwa. Niezwykłe zderzenie doświadczonego reportera i humanisty z młodymi ludźmi, którzy po przeczytaniu jego książek zechcieli zgłębić nieco ich przesłanie i poznać myśli autora.
Tytuł książki podkreśla zasadniczą myśl, jaką Kapuściński rozwijał podczas spotkań w Bolzano. Uznając się za rzecznika ubogich, staje się także wyrazicielem myśli osiemdziesięciu procent ludności ziemi, albowiem definicja ubóstwa, o jakiej myśli reporter odbiega od stereotypowych pojęć. Jak wobec tego Kapuściński mówi o ubóstwie? „Człowiek może być ubogi nie dlatego, że nic nie jadł, ale dlatego, że jest nieszanowany, poniżany, lekceważony, pogardzany. Ubóstwo to stan społeczny i mentalny powodujący, że człowiek nie widzi wyjścia z sytuacji, w jakiej się znalazł”. Przewodnią myślą włoskich spotkań było zatem uwrażliwienie młodych ludzi na kwestię odtrącenia istoty ludzkiej i konsekwencji, jakie owo odtrącenie ze sobą niesie. Kapuściński pięknie kłania się ubóstwu, nie próbuje za wszelką cenę ubóstwa wyeliminować, ale przede wszystkim je zrozumieć. I ponownie wracam do kwestii zrozumienia, empatii, szacunku i otwartości wobec tego, co inne, albowiem w rozmowach pojawia się po raz kolejny problem kontaktu z Innym, o jakim Kapuściński pisał już niejednokrotnie w swoich książkach.
Reporter dostrzega ogrom i intensywność międzyludzkich zderzeń w epoce globalizacji i szybkiej komunikacji masowej, ale widzi obok nich powiększającą się pustkę braku porozumienia. W dzisiejszym czasie bowiem ustawicznie poznajemy się i mijamy, ale tak naprawdę nie znamy się i wciąż jesteśmy sobie obcy. „Bardzo ważnym źródłem informacji jest kontakt z Innym. Nie podróżuje się bowiem tylko po to, by podziwiać pejzaże, ale też by poznawać ludzi, rozmawiać z nimi, wysłuchiwać ich historii”. Kapuściński sporo miejsca w swych rozmowach poświęca językowi, traktując go jako kod porozumienia, który ustawicznie musimy łamać i odkrywać na nowo. Mówi o sztuce otwierania się na inność i konieczności akceptacji inności. Tylko bowiem dzięki temu jesteśmy w nowym świecie stworzyć warunki do wzajemnego porozumienia. Takiego porozumienia, jakie Kapuściński znalazł w Bolzano zarówno z ludźmi, jak i otaczającą go przyrodą.
„Oddałem głos ubogim” po raz ostatni oddaje głos temu, który w imieniu różnych ludzi wyraził jedną prośbę. Ta książka oddaje hołd zarówno życiu, jak i twórczości Kapuścińskiego. Ci, którzy nie znają roli poezji i fotografii w jego życiu, poznają autora z jeszcze innej strony. Ci, dla których ostatnia opowieść o Kapuścińskim jest jedynie dopełnieniem wiedzy o nim, ta książka jedynie przypomni o człowieku, który nie może już mówić sam za siebie i który domaga się cytowania, aby ponownie zabrać głos. Zresztą… on ten głos już dał innym, więc niech ta książka mówi za niego samego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz