„Skóra motyla” to ironiczny obraz skomputeryzowanej Rosji początku XXI wieku, elektronicznych mediów serwujących ciemnym masom złudę i nowoczesnych młodych Rosjan żyjących w świecie konsumpcji i cielesnych doznań rekompensujących im intelektualną pustkę. Czyta się tę pozycję bardzo dobrze. Cóż z tego, kiedy autor ukryty pod postacią narratora zmieniającego punkt widzenia, sprzedaje nam jedynie truizmy i sili się na to, by być oryginalny. Także na to, by opowiedzieć o świecie z dystansem. Używa do tego słów dawno już przebrzmiałych. Nie skłania do ani jednego twórczego przemyślenia. Opowiada o demonach wokół nas i wewnątrz nas samych; prowadzi przez współczesne piekło Dantego. Daje co prawda odczuć grozę i usłyszeć krzyki potępionych, ale wywołuje tym jedynie ziewnięcia. Bo to wszystko po prostu już było i nawet w Rosji czytelnicy Kuzniecowa, który w swej megalomanii uznaje, iż znaleźć go można wszędzie w Sieci, nie znajdą niczego, czego już nie wygooglowali, nie przeczytali w prasie czy nie obejrzeli w telewizji.
Intryga zapowiada się w sumie dość smakowicie. W Moskwie grasuje maniakalny morderca. Dotychczas zabił już jedenaście kobiet. Przed śmiercią serwuje im iście piekielne cierpienia. Torturuje, okalecza, zabija „na raty” i patrzy w oczy cierpiących, by dostrzec w nich sens swoich działań. Niewiele w nich widać i mało też jakichś odkrywczych prawd w myśleniu zabójcy o świecie. Jak wspomniałem, wiemy nieco o jego wcześniejszym, normalnym życiu. Poznajemy bogatą wyobraźnię, serwującą mu mroczne wizje i przez jakiś czas stajemy się powiernikami jego tajemnic. Wydaje nam się nieodgadniony, nieszczęśliwy i bardzo inteligentny. Tymczasem nie otrzymujemy niczego więcej niż zestaw dystynktywnych cech maniaka seksualnego zebranych z licznych, obrosłych już legendą opowieści o ludziach, którzy na świecie masowo mordowali w imię jakichś idei albo też z powodu chorej psychiki. Nasz morderca ma dość poważne zaburzenia i w gruncie rzeczy można mu współczuć. Małemu, osamotnionemu chłopcu z kompleksami, który uważa, że jest wielki. Niestety, jest nudny i przewidywalny (szybko można się domyśleć, którą z bohaterek książki ukatrupi jako następną), a jego jałowe rozważania egzystencjalne trącą anachronizmem i są zwyczajnie nudne.
Zabójca Kuzniecowa wyraża mniej lub bardziej odkrywcze myśli. Jedną z nich jest następująca: „W każdej chwili mojego istnienia mam świadomość, że wszystko, co robię, jest absolutnie potworne. Ale to mnie nie powstrzymuje. Dlatego samo moje istnienie potwierdza fakt, że z tym światem jest coś nie w porządku”. Morderca – etyk? A może w gruncie rzeczy uwikłany w traumatyczną przeszłość egocentryk, który – jak wielu mu podobnych – chce się poczuć ważny i wielki, wymyślając do własnych zbrodni pseudofilozofię życiową o tym, iż między innymi żyjemy w piekle, z którego nie zdajemy sobie sprawy, a on będzie starał się przekonać wszystkich, iż w dzisiejszym świecie krew, przemoc, zło i złudzenia są na porządku dziennym.
Mordercą zainteresuje się młoda Ksenia Jonowa. Dziewczyna od zawsze cierpiała z powodu swojej matki. Brata Kseni rodzicielka kochała miłością bezwarunkową. Ją kochać musiała i obłożyła tę miłość wieloma wyrzeczeniami. Dziewczyna szybko musiała pokazać, że jest niezależna i nie będzie długo kulą u nogi matki, deprecjonującej nie tylko jej kobiecość, ale i ojca, rzekomego nieudacznika. Ksenia to kobieta, która nigdy nie płacze. Zamiast łez woli krew, która oczyszcza. To zwolenniczka BDSM, dla której rozkosz kryje się w bólu i upokorzeniu. Nie kryje się ze swymi pragnieniami seksualnymi. Jest twarda i bezkompromisowa. Prowadzi zespół redakcyjnych Vecher.ru, którego jest szefową, bardzo stanowczo i zdecydowanie. Kiedy jej przełożony, Pasza Silwerman, reaguje sceptycyzmem na pomysł Kseni o otworzeniu u strony internetowej poświęconej dokonaniom moskiewskiego maniaka seksualnego, kobieta nie poddaje się. Nigdy się nie poddawała. Sama sobie była sterem, żeglarzem, okrętem, wszystkim. Facetów z otoczenia traktowała obcesowo, a jeśli coś jej naprawdę nie pasowało, dzieliła tego i owego ciosem karate. Zaskakujące jest, że to właśnie Ksenia, a nie inna kobieca bohaterka książki, szybko ulegnie tajemniczemu Alienowi, który zacznie nią manipulować na komunikatorze internetowym zaraz po tym, gdy wspomniany portal jednak ruszy.
Ksenia ma dwie przyjaciółki. Jedną jest Marina, obarczona dzieckiem z przypadkowego seksu z Azjatą, kobieta wolna, niezależna i niewiele przejmująca się życiem. Drugą natomiast jest Olga Kruszewnicka, błyskotliwa bizneswoman z prowincji, która – wcześniej oczytana i żyjąca w świecie książkowej ułudy – zarządza wieloma przedsięwzięciami, ma obsesję na punkcie liczb i przez całe życie zmaga się z samotnością. Olga zdaje sobie sprawę, że budując karierę, żyje na tym, by wciskać ludziom kit. Jej branża, podobnie jak elektroniczne medium informatyczne Kseni żerują na tworzeniu iluzji, jakie ma łykać masowy odbiorca. „Tworzymy świat iluzji, świat zbudowany z liczb, przewodów i luminoforu monitorów. Polityka, wybory, rosyjski Internet, odsłony, kliknięcia i traffic. Świat iluzji, urojone życie”. W takim to świecie, tyle że to świat jego chorych rojeń, egzystuje także zabójca, dzięki któremu zabijane kobiety mają odzyskiwać prawdziwą wolność. Jego świat rzekomo jest czymś przeraźliwie realnym i istnieje w opozycji do świata iluzji.
Mnóstwo w „Skórze motyla” nawiązań do kondycji współczesnej Rosji. W tle ważniejsze wydarzenia historyczne początku wieku i coraz bardziej pompowane przez słowa uczucie beznadziei, w jakiej wszyscy rzekomo mamy żyć. Świat Kuzniecowa naprawdę jest piekłem, bo nikt nie jest w nim do końca sobą. Autor lubi manipulacje i daje temu wyraz w niemal każdym rozdziale swojego thrillera psychologicznego. Myślę jednak, że nie ma do powiedzenia niczego tak naprawdę nowego i dlatego też każdy, najciekawszy nawet zabieg formalny, dzięki któremu szybko się jego książkę czyta, nie odwróci nas od faktu, iż wszystko, o czym czytamy, dobrze już znamy i w takiej przestrzeni nie rozegra się dla nas żaden dramat. Chyba że po prostu cenimy sobie tanią prowokację wzorowaną na „Milczeniu owiec”, dla którego to obrazu – wedle tego, co czytamy na okładce – „Skóra motyla” ma być rosyjską odpowiedzią.
tłum. Elżbieta Górnaś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz