Książkę Norberta Gstreina czytałem powoli. Myślę, że to taki typ lektury, któremu szybkie czytanie zwyczajnie może zaszkodzić. Akcja pozornie sytuuje nas wśród zdarzeń, które zmierzają do opowiedzenia o życiu dziennikarza wojennego, Christiana Allmeyera, zabitego w Kosowie. Nie jest jednak ważne, co robią bohaterowie, próbujący zrozumieć motywy działania tego, kto już nigdy się z nich nie wytłumaczy, lecz to, co dzieje się w nich samych podczas odkrywania coraz bardziej mrocznych kart historii wojny bałkańskiej. Bohaterowie Gstreina bowiem podążają w przeszłość i za wszelką cenę tam próbują odnaleźć odpowiedzi na pytania nurtujące ich w życiu codziennym. Śmierć Allmeyera to zdarzenie dające początek historii ujawniania siebie, a zarazem ucieczki od samego siebie. Przyjaciel Allmeyera, Paul, zakłada sobie, iż napisze o nim książkę. Przygotowaniom do pisania, zbieraniu materiałów przygląda się pewien niemiecki dziennikarz. Z czasem duch Allmeyera stanie się czymś niezwykle silnie łączącym obu mężczyzn, a jego historia z bałkańską wojną w tle będzie początkiem batalii, jaką stoczą obaj, redefiniując pojęcia szczęścia, spokoju, harmonii oraz miłości. Proces odkrywania faktów z życia nieżyjącego dziennikarza jest jednocześnie procesem rodzenia się świadomości bytu. Tej świadomości, która wywoła jeszcze więcej egzystencjalnego lęku niż wiadomość o tym, iż Allmeyer nie żyje. I dlatego też czytać tę książkę należy powoli. Gstrein nigdzie się nie spieszy, nie zależy mu na zamknięciu akcji; nie jest nawet zainteresowany jej rozwojem. To, co rozgrywa się na kartach tej książki to dramatyczna walka ze wspomnieniami i niemożnością odnalezienia się wśród nich.
Paul rozumie alienację przyjaciela i decyzję Allmeyera o wyjeździe na front wojny przecież zupełnie obcej oraz odległej dla jego rodaków, Niemców. Tam unika kontaktu z innymi dziennikarzami. „Wyobrażam sobie, że trzymał się możliwie jak najdalej od swoich kolegów, żeby nie mieć przed oczami przez cały czas obrazu samego siebie”. Allmeyer doświadcza bólu, przemocy i niesprawiedliwości tylko po to, by nie pamiętać, nie myśleć o samym sobie. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego losy tego samotnika z tak wielką ochotą chce opisać Paul? I dlaczego pewien dziennikarz tak bardzo zaczyna się interesować losem zarówno nieżyjącego, jak i tego, który pragnie stworzyć historię życia, jakiego już nie ma?..
„Kiedy raz przeżyło się potyczkę, kiedy widziało się ją z bardzo bliska, dwie trzecie literatury pięknej można sobie darować”. Czy można sobie darować tę książkę, opowiadającą przecież o wojnie na Bałkanach, a tak naprawdę wędrującą po zakamarkach ludzkiej psychiki, skrzywdzonej i krzywdzącej; nazbyt wrażliwej i jednocześnie obojętnej na wszystko dookoła? Czy wojna, która toczy się tak daleko od spokojnego Hamburga, w którym bohaterowie żyją na co dzień, może trwać na przekór upływowi czasu i zmiennym realiom? „Albo jest się całkiem na wojnie albo wcale”. Taką zasadę wyznawał Allmeyer i te słowa mogą odnieść się do tego, jak żyją mężczyźni opisani w „Rzemiośle zabijania”. W nich samych rozgrywa się okrutna wojna i ich samych pożerają wewnętrzne utrapienia. Kobiety z powieści Gstreina to z kolei dość tajemnicze istoty, które mają za zadanie łączyć codzienność z tym, co było. Paul ze swą kochanką Heleną wyjedzie do Chorwacji, by lepiej zrozumieć, co czuł Allmeyer (na pewno o niego chodzi?). Żona Allmeyera, Isabella będzie pomagała dostać się we wspomnieniach tam, gdzie jej mąż był całkowicie sam i nie chciał żadnego towarzystwa. Kobiety są obok, "przezroczyste", efemeryczne. Tak jakby nie włączały się do biegu zdarzeń, a przecież uczestniczą w nich…
Warto także podkreślić, że autor „Angielskich lat” niezwykle sugestywnie portretuje sposób, w jaki na Bałkanach postrzega się swoich i obcych. Kategoryzowanie, dzielenie, wzajemne separowanie się od tych, którzy mogą być niebezpieczni to także sposób, w jaki działa wiele społeczeństw od dawna już nie pamiętających konfliktów zbrojnych. Allmeyer próbuje przyjrzeć się z bliska wojennym podziałom, a w gruncie rzeczy w tych podziałach nadspodziewanie szybko odnajduje odpowiedzi na proste pytania, jak choćby takie – dlaczego tam pojechał?
Czytelnik może zadawać sobie podczas czytania zupełnie inne pytanie. Dlaczego los Allmeyera staje się z czasem obsesją Paula i dlaczego ta obsesja staje się dramatem? Jak wiele o konflikcie wojennym w skali światowej może opowiedzieć jeden człowiek, w dodatku taki, który nie żyje, a którego historia zaczyna żyć ponownie w innych?
I jeszcze jedno, co warto zauważyć. Gstrein od początku do końca posługuje się jedynie sugestiami, pozwala swym bohaterom analizować wszystko to, co się dzieje i snuć rozmyślania w taki sposób, że żaden punkt widzenia na różne sprawy nie wydaje się przekonujący. Przekonuje forma tej książki, dzięki której można sobie zadać więcej pytań, niż udzielić odpowiedzi.
Wydawnictwo Czarne, 2009
Paul rozumie alienację przyjaciela i decyzję Allmeyera o wyjeździe na front wojny przecież zupełnie obcej oraz odległej dla jego rodaków, Niemców. Tam unika kontaktu z innymi dziennikarzami. „Wyobrażam sobie, że trzymał się możliwie jak najdalej od swoich kolegów, żeby nie mieć przed oczami przez cały czas obrazu samego siebie”. Allmeyer doświadcza bólu, przemocy i niesprawiedliwości tylko po to, by nie pamiętać, nie myśleć o samym sobie. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego losy tego samotnika z tak wielką ochotą chce opisać Paul? I dlaczego pewien dziennikarz tak bardzo zaczyna się interesować losem zarówno nieżyjącego, jak i tego, który pragnie stworzyć historię życia, jakiego już nie ma?..
„Kiedy raz przeżyło się potyczkę, kiedy widziało się ją z bardzo bliska, dwie trzecie literatury pięknej można sobie darować”. Czy można sobie darować tę książkę, opowiadającą przecież o wojnie na Bałkanach, a tak naprawdę wędrującą po zakamarkach ludzkiej psychiki, skrzywdzonej i krzywdzącej; nazbyt wrażliwej i jednocześnie obojętnej na wszystko dookoła? Czy wojna, która toczy się tak daleko od spokojnego Hamburga, w którym bohaterowie żyją na co dzień, może trwać na przekór upływowi czasu i zmiennym realiom? „Albo jest się całkiem na wojnie albo wcale”. Taką zasadę wyznawał Allmeyer i te słowa mogą odnieść się do tego, jak żyją mężczyźni opisani w „Rzemiośle zabijania”. W nich samych rozgrywa się okrutna wojna i ich samych pożerają wewnętrzne utrapienia. Kobiety z powieści Gstreina to z kolei dość tajemnicze istoty, które mają za zadanie łączyć codzienność z tym, co było. Paul ze swą kochanką Heleną wyjedzie do Chorwacji, by lepiej zrozumieć, co czuł Allmeyer (na pewno o niego chodzi?). Żona Allmeyera, Isabella będzie pomagała dostać się we wspomnieniach tam, gdzie jej mąż był całkowicie sam i nie chciał żadnego towarzystwa. Kobiety są obok, "przezroczyste", efemeryczne. Tak jakby nie włączały się do biegu zdarzeń, a przecież uczestniczą w nich…
Warto także podkreślić, że autor „Angielskich lat” niezwykle sugestywnie portretuje sposób, w jaki na Bałkanach postrzega się swoich i obcych. Kategoryzowanie, dzielenie, wzajemne separowanie się od tych, którzy mogą być niebezpieczni to także sposób, w jaki działa wiele społeczeństw od dawna już nie pamiętających konfliktów zbrojnych. Allmeyer próbuje przyjrzeć się z bliska wojennym podziałom, a w gruncie rzeczy w tych podziałach nadspodziewanie szybko odnajduje odpowiedzi na proste pytania, jak choćby takie – dlaczego tam pojechał?
Czytelnik może zadawać sobie podczas czytania zupełnie inne pytanie. Dlaczego los Allmeyera staje się z czasem obsesją Paula i dlaczego ta obsesja staje się dramatem? Jak wiele o konflikcie wojennym w skali światowej może opowiedzieć jeden człowiek, w dodatku taki, który nie żyje, a którego historia zaczyna żyć ponownie w innych?
I jeszcze jedno, co warto zauważyć. Gstrein od początku do końca posługuje się jedynie sugestiami, pozwala swym bohaterom analizować wszystko to, co się dzieje i snuć rozmyślania w taki sposób, że żaden punkt widzenia na różne sprawy nie wydaje się przekonujący. Przekonuje forma tej książki, dzięki której można sobie zadać więcej pytań, niż udzielić odpowiedzi.
Wydawnictwo Czarne, 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz