2012-06-06

"Droga 66" Dorota Warakomska

Route 66 – niezwykłych rozmiarów historyczna droga kontynentalna w USA, która od 1926 roku wiedzie wędrowców przez osiem stanów – Illinois, Missouri, Kansas, Oklahomę, północny Teksas, Nowy Meksyk, Arizonę i Kalifornię. Palaczom znana jako marka papierosów, dla Amerykanów jest czymś na kształt drogi – matki i miejscem, w którym naprawdę można zobaczyć, jakie są i czym żyją Stany Zjednoczone. Myślę, że tylko Amerykanie kilometrom asfaltu mogli nadać rangę zabytku, ale Dorota Warakomska w swym interesującym reportażu stara się udowodnić, że obecnie przegrywająca z autostradami szybkiego ruchu szosa kryje wokół siebie naprawdę mnóstwo niezwykłych, ludzkich historii, które warto poznać.

Warakomska – jak Kapuściński – chce zarazić nas podróżą, w której najważniejsze jest przemieszczanie się, bycie w ruchu. „Droga 66” pokazuje mniej znane oblicze Stanów Zjednoczonych. Przestrzeń gdzieś między jednym i drugim wybrzeżem, gdzie wydaje się koncentrować wielkość USA. Uciekniemy od wieżowców ku pustyni. Od młodych yuppies w garniturach ku hobo, czyli ludziom, którzy są na życiowym marginesie z własnej woli, a największą frajdę daje im nielegalne podróżowanie potężnymi składami towarowymi pędzącymi po torach środkowej, zachodniej i północno – wschodniej części kraju. Nie będzie opisów giełd, korporacji, nie będziemy śledzić amerykańskiej polityki (choć wspomnienia kilku prezydentów towarzyszyć będą przy rozmowach Warakomskiej). Dzięki tej książce znajdziemy się w Ameryce, w której na głowę zakłada się kapelusz, na nogi buty z ostrogami, gdzie silne jest przywiązanie do ziemi oraz tradycji i gdzie można radośnie krzyczeć „yee-haw”, upajając się pięknem dzikiej przyrody i prostymi historiami ludzi, dla których życie bynajmniej nie było proste.

Każdy stan, który przecina Droga 66 ma swoją specyfikę. Z pewnością najciekawszy z kulturowego punktu widzenia jest Nowy Meksyk – ziemia amerykańskiej malarki Georgii O’Keeffe, gdzie w światowej stolicy Indian można przeżyć niepowtarzalną fiestę. Co warte jest uwagi na samym początku drogi Warakomskiej? Na pewno wciąż żywy duch XIX – wiecznego prezydenta Abrahama Lincolna, który do dziś cieszy się poważaniem w Illinois. Missouri – ziemia, na której bandyci stają się bohaterami, a baseball okazuje się być zaraźliwą pasją tysięcy rozentuzjazmowanych ludzi. Tam można palić, gdzie się chce, a kiedy otaczający świat odrobinę nudzi, zejść pod ziemię i podziwiać jaskinie Meramec.

Kolejne stany to kolejne przygody. Piękne corvetty w stanie Kansas, które jadąc jedna za drugą, pokazują swą siłę, piękno i elegancję. Niepowtarzalne rodeo w Oklahomie i poznawanie tam kultury Czirokezów. Zwiedzanie muzeum kowboyów w stolicy stanu, tak bardzo doświadczonej w 1995 roku przez terrorystę McVeigha. Oglądanie, jak w Teksasie śmiałkowie mierzą się z dwoma kilogramami mięsa, które muszą wchłonąć w ciągu godziny, by nie zapłacić za potrawę. Wielki Kanion w stanie Arizona, który zapiera dech w piersiach. Niezwykłe namiotowe więzienie w stolicy tego stanu – Phoenix. Kultowa Bagdad Cafe w Kalifornii oraz cmentarne kino, w którym życie zbliża się ze śmiercią.

Najważniejsi w opowieści Warakomskiej są jednak ludzie. Postacie niezwykłe, niektóre wręcz heroiczne. Tammy – okaleczona weteranka wojny w Iraku, kwitnąca optymizmem i mówiąca o tym, że najpiękniejsze w życiu są możliwości, jakie daje. Para rednecków z Oklahomy, wsiowych głupków, a jednocześnie inteligentnych i potrafiących cieszyć się życiem ludzi. Stanley March 3, miliarder – dziwak z Amarillo w Teksasie. Także szef jednego z najbardziej kontrowersyjnych więzień w Arizonie. Poza tym ludzie, o których życie nie pisze książek, artykułów prasowych, nie przeprowadza się z nimi wywiadów. Prości Amerykanie z ich ogromną miłością do własnego kraju potrafią z opowieści o najbardziej nawet niepozornym miejscu uczynić historię, którą chce się chłonąć.

Warakomska chłonie to, co wokół niej i dzięki swej spostrzegawczości tworzy zadziwiająco ciekawy reportaż. Na pozór niewiele może być ciekawego w jakichś zapadłych miasteczkach, wokół których rozciąga się pustynia, a w ich mieszkańcach dostrzec można senność i marazm. Autorka udowadnia, iż tak nie jest. Serce Stanów Zjednoczonych nie bije na Wschodnim i Zachodnim Wybrzeżu. Jest gdzieś między kolejnym przemierzanym kilometrem Drogi 66 – łączniczki rozmaitych kultur, tradycji i sposobów życia. Dorota Warakomska chce nam pokazać Amerykę, do której prawdopodobnie nigdy nie dotrzemy. Kraj ludzi potrafiących cieszyć się ze swego życia i dzielnie stawiać opór jego przeciwnościom.

Ale ważne jest też podróżowanie, „pochłanianie” przez samochód kolejnych kilometrów trasy, którą kiedyś podążali biedni i upokorzeni imigranci, prześladowani Indianie i ludzie, którzy nie potrafili żyć w zgiełku wielkich miast. „Droga 66” jest reportażem, ale także przewodnikiem. Jeśli ktoś nabierze ochoty na to, by przejechać mordercze blisko 4000 kilometrów przekona się, ile w nim prawdy, a ile fikcji. Choć Warakomska wspomina o własnych przeżyciach i często do nich się odnosi, tworzy jednocześnie obiektywny i pasjonujący obraz życia między Chicago a Los Angeles, gdzie zwykle niewielu chce się zapuszczać.

Wydawnictwo W.A.B., 2012

KUP KSIĄŻKĘ

4 komentarze:

Książkozaur pisze...

Czytałam powieść "Route 66" (niespecjalna) i chętnie bym przeczytała reportaż. Interesujący pomysł i wydaje mi się, że ciekawe miejsce nie-miejsce do opisania.

Jarosław Czechowicz pisze...

Książkozaurze, ja natomiast nie czytałem powieści, a reportaż Warakomskiej pochłaniałem z ciekawością.

Kasia pisze...

W książce Warakomskiej znaleźć można przede wszystkim ludzi pozytywnie nastawionych do świata, całość dobrze się czyta, atutem są także zdjęcia.

Adrian Moczyński pisze...

Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.