Wydawca: Dom
Wydawniczy PWN
Data wydania: 20 października 2014
Liczba stron: 344
Tłumacz: Olga Kłys
Oprawa: miękka
Cena det: 34,90 zł
Tytuł recenzji: Śmierć i wojenna tajemnica
Czasami pojawiają się na
rynku wydawniczym kryminały, których opisy wzbudzają wielką ciekawość, a już
pierwsze strony studzą zapał i zmuszają do zastanowienia się nad tym, czy
przypadkiem nota wydawnicza nie jest złożonym z pięknych słów oszustwem. Takie kryminały
ma się ochotę porzucić albo też o nich zapomnieć zaraz po lekturze. Taką
powieścią kryminalną jest, niestety, "Ostatnia posługa".
Christiane
Fux popisowo marnuje spory potencjał i naprawdę żywą, zwłaszcza wśród Niemców,
tematykę nazistowskich zbrodni na ludziach upośledzonych i niepełnosprawnych. Bazuje
na licznych faktach, stara się z nich zbudować sugestywną historię, odważnie
mówi o winach i paraliżującym już trzecie pokolenie złu tkwiącym w ludziach,
dla których po latach podążanie ścieżką wojennych zbrodni jest naturalną koleją
rzeczy, bo ich psychopatyczne myślenie o świecie usuwa w cień emocje i empatię.
Niestety, autorka serwuje nam kryminał będący czymś na kształt czarnej komedii
omyłek, przedstawia bohaterów błąkających się bez sensu i bez celu oraz jedyną
wyraźną postać, którą uśmiercić trzeba już na początku książki dla dobra fabuły
rozwijającej się bardzo przewidywalnie.
Na początek to, co stanowi
oryginalną wartość tej prozy. Śledztwa w sprawie zamordowania wiekowej Anny
Florin nie będzie prowadził policjant ze wszystkimi typowymi cechami
dystynktywnymi jak spaprana przeszłość, nałóg, samotność czy ekscentryczność. Z
rozwiązaniem zagadki śmierci będzie mierzyć się były chirurg, który po pewnym
czasie zdecydował, iż będzie patologiem. Trzydziestoczteroletni
Theo ma za sobą traumę śmierci najbliższej osoby oraz odejście matki, której
życie odebrał ktoś, kogo nigdy nie ukarano. Bliskość śmierci jest dla mężczyzny
czymś naturalnym być może dlatego, że spogląda na nią inaczej niż inni.
Odchodzenie to proces, którego ciężar potrafi wziąć na swoje barki zawsze
wtedy, kiedy nie dają sobie z tym rady najbliżsi denata. Dla Theo - jak i dla
jego zawodowej partnerki z rezolutną córką bawiącą się między innymi w pogrzeby
Barbie - śmierć nie jest niczym nieprzyzwoitym. Theo angażuje się w rozwikłanie
tajemnicy ostatnich dni Anny, albowiem tkwi w jego przeświadczeniu silny
imperatyw. To, co należy zrobić ze zmarłym to "nie zostawiać go na koniec samemu sobie". Anna umarła
samotnie i wcale nie stało się to z przyczyn naturalnych. Theo wraz z tureckim
przyjacielem staruszki oraz obrotną dziennikarką śledzić będą poczynania
starszej pani sprzed momentu jej śmierci. Podążać będą ku tajemnicy mrożącej
krew w żyłach, ku mrocznej historii rozpoczętej w czasie II wojny światowej w
pewnym prowincjonalnym szpitalu dziecięcym...
Kat,
którego postać Fux nakreśla pospiesznie i zdecydowanie za szybko, to bardzo
niejednoznaczny człowiek. Ma na rękach krew niewinnych, ale jest także sprawcą
cudu. Ukrywający się pod pseudonimem utytułowany badacz mózgu przyjeżdża do
Hamburga, by przypomnieć sobie pewien czas. Los chce, że
przypominają mu się także ludzie z okresu, kiedy uporczywie walczył z losem i przeznaczeniem, aby zatrzeć ślady
swojej niepokojącej działalności medycznej. Podążając tropem wiekowego
zwyrodnialca, dla którego geny okazały się bardzo łaskawe, Theo i jego
zaniepokojona śmiercią Anny ekipa, muszą zdobyć wiele cennych informacji, jakie
słyszą z ust nadzwyczaj żywotnych świadków zdarzeń sprzed sześćdziesięciu lat. Christiane Fux nie stara się nawet, by
mylić tropy; wiemy od samego początku, co prawdopodobnie miało miejsce. Nie
wiemy tylko, co rozegrało się przed laty, ale wszystko zostanie wyjaśnione.
Poza jednym, a to mogłaby być bardzo mocna strona tej powieści. Pojawia się
gdzieś między dynamicznie zbudowanymi rozdziałami proste, a zarazem niezwykle
przecież skomplikowane pytanie o to, dlaczego ścigany stał się zły, co legło u
podstaw jego psychopatycznych zachowań i skąd wzięła się determinacja, by
konsekwentnie wypierać ze świadomości morderstwa oraz wszelkie inne złe czyny
charakterystyczne dla człowieka specyficznej psychiki. "Ostatnia
posługa" byłaby niewątpliwie wartościowa psychologicznie, gdyby niemiecka
autorka podrzuciła nam kilka hipotez.
Tymczasem Fux nie zasiewa
niepokoju, lecz prowadzi nas przez kolejne etapy nieprofesjonalnego śledztwa z
naiwnością swoich bohaterów, którzy zachowują się czasem irracjonalnie i
niekiedy tak, iż jedyną naprawdę rozsądną osobą z całego grona staje się
wspomniana dziewięciolatka - wielbicielka zabaw w pogrzeb. Policja wkracza
oczywiście do akcji, ale dopiero wówczas, kiedy tak naprawdę niczego więcej z
tą dość kaleką fabułą nie można zrobić. Ostatnia nadzieja - historia ambiwalentnego stosunku zmarłej do
swego syna - także legnie w gruzach, gdy dowiemy się, w jakich okolicznościach
Anna urodziła Erika, wobec którego przez całe życie była mocno zdystansowana.
Co nam pozostaje? Sympatyczny mops dla
miłośników zwierząt biorących udział w literackich zdarzeniach. Czułość Fux do
Hamburga, w którym rozgrywają się zdarzenia. Topografia miasta idzie w parze z
pejzażem niepewnej siebie hanzeatyckiej zimy. Hamburg darzy się sympatią i może nawet
czułością, ale to przecież nie o barwne portretowanie miasta miało tu chodzić.
Christiane Fux zadała sobie wiele trudu, by prześledzić mroczne fakty z
przeszłości i chciała skonstruować powieść ważną przede wszystkim dla swych
rodaków. To przecież powieść o sile pamięci i o sprawiedliwości, która nie zna
upływu czasu. Także o bezkompromisowej walce o ludzkie dobro i o prawdę, dla
której niektórzy tracą życie. Szkoda, że wszystko zostało nam podane w
konwencji zbytnio rozrywkowej. "Ostatnia posługa" niesie za sobą
wiele rozczarowań. Zbyt wiele, niestety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz