Czy można zapisać matematyczny wzór rządzący światem? Czy moc liczb jest w stanie zatrzymać strumień chaosu, który do tego świata się wdziera? Czy jest możliwe opisanie sumy doświadczeń życiowych za pomocą równań i czy da się rozwiązać równanie z jedną, podstawową niewiadomą, którą jest nasze „ja”? John Banville napisał powieść, w której matematycznej analizie zostanie przeciwstawiona piekielna otchłań człowieczeństwa, z którą musi skonfrontować się główny bohater. Gabriel Swan z czasem uświadomi sobie, iż otaczająca go rzeczywistość składać się będzie z coraz drobniejszych, coraz mniej mu znanych atomów, rozbijających gładką powierzchnię życia, które dla Swana stanie się nierozwikłaną zagadką. „Bo ze światem jest jak z liczbami: to, co się w nim zdarza, nie jest nigdy tak małe, żeby nie dało się podzielić na jeszcze mniejsze składowe”. Banville dzieli świat przedstawiony na coraz mniejsze światy, a w każdym z nich ukryte będą niepokojące metafory obrazujące sens istnienia.
Do prowincjonalnego Ashburn, w którym młody Gabriel poznaje tajniki matematycznych zagadek, przyjeżdża tajemnicza trójka ludzi. Pan Kasperl, niema Sophie i żywiołowy Felix staną się z czasem istotami najbliższymi wyalienowanemu Gabrielowi. Wszyscy coraz bardziej angażują się w powstanie i funkcjonowanie kopalni. Młody chłopiec nieświadomie wejdzie do swoistej gry; gry tym bardziej makabrycznej, że skutkującej szeregiem tragedii w miasteczku. Kiedy gorący oddech piekielny dotknie także jego samego, Banville przeniesie nas do zupełnie innej rzeczywistości, w której Gabriel będzie się uczył żyć na nowo, a którą nadal niepokojąco określać będzie Felix.
Intrygujące zależności, jakie zachodzić będą między postaciami z pierwszej i drugiej części opowieści, staną się jednym z kluczy interpretacyjnych całości utworu. Pan Kasperl i profesor Kosok, Sophie i Adele, a między nimi wszechobecny Felix – gdzieś pomiędzy nimi ukryta będzie zagadka roli przypadku w życiu człowieka. Pośród tych wszystkich ludzi Gabriel odkryje świat, o jakim do tej pory nie miał pojęcia i w świecie tym na nowo definiować będzie siebie i role spełniane przez innych.
„Mefisto” iskrzy przewrotnością. Pozornie bardzo statyczna i dostojna proza niesie w sobie ogromny ładunek emocjonalny. To specyficzna powieść o dorastaniu, ale także opowieść o fatalizmie i ukrytej mocy spełniania się w niespełnieniu. Diabelska moc sprawcza Felixa będzie dla Gabriela przyczynkiem do zrozumienia paradoksalności swego dotychczasowego życia. Matematyczne wzory w czarnym notesie pana Kasperla okażą się łudzącymi drogowskazami, mającymi na celu potrzymanie wrażenia porządku wszechświata. Banville w swej mrocznej opowieści snuje filozoficzne rozważania na temat stałości i niestałości, na temat dogmatów i ulotnych cieni idei. Rozdziera się w „Mefisto” główny bohater, ale i rozpada się także świat, jaki go otacza. Tymczasem jest tak naprawdę tym samym, czym był na wstępie. Jest wielkim wzorem matematycznym, który okazuje się nie spełniać swojej funkcji – nie daje bowiem żadnego jasnego rozwiązania.
Myślę, że koloryt tej niejednoznacznej w swej wymowie książki podkreślają niezwykle dokładnie sportretowane postacie z otoczenia Gabriela. Istotna jest także swoista introdukcja, w której bohater opisuje swoje dzieciństwo i zdradza, jak zainteresował się matematyką i czym się dla niego stała. Banville w mocnych słowach kreśli portret człowieka zagubionego i człowieka, który za wszelką cenę próbuje oswoić otaczającą go rzeczywistość, wtłaczając ją w ramy, jakie ulegają ciągłej destrukcji. Autor czyni to w sposób hipnotyzujący czytelnika i nakazujący mu na własną rękę poszukiwać rozwiązań licznych tajemnic egzystencji.
Wydawnictwo Znak, 2008
Do prowincjonalnego Ashburn, w którym młody Gabriel poznaje tajniki matematycznych zagadek, przyjeżdża tajemnicza trójka ludzi. Pan Kasperl, niema Sophie i żywiołowy Felix staną się z czasem istotami najbliższymi wyalienowanemu Gabrielowi. Wszyscy coraz bardziej angażują się w powstanie i funkcjonowanie kopalni. Młody chłopiec nieświadomie wejdzie do swoistej gry; gry tym bardziej makabrycznej, że skutkującej szeregiem tragedii w miasteczku. Kiedy gorący oddech piekielny dotknie także jego samego, Banville przeniesie nas do zupełnie innej rzeczywistości, w której Gabriel będzie się uczył żyć na nowo, a którą nadal niepokojąco określać będzie Felix.
Intrygujące zależności, jakie zachodzić będą między postaciami z pierwszej i drugiej części opowieści, staną się jednym z kluczy interpretacyjnych całości utworu. Pan Kasperl i profesor Kosok, Sophie i Adele, a między nimi wszechobecny Felix – gdzieś pomiędzy nimi ukryta będzie zagadka roli przypadku w życiu człowieka. Pośród tych wszystkich ludzi Gabriel odkryje świat, o jakim do tej pory nie miał pojęcia i w świecie tym na nowo definiować będzie siebie i role spełniane przez innych.
„Mefisto” iskrzy przewrotnością. Pozornie bardzo statyczna i dostojna proza niesie w sobie ogromny ładunek emocjonalny. To specyficzna powieść o dorastaniu, ale także opowieść o fatalizmie i ukrytej mocy spełniania się w niespełnieniu. Diabelska moc sprawcza Felixa będzie dla Gabriela przyczynkiem do zrozumienia paradoksalności swego dotychczasowego życia. Matematyczne wzory w czarnym notesie pana Kasperla okażą się łudzącymi drogowskazami, mającymi na celu potrzymanie wrażenia porządku wszechświata. Banville w swej mrocznej opowieści snuje filozoficzne rozważania na temat stałości i niestałości, na temat dogmatów i ulotnych cieni idei. Rozdziera się w „Mefisto” główny bohater, ale i rozpada się także świat, jaki go otacza. Tymczasem jest tak naprawdę tym samym, czym był na wstępie. Jest wielkim wzorem matematycznym, który okazuje się nie spełniać swojej funkcji – nie daje bowiem żadnego jasnego rozwiązania.
Myślę, że koloryt tej niejednoznacznej w swej wymowie książki podkreślają niezwykle dokładnie sportretowane postacie z otoczenia Gabriela. Istotna jest także swoista introdukcja, w której bohater opisuje swoje dzieciństwo i zdradza, jak zainteresował się matematyką i czym się dla niego stała. Banville w mocnych słowach kreśli portret człowieka zagubionego i człowieka, który za wszelką cenę próbuje oswoić otaczającą go rzeczywistość, wtłaczając ją w ramy, jakie ulegają ciągłej destrukcji. Autor czyni to w sposób hipnotyzujący czytelnika i nakazujący mu na własną rękę poszukiwać rozwiązań licznych tajemnic egzystencji.
Wydawnictwo Znak, 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz