Wydawca: Dwie
Siostry
Data wydania: 16 stycznia 2014
Liczba stron: 144
Tłumacz: Tomasz Ososiński
Oprawa: twarda
Cena det: 59 zł
Tytuł recenzji: Atlas wyobraźni
Judith Schalansky zauważa,
że atlas nazywano pierwotnie "theathrum
orbis terrarum", czyli teatrem świata. W jej fascynującej książce w
bardzo specyficzny sposób odkrywamy pięćdziesiąt małych wysp, które stają się
dla nas teatrem wyobraźni. Bo przecież atlas Schalansky jest niczym innym jak
przewodnikiem po tej wyobraźni; autorka odwiedza miejsca, do jakich nigdy nie
dotrze i opisuje ich historie w taki sposób, że z faktów historycznych, zapisów
kronikarskich i szczypty naukowych dywagacji tworzy przed nami barwną opowieść
o lądach niedostępnych, a przecież tak pieczołowicie przez człowieka opisanych,
sennych oraz oddalonych od cywilizacji i jednocześnie będących jej częścią. To
opowieść o pięćdziesięciu przystankach, na jakich raczej trudno się zatrzymać.
Wyspy z tego atlasu są miejscami odosobnienia, ale jednocześnie mają w sobie
coś, co nie zostało tak naprawdę odkryte. Judith
Schalansky odkrywa przed nami swoje fantazje, swoją drobiazgową pasję badacza
lądów zapomnianych i swój wyjątkowy, poetycki styl opowiadania o miejscach, do
jakich dociera tylko w swym własnym świecie przeżyć i emocji.
W przedmowie padają ważne
słowa dotyczącego tego, jak możemy traktować wszelkie mapy. "Mapy są abstrakcyjne i zarazem
konkretne - przy całym swoim obiektywizmie wcale nie oferują odbicia
rzeczywistości, lecz jedynie jej śmiałą interpretację". Schalansky odbija to, co topograficznie
warte odbicia oraz fantazjuje o tym, co wyłania się z faktografii osnutej wokół
wyodrębnionych pośród wód miejsc, gdzie niewinność, bezwstyd, dziewiczość i
niepowtarzalność łączą się ze skażonym przez cywilizację pojmowaniem tych lądów
jako miejsc, które w taki czy inny sposób były wykorzystywane. Autorka
"Atlasu wysp odległych" wyszukała je na mapie, którą traktuje jako
punkt wyjścia do mnożenia hipotez; do snucia poruszających wyobraźnię opowieści
i do spojrzenia na odległe lądy inaczej niż robili to odkrywcy, a potem
badacze.
Wysp jest wiele, rozsiane są
po całym globie. Wędrujemy od lodowatej Wyspy Samotności na północy po odważnie
wysuniętą na południe podbiegunową Thule. Autorka opowiada historie miejsc,
które pozornie wydają się mało interesujące. Dla odkrywców często nie były
atrakcyjne. Schalansky odkrywa je, te historie opowiedziane są na nowo, subtelnie
i bez narzucania punktu widzenia. W tych wyspach trzeba się przejrzeć. Zobaczyć ducha Verne'a na Possession.
Ujrzeć zagubiony w morzu wody i nicości
kawałeczek Francji na wyspie Amsterdam. Poznać Wyspę Wniebowstąpienia, gdzie
istnienie narodziło się z zastygającej lawy i gdzie toczy się wojna o niebo.
Wojnę toczą kraby i mrówki na Wyspie Bożego Narodzenia. Bezludna dziś St Kilda
była świadkiem umierania dzieci w przeszłości. Znowu na Tikopii dzieci się nie
chce, morduje noworodki, odbiera życie tym, którym nie będzie dane żyć w
dostatku na wysepce. Co poza tym? Wyspy niezwykłe, wyspy magiczne, wyspy
tajemnicze i inspirujące. Skazańczy Norfolk. Pingelap - wyspa daltonistów.
Sportretowany w świetnym reportażu "Jutro przypłynie królowa" Wasielewskiego Pitcarn - enklawa gwałcicieli, przodków buntowników. Bywa
przerażająco. Odwiedzamy Banabę - wyspę wiszących nieboszczyków. Rzut oka na
Fangataufa - atomowy poligon Francuzów. Bravę poznajemy w bardzo poetyckim
stylu, język opowieści zaś o Wyspie Atłasowej jest językiem baśniowym, pełnym
magii i niejednoznaczności.
Czytanie tej książki jest
porywającą przygodą, ale równie przyjemne będzie jej oglądanie dające dużą
przyjemność estetyczną, bo u Judith Schalansky tekst współgra z fragmentem
mapy, na której otoczona wodą wyspa prezentuje swój fantazyjny kształt, kusząc
wszelkimi niedopowiedzeniami, jakie autorka zawiera między faktami tworzącymi
quasi-literacki opis oddalonego od nas i naszych myśli miejsca gdzieś, gdzie
dotrzeć można tylko w wyobraźni.
Ta książka buduje pewną
filozofię wyspy. W gruncie rzeczy wszystko, co widzimy na mapie, to mniejsza
lub większa wyspa. Niemiecką autorkę interesuje centrum, esencja, głębia owej
wyspiarskości. To, czego się nie dostrzega, ale co można sobie wyobrazić. Schalansky to obserwator uważny i wrażliwy.
Tam, gdzie dziewiczość miejsc skażono patologiami świata ludzi, można mimo
wszystko odnaleźć charakterystyczne piękno, bo żadne z opisanych miejsc nie
jest tylko punktem na mapie. Tak jak każda z wysp kieruje się własnymi
zasadami i prawami, tak też każdy czytelnik tej książki odbierze proponowaną
wędrówkę wedle sobie właściwej drogi interpretacji. Wszystko zależy bowiem od
wrażliwości, która nie pozwoli przyglądać się tylko ukształtowaniu terenu i
wijącym się liniom, jakie zaznaczają wszystko to, co Schalansky w gruncie
rzeczy nie obchodzi.
Jeśli ktoś wątpiłby w to, że
obcowanie z atlasem może być obcowaniem z literaturą, winien wziąć do ręki
"Atlas wysp odległych". Nie
odległości są ważne, lecz wyobrażenia o nich. Nie fakty i historia małych
skrawków lądu, lecz to, co te lądy mogą zaoferować podróżującemu palcem po
mapie; odkrywającemu niemożliwości nie tylko w tym, co widzi, ale także w
fantazjach, jakie podczas oglądania tworzy. Oczywiste jest również to, że
przeciętny człowiek, niekoniecznie czytelnik, nie ma bladego pojęcia o
istnieniu większości z opisanych lądów. Można je odkryć. Można się im
przyjrzeć. Można poznać ich historie i stwarzać sobie własne. Uczestnicząc w
zaproponowanym przez Judith Schalansky teatrze wyobraźni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz