2008-08-01

"Dom ojca" Justo Navarro

Kiedy znakomita książka Ernesta Hemingwaya „Komu bije dzwon” ukazała czytelnikom egzystencjalny dramat rozgrywający się w realiach hiszpańskiej wojny domowej, nie spodziewano się, aby jakiś inny twórca tak sugestywnie oddał klimat wydarzeń z lat 1936 – 1939. A jednak jest ktoś taki i to naprawdę wielkie dokonanie wydawnictwa MUZA, które pozwoliło polskim odbiorcom poznać zupełnie dla nas nowego prozaika. Justo Navarro pisze od lat, „Dom ojca” został wydany w jego ojczyźnie już w 1994 roku. Musieliśmy poczekać, aby odkryć książkę wyjątkową. Książce o wpływie dyktatury strachu na codzienne życie Hiszpanów, o teatralności relacji międzyludzkich z tamtego okresu i ich groteskowości, o kolejnej po wojnie domowej traumie, jaką przeżywać muszą ludzie żyjący w cieniu makabrycznych rozgrywek drugiej wojny światowej. Chociaż jest to przede wszystkim powieść psychologiczna, jej strukturalny szkielet nie mógłby istnieć bez społeczno – politycznego tła, które tak a nie inaczej kształtuje wolę i poglądy postaci występujących w „Domu ojca”.

Główny bohater jest młodym człowiekiem, który walczył na froncie w Rosji, ale został zraniony i po konsultacjach z lekarzami odesłany do rodzinnej Andaluzji, by w Maladze doczekać swojej rychłej śmierci. Trudno jednoznacznie określić, co działo się z nim tam, gdzie śnieg i mróz skuwają nawet najtęższe umysły. Młodzieniec przybywa do Malagi w 1942 roku i okaże się, że rzekomo zbawienny powrót do rodzinnego miasta rozpocznie tak naprawdę przejmującą wędrówkę w przeszłość i każe zmierzyć się z kompleksami, smutkiem, niedopowiedzeniami i przede wszystkim z przejmującą samotnością…

Niech nie zniechęci nikogo pozorna statyczność i oschłość pierwszych kilkudziesięciu stron powieści. Niech nie razi zawiła składnia i irytujące powtórzenia. Prawdziwa opowieść zacznie się w momencie, w którym bohater zostanie wysłany przez matkę do Granady, a tam zamieszka u stryja – upiora, chodzącej obojętności i surowości. Już od pierwszych stron da się zauważyć to, w czym Navarro okazuje się mistrzem. Jest to bowiem umiejętność wieloaspektowego opisu postaci. Konstrukcja powieści opiera się bowiem na charakterach, ich różnorodności, niejasności i nieprzewidywalności. Kiedy wydaje się już, że opisani przez autora bohaterowie są ludźmi z krwi i kości, dojść można do wniosku, iż chwilami mamy do czynienia z paradą zjawiskowych cieni, które wciągają nas w tajemniczą grę na granicy życia i śmierci.

Wraz z Navarro wnikamy w przeszłość, ale i przyszłość ludzi, z jakimi obcuje. Zaraz bowiem można dostrzec, że nasz poraniony kombatant nie rozstanie się szybko z życiem. Śmierć będzie obok niego nieustannie, ale to nie on zaśnie snem Morfeusza. Najważniejszym człowiekiem, jaki wywrze na niego duży wpływ, będzie tajemniczy książę de Elvira. Przypadkowe spotkanie w przydrożnej gospodzie zainicjuje skomplikowaną znajomość, charakterologiczny bój o prawdę i żywe uczucia, konfrontację faktów i iluzji, których tak wszyscy wokół się boją. Czego dowiadujemy się o księciu? „Lubił przyciągać cudze spojrzenia, cudze emocje, jakby on sam pozbawiony był emocji i potrzebował do życia cudzych”. Niczym wampir wysysa z ludzi wszystko to, co dla nich najcenniejsze. Odbiera im tajemnice i wchłania je w siebie. Żyje przegranym życiem tych, którzy nie potrafią podnieść się po upadku. Zachłannie pożera oczyma interlokutora i wnika w jego osobowość. „Czekał, aż coś powiesz, a ty mówiłeś: opowiadałeś jakiś sekret, bo książę de Elvira zawsze mówił tak, jakby ustępował wobec nieodpartej pokusy ujawnienia jakiejś tajemnicy, jakby ci powierzał jakąś tajemnicę, a ty go naśladowałeś i też opowiadałeś mu jakiś sekret, bo łatwo jest opowiedzieć sekret”. Nasz bohater nie ulegnie jednak jego wpływom w takim stopniu, w jakim chciałby tego de Elvira. Obroni go kłamstwo i umiejętność tworzenia dla siebie tzw. życia alternatywnego pozwalającego zapomnieć o wojennej traumie i nieszczęściach rodzinnych ukrytych gdzieś na chowanej przed światem kliszy fotograficznej…

Wspomniany już stryj jest osobą pełną dystansu wobec bohatera. Życie w jego pustym domu jest marionetkowe, ograniczone do nawyków sterujących codziennością. W tym domu mieszka jeszcze ktoś, kto wyje niczym zwierzę i ktoś, kogo stryj izoluje od świata… Tuż obok mieszka obłąkane rodzeństwo Bueso, zaś w wizytach u księcia de Elvira towarzyszy bohaterowi niejaki Portugal, który kryje w sobie nie mniej tajemnic niż pozostali wspomniani przeze mnie bohaterowie.

W tym mrocznym świecie niepewnej teraźniejszości, pełnej cieni przeszłości i niemożliwej do przewidzenia przyszłości jedyną możliwością przetrwania wydaje się pielęgnowanie w pamięci tego, co prawdziwe. Trzeba trzymać się prawdy, bo ryzykuje się obłędem. Niemniej Navarro napisał powieść przede wszystkim o przekleństwie pamięci. Bohater wspomina: „(…) Zawsze chciałem stracić pamięć, a kiedy byłem dzieckiem, kiedy nie miałem pamięci, przed zaśnięciem prosiłem Pana Boga, żebym rano obudził się bez pamięci.” I wydaje się, że to, co pomoże mu przetrwać będzie związane z buntem wobec zapamiętywania. Rzeczywistość wykreowana w „Domu ojca” zbudowana będzie przede wszystkim na zapominaniu. Nie można jednak szybko o tej książce zapomnieć.

Navarro napisał powieść, która niepokoi i fascynuje. To kolejny przykład na to, że spalona słońcem Hiszpania ukrywa ciemne sekrety w duszach tych, którzy mają odwagę o nich pisać.

Wydawnictwo MUZA, 2008

Brak komentarzy: